Bez kategorii
Like

Powiedz wszystko

09/11/2011
353 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

’Gramy tylko drugoplanowe role w życiu innych ludzi.’

0


 

„Oto zła wiadomość w wyrafinowanym opakowaniu”. Jednego dnia trafiają na polski rynek aż dwie książki Chucka Palahniuka. Niestety nie są to pozycje wybitne. Darowuję sobie czytanie „Potępionych”, bo programowo mi się nie chce czytać o trzynastolatkach (wydany również w tym roku „Pigmej” mnie rozczarował i zapamiętam z niego jedynie opisy ciosów karate). „Powiedz wszystko” właśnie przeczytałem – bez większych emocji, niemniej postaram się coś o tej książce napisać.

Jest to opowieść o Kathrine Kenton, przyblakłej gwieździe Hollywood, która czasy świetności ma za sobą. Narratorką jest jej gosposia, a właściwie ktoś więcej niż gosposia, bardziej powiernica,  kreująca się na moderatorkę życia Katherine. Palahniuk skupia się na opisie naturalnego otoczenia gwiazdy, na luksusowych wnętrzach jej domu, na spożywanych fiolkach valium i seconalu, które autor wyodrębnia pogrubioną czcionką – podobnie jak wiele znanych nazwisk, marek ubrań czy perfum. W tym krajobrazie pojawia się ktoś jeszcze: aktualny kochanek. Z nim zaś wiąże się wątek kryminalny powieści. Amant jest zarazem biografem gwiazdy i w książce chce objawić również okoliczności śmierci (żyjącej przecież) aktorki. Hazie Coogan (gosposia) odkrywa ten sekret i zaczyna się wyścig o życie.

Książka Palahniuka nawiązuje formą do filmowego scenariusza. W zbeletryzowany sposób posługuje się a to zbliżeniami, a to planem ogólnym. Palahniuk stosuje tu wyciemnienia, cięcia, panoramiczne ujęcia itp. itd. W treści jest po trosze satyrą – ale niezbyt ostrą – na styl życia gwiazd (romanse, skandale, barbiturany, naciąganie skóry), po trosze powieścią bulwarową i kryminałem. Wszystko to jednak nie ekscytuje, a nieczęste sentencjonalne zdania typu „najszczerszą formą pochlebstwa jest męska erekcja” mogą się podobać, ale nie ratują całej książki przed nudą (choć mnie akurat czytało się dobrze). Podczas lektury przychodziły mi też na myśl luźne skojarzenia z takimi filmami jak „Sunset Boulevar” czy „Wszystko o Ewie”.

Jaka jest więc konkluzja? Książka jest przeciętna. Wielbicieli Palhniuka – jestem nim i ja – może rozczarować. Zaś tym, którzy go jeszcze nie znają, a mieliby ochotę po coś sięgnąć, zdecydowanie polecałbym choćby wydany u nas wcześniej „Dziennik”, kultowy „Fight Club” czy doskonałego – to moja ulubiona książka Palahniuka – „Rozbitka”, a nawet mniej udane, ale wciąż pokazujące dobrą formę pisarza „Udław się”. Więcej w nich (z nimi) zabawy, większa intelektualna przygoda.

0

stefan sarmata 2

64 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758