Post scriptum do Powstania Warszawskiego
Jak żywą ciągle w świadomości narodowej jest sprawa Powstania Warszawskiego najlepiej świadczy ilość wypowiedzi dotyczących oceny tego wydarzenia.
Począwszy od osądzenia decyzji o podjęciu otwartej walki o Warszawę, jako zbrodni w wyniku, której zostało zniszczone miasto i zginęło 200 tysięcy jego mieszkańców, aż po uznanie powstania za największe i najważniejsze polskie wydarzenie w całej II Wojnie Światowej wobec zagrożenia ze strony obydwu zbrodniczych dyktatur.
Jeżeli oskarża się Powstanie Warszawskie to najpierw trzeba oskarżyć o wojnę obronną w 1939 roku, bowiem z powodu polskiego oporu zbrojnego doznaliśmy wszystkich nieszczęść całej wojny łącznie z Powstaniem.
Gdyby zrezygnowano z walki o Warszawę w 1944 roku to Niemcy bez oporu i za przyzwoleniem sowieckim zniszczyliby miasto mordując i wywożąc jego ludność. Wówczas dowództwo AK zostałoby oskarżone o zdradę za to, że nie podjęło walki, która przecież z sowiecką pomocą przyniosłaby Warszawie wolność. Taka postawa mogła być zaakceptowana przez polskie społeczeństwo znakomicie ułatwiając proces bolszewizacji i ci sami ludzie, którzy dziś oskarżają powstanie oskarżaliby za brak powstania.
Oczywiście takich gdybań można snuć wiele, tylko że nie wnoszą one niczego, co może być przydatne dla tworzenia postawy narodowej współczesnego polskiego pokolenia, poza beznadziejnym stwierdzeniem że Polacy niczego pozytywnego nie potrafią dokonać, dając tylko satysfakcję niemieckim teoriom o naszej niezdolności do rozwiązywania problemów wagi państwowej.
Na wstępie chciałbym wyjaśnić sprawę nazwy Powstania Warszawskiego, w sposób oczywisty geneza i przebieg tego powstania odbiega od historycznych powstań narodowych, bardziej przypomina je powstanie poznańskie w 1956 roku, które jak dotąd nie doczekało się oficjalnie tej nazwy. Mimo tych różnic nazwa funkcjonuje, jako imię własne i dlatego pisana jest z dużej litery, takich rozbieżności między nazwą a treścią zjawiska mamy wiele a mimo to funkcjonują, bo tak nazwał to naród. Przykładem może służyć też Bitwa Warszawska 1920 roku, która przecież nie toczyła się w Warszawie a swoim działaniem obejmowała teren od Dęblina przez Radzymin po Płock.
Wokół Powstania Warszawskiego snuje się szereg różnych hipotez, jak choćby rzekomą rezygnację Stalina z włączenia Polski, jako 17 republiki do Sowietów, opóźnienia sowieckiej ofensywy na zachód w rezultacie, której bolszewicy zajęliby całe Niemcy itp.
Na to można odpowiedzieć, że niezależnie od powstania Stalin już w 1943 roku zrezygnował z tworzenia formalnego polskiej sowieckiej republiki uznając za znacznie bardziej dogodne rozwiązanie w postaci PRL i stosując ten sam model wobec innych podbitych krajów. Miał z tego tytułu podwójne korzyści w postaci pomnożenia swoich głosów na arenie organizacji międzynarodowych i odpowiedniej izolacji tych krajów od Sowietów. Równocześnie zachował sobie możliwość bezpośredniego włączenia Polski i dlatego zatrzymał u siebie najbardziej zaufaną agentkę – Wandę Wasilewską.
Spotkałem się też z opinią, że w przypadku powodzenia powstania Warszawa zostałaby izolowana i skazana na wymarcie głodowe i wymarznięcie przy 30 stopniowych mrozach. Tak się złożyło, że po ucieczce z obozu przedostałem się w grudniu 1944 roku w okolice Warszawy i tam zastało mnie „wyzwolenie”, W odróżnieniu od poprzednich, zima 1944/45 roku była stosunkowo łagodna i nie pamiętam żeby były większe mrozy.
Istotniejszy jest jednak fakt, że wymagania wojny zmuszały do korzystania z Warszawy, jako węzła komunikacyjnego i organizacji zaplecza, a ponadto Stalin musiał się liczyć z ustosunkowaniem się Stanów Zjednoczonych, wyrazem tego była zgoda na lądowanie amerykańskich samolotów dostarczających zaopatrzenie dla Warszawy. Mógł się obawiać, że przeciągnięcie struny doprowadzi do przegrania wyborów przez posłusznego mu Roosevelta i ewentualnej niekorzystnej dlań zmiany polityki amerykańskiej. Tym bardziej, że ostatecznie cena nie była wygórowana, rząd Mikołajczyka mógł potraktować na tych samych zasadach, co Benesza czy Rajka.
Mógł też zignorować ten rząd i wkroczyć do Warszawy z rządem własnym, tylko że byłby to krok równie ryzykowny jak izolacja Warszawy. Po prostu nie opłacało się, lepiej było nie śpieszyć się. Ten tok myślenia Stalina został zrealizowany przez powołanie tak zwanego „rządu jedności narodowej”, tylko że na warunkach znacznie gorszych dla Polski.
Nawet przy założeniu zastosowania czeskiej drogi wprowadzania komunizmu, co w polskich warunkach byłoby znacznie trudniejsze, korzyści z takiego rozwiązania byłyby znaczne. Utrzymanie przez dłuższy czas normalnej odbudowy gospodarki, uzyskanie większej pomocy z zachodu, a nade wszystko szansa na utrzymanie Lwowa i tworzenia solidarnej postawy narodowej, wszystko to było warte zdobywania Warszawy własnymi siłami.
W odróżnieniu od postawy defetystycznej moje oskarżenie kieruję nie przeciwko faktowi wydania rozkazu do Powstania Warszawskiego, ale przeciwko Mikołajczykowi personalnie za nieprzygotowanie logistyczne niezbędnego elementu jego polityki dogadywania się ze Stalinem.
Dla równowagi trzeba przyznać, że przeciwnikom tej koncepcji z Sosnkowskim na czele też zabrakło konsekwencji, bo skoro wejście do Polski Sowietów, jako okupantów wymagało kontynuowania walki konspiracyjnej to nie wolno było ujawniać się w akcji „Burza”.
Obie te postawy były rezultatem rozpaczliwej sytuacji, w jaką wpędzili Polskę zdradzieccy alianci oddający nas na łup bolszewikom nawet nie za miskę soczewicy.
Zainteresowanym przypominam moją publikację w „niezależnej” z 31 lipca 2011 r pt. „Akcja Burza i Powstanie Warszawskie”.