Chciałem kupić gazetę…
Wybrałem się do sklepu i przy okazji zajrzałem do saloniku prasowego, aby kupić gazetę. W ręku miałem naszykowane wcześniej kilka złotych. Ze stojaka ściągnąłem swój tygodnik (jak się później okaże jednak nie stał się mój).
Było wszystko co zawsze wystarczało do zakupu gazety: gazeta, pienięadze, konsument (ja) i ekspedientka. Jak się okazało, w naszym nowoczesnym, cywilizowanym i wspaniałym państwie to nie wystarczyło….
Zabrakło…prądu! – czyli nieodłącznego elementu transakcji kupna-sprzedaży. Konkretyzując, nie działała kasa fiskalna, która bez zasilania nie chodzi.
Wiem, głupia, drobna i nic nie znacząca sprawa, ale pokazuje jedną rzecz. W tym momencie bowiem, zastanowiłem się jak, ci podobno niecywilizowani, ludzie z minionych epok (wieków, tysiącleci) radzili sobie w takich sprawach bez prądu (kas fiskalnych). No ale cóż, mamy postęp. A że wielokrotnie utrudnia on życie to druga sprawa….I nie kupiłem gazety.