Zaczął się Wielki Post, więc dzisiaj zaglądając w teksty Jana Pawła II postanowiłam przypomnieć jego orędzie z 2004 roku. Papież kochał dzieci i zawsze ich los był jego wielką troską. Nawoływał – „Wielki Post niech będzie szczególnie sposobną okazją, aby poświęcić więcej troski dzieciom w środowisku rodzinnym i społecznym: one są przyszłością ludzkości.Warto usłyszeć to wołanie szczególnie teraz, gdy nasze dzieci i młodzież są demoralizowane nieodpowiedzialnymi postawami ich idoli. Papież wspominał o rodzicach, którzy „troszczą się o przekazanie dzieciom tych wartości ludzkich i religijnych, które nadają prawdziwy sens istnieniu.”Jednak wielu rodziców i opiekunów zapomina o konieczności formowania charakteru swoich dzieci, nie uczy ich zasad. Pozostawiają je przed telewizorem, czy komputerem, zapominając, że jeśli nie wpoi się młodym ludziom zasad i […]
Zaczął się Wielki Post, więc dzisiaj zaglądając w teksty Jana Pawła II postanowiłam przypomnieć jego orędzie z 2004 roku. Papież kochał dzieci i zawsze ich los był jego wielką troską. Nawoływał – „Wielki Post niech będzie szczególnie sposobną okazją, aby poświęcić więcej troski dzieciom w środowisku rodzinnym i społecznym: one są przyszłością ludzkości.Warto usłyszeć to wołanie szczególnie teraz, gdy nasze dzieci i młodzież są demoralizowane nieodpowiedzialnymi postawami ich idoli.
Papież wspominał o rodzicach, którzy „troszczą się o przekazanie dzieciom tych wartości ludzkich i religijnych, które nadają prawdziwy sens istnieniu.”Jednak wielu rodziców i opiekunów zapomina o konieczności formowania charakteru swoich dzieci, nie uczy ich zasad. Pozostawiają je przed telewizorem, czy komputerem, zapominając, że jeśli nie wpoi się młodym ludziom zasad i norm społecznych, to będą prezentować takie zezwierzęcenie, jak w pamiętnych dniach na Krakowskim Przedmieściu.
W swoim orędziu sędziwy papież zwracał uwagę jeszcze na inne problemy dzisiejszych dzieci. „Nie brak nieletnich głęboko zranieni przez przemoc dorosłych: nadużycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaż i zażywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe życie pozostają urazy niewinnym z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi. A co powiedzieć o tragedii AIDS i jego dewastujących następstwach w Afryce? Mówi się, że plaga ta obejmuje miliony ludzi, z których wielu to zarażeni od urodzenia. Ludzkość nie może zamykać oczu na tak zatrważający dramat!”
Właśnie, co robimy, by takie dramaty nie dotykały dzieci? Może my akurat mamy mały wpływ na kłopoty dzieci z Afryki, ale ile razy przymykamy oczy na przemoc w rodzinie, czy wśród rówieśników? Jeśli chodzi o narkotyki, czy ostatnio zwalczane dopalacze, też wiele razy słyszałam „mnie to nie dotyczy, nie mój problem, moje dzieci nie ćpają.” Nie, nie, nie! To nasz problem, bo od dzisiejszych dzieci i młodzieży zależy nasza przyszłości, przyszłość naszej Ojczyzny. Często wydaje się rozwodzącym się rodzicom, że to tylko ich problem. Nie! To problem ich latorośli, który czasem może zaważyć na całym ich życiu. Wreszcie problem handlu organami, który może nie dotyka naszego kraju, ale nie można przewidzieć jak szybko postanowią nasi lekarze i genetycy „hodować” sztucznie poczęte dzieci na organy. To właśnie my współcześni ludzie nie możemy do tego dopuścić! Dlatego warto jeszcze raz przeczytać fragmenty orędzia Jana Pawła II sprzed siedmiu lat i wziąć je sobie do serca.
Najdrożsi Bracia i Siostry!
Wymowny obrzęd posypania popiołem rozpoczyna święty czas Wielkiego Postu, podczas którego liturgia ponownie wzywa wierzących do gruntownego nawrócenia i zaufania Bożemu miłosierdziu.
Temat wybrany w tym roku — „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5) — skłania do refleksji nad sytuacją dzieci, które również dziś Jezus przywołuje do siebie i ukazuje jako przykład tym, którzy chcą stać się Jego uczniami. Słowa Jezusa każą zastanowić się, w jaki sposób traktowane są dzieci w naszych rodzinach, w społeczeństwie i w Kościele. Są także bodźcem do odkrywania prostoty i ufności, jakimi powinien odznaczać się wierzący, naśladując Syna Bożego, który dzielił swój los z maluczkimi i ubogimi. To miała na myśli Święta Klara z Asyżu, gdy mawiała, że On „położony w żłobie, ubogi żył na ziemi i nagi pozostał na krzyżu” (Testament, Źródła Franciszkańskie nr 2841).
Jezus kochał dzieci i patrzył na nie z upodobaniem, cenił bowiem ich prostotę i radość życia, ich spontaniczność i pełną zachwytu wiarę. Dlatego chce, aby wspólnota otwierała przed nimi ramiona i serce jak przed Nim samym: „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5). Obok dzieci Pan Jezus wymienia „braci najmniejszych”, czyli biednych, potrzebujących, głodnych i spragnionych, cudzoziemców, nagich, chorych, uwięzionych. Jeżeli ktoś przyjmuje ich i kocha bądź traktuje ich z obojętnością i odrzuca, to tak samo postępuje wobec Jezusa, gdyż On jest w nich szczególnie obecny.(…)
Liczni wierzący próbują wiernie podążać za tym nauczaniem Pana. Chciałbym tutaj wspomnieć o rodzicach, którzy bez wahania biorą na siebie odpowiedzialność za rodzinę wielodzietną; o matkach i ojcach, którzy nie uznają za najważniejsze poszukiwania sukcesu zawodowego i kariery, lecz troszczą się o przekazanie dzieciom tych wartości ludzkich i religijnych, które nadają prawdziwy sens istnieniu.
Obok takiej wielkoduszności trzeba jednak dostrzec również egoizm tych, którzy nie „przyjmują” dzieci. Nie brak nieletnich głęboko zranieni przez przemoc dorosłych: nadużycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaż i zażywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe życie pozostają urazy niewinnym z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi. A co powiedzieć o tragedii AIDS i jego dewastujących następstwach w Afryce? Mówi się, że plaga ta obejmuje miliony ludzi, z których wielu to zarażeni od urodzenia. Ludzkość nie może zamykać oczu na tak zatrważający dramat!
Cóż złego uczyniły te dzieci, że zasłużyły na takie cierpienia? Z ludzkiego punktu widzenia niełatwo, a może nawet nie sposób odpowiedzieć na to niepokojące pytanie. Tylko wiara pomaga nam wniknąć w tak głęboką otchłań cierpienia. Stając się „posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej”(Flp 2, 8), Jezus przyjął na siebie ludzkie cierpienie i oświecił je jaśniejącym światłem zmartwychwstania. Swoją śmiercią na zawsze zwyciężył śmierć. .
Drodzy Bracia i Siostry, z ufnością rozpocznijmy wielkopostną drogę, ożywiani wzmożoną modlitwą, pokutą i wrażliwością na potrzebujących. Wielki Post niech będzie szczególnie sposobną okazją, aby poświęcić więcej troski dzieciom w środowisku rodzinnym i społecznym: one są przyszłością ludzkości.
Z charakterystyczną dla dzieci prostotą w modlitwie Ojcze naszzwracamy się do Boga, nazywając Go tak, jak nas nauczył Jezus: „Abba”, Ojcze.
Ojcze nasz! Powtarzajmy często tę modlitwę podczas Wielkiego Postu, powtarzajmy ją z wewnętrznym uniesieniem. Przyzywając Boga, „Ojca naszego”, uświadomimy sobie, że jesteśmy Jego dziećmi i wspólnie poczujemy się braćmi. W ten sposób będzie nam łatwiej otworzyć serce dla maluczkich zgodnie z wezwaniem Pana Jezusa: „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5).
Z tą zachętą, za wstawiennictwem Maryi, Matki Wcielonego Słowa Bożego i Matki całej ludzkości, proszę Boga o błogosławieństwo dla każdego i każdej z Was.