Przecież wiadomo każdemu, że telefon Lecha K. był w kwiatuszki i miał taką małą małpę w czerwonym, która warczała „spieprzaj dziadu” do każdego, kto był z nizin społecznych.
http://trybunalobywatelski.blogspot.com/2012/05/pozacana-komorka-lecha-k-i-inne.html
więcej:
…w jaki sposób rozpoznać można do kogo należała dana rzecz znaleziona na miejscu zbiorowej katastrofy 96 osób? po zapachu, po wygrawerowanych inicjałach, po odciskach paluchów…?!
…taaaaa, oczywiście – wszelkie przedmioty, bez ich zbadania, prowadzący prokurator miał oddać polskiemu komukolwiek. To zadziwiające, jacy DEBILE dostają fuchę (pracę) w ABW. Te jełopy "odkryły", że "ktoś" robił "coś" z aparatami znalezionymi na placu katastrofy smoleńskiej………. to "coś", polegało na ustalaniu m.in. tego, który z nich do kogo należał…. zbrodnia!!!!! …podobnie jak ustalanie (identyfikacja) ciał ofiar… jakim prawem dokonywano tychże czynów, pytają debile z ABW. Przecież wiadomo każdemu, że telefon Lecha K. był w kwiatuszki i miał taką małą małpę w czerwonym, która warczała "spieprzaj dziadu" do każdego, kto był z nizin społecznych…
…taaaaa…. wiadomo, "ruscy zamachujowcy" czyhali na ten aparat: oznaczony biało-czerwoną wstęgą z herbem "Włodowa" – ulubionej wiochy Lecha K., której nieodrodnych bandziorów ułaskawiał jak oszołomiony, wbrew wszelkiej logice i przyzwoitości moralnej.
…szlag, do cholery, i pytam – co za bydło uprawia w Polsce dziennikarstwo – to Wy nie wiecie o tym, że jest obowiązkiem prokuratora ustalić m.in. która komórka do kogo należała???? Co w tym dziwnego, albo – jak inaczej to zrobić, niż poprzez uruchomienie aparatu?!?!?!
Idioci, agenci jakiejś dziwnej "Moskwy", bo nawet Putin takich kretynów by nie wymyślił, wytropili kolejny "dowód w sprawie" – oczywiście na rzecz zamachu. I autorkami tego są debile z ABW!!!
…bez emocji, można zapytać krótko: jaki jest najprostszy sposób na ustalenie właściciela znalezionego telefonu? napisać do gazety, czy go uruchomić?!
Debile i debilice z ABW – kolejny raz dowiodły swego "poziomu". Kiedy wreszcie zlikwidujemy tę służbę chorą jak eSBecja i WSI razem wzięte? Zanim oni zlikwidują nas, czy później?
a, no i te "inne oszołomstwa" – krakowska prawniczka, tzw. "córka Wassermanna" ogłosiła 07 maja br. że (cyt.) "być może ojciec żyje gdzieś w Rosji…" Wcześniej, to sekcja zwłok jej nie wyszła, i wogle.
Jej brat i ona sama, to są czynni zawodowo polscy prawnicy. Głoszą brane z sufitu brednie pod tezę, i z tego żyją. Jak zatem wygląda wartość procesowa ich działań i wypowiedzi w sprawach przed sądem? srach pomyśleć. Srach, bo robię na myśl no o tym w gacie… 😛
Dariusz R. Bojda [07.05.2012]