Bez kategorii
Like

Porcja odtrutki

23/08/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Akurat zbliża się kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej, zapoczątkowanej atakiem Rzeszy Niemieckiej na Polskę 1 września 1939 roku.

0


Ten atak nastąpił formalnie dlatego, że Polska nie przyjęła niemieckich warunków, które zresztą po 23 sierpnia 1939 roku, kiedy to Niemcy i Rosja, mimo dzielących je formalnie różnic ustrojowych, po raz kolejny zawarły strategiczne partnerstwo, były już tylko takim zaporowym pretekstem. Bo niektórzy powiadają, że Rzesza tak czy owak musiałaby rozpocząć wojnę najpóźniej w 1940 roku, ponieważ w przeciwnym razie „szłaby bankrutować” – jak mawiano przed wojna w sferach kupieckich. Rzecz w tym, że wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler uwiódł upokorzonych Niemców pomysłem pozabijania wierzycieli Niemiec. W tym celu trzeba było nie tylko przestawić na stopę wojenną spoleczeństwo, by nikomu w razie potrzeby nie drgnęła ręka, ale przede wszystkim – całą gospodarkę. Koszty tego przedsiewzięcia miał zbilansować łup wojenny – ale w związku z tym musiał się pojawić właśnie koło roku 1940. W tych okolicznościach nasz nieszczęśliwy kraj został postawiony w sytuacji bez wyjścia, to znaczy w takiej, że cokolwiek by nie zrobił, zrobiłby źle. Przypominam o tym by pokazać, że bywają sytuacje tragiczne, które wesołym oberkiem zakończyć się nie mogą przede wszystkim dlatego, że państwa poważne podjęły już decyzje, a nawet – rozpoczęły je realizować.

   Więc Polska zaatakowana przez Rzeszę Niemiecką, a później również przez miłujący pokój Zwiazek Radziecki próbowała się bronić, ale gdzie tam! Wojsko zostało rozgromione, a naród wystawiony na łaskę, a raczej na niełaskę okrutnych wrogów, którzy zaraz rozpoczęli realizowanie programu eksterminacyjnego i nawet koordynowali go po obydwu stronach kordonu granicznego. W ramach tego programu we wrześniu 1940 roku aresztowany został również Karol Stefan Frycz i wywieziony do obozu Auschwitz, gdzie otrzymał niski numer 4656. W tym czasie światło nie było widocznie zbyt dokładnie oddzielone od ciemności, bo dzięki staraniom żony już w listopadzie został zwolniony. Jednak w kwietniu 1942 roku aresztowany został ponownie i 27 maja rozstrzelany pod ścianą śmierci w tymże Auschwitz. Karol Stefan Frycz podzielił w ten sposób los wielu innych Polaków, którzy nie zrozumieli mądrości etapu i zamiast ratować substancję narodową, poczynając od siebie, lekkomyślnie próbowali wierzgać przeciwko ościeniowi. Adolf Hitler szeregi tych niepoprawnych romantyków przerzedził, a tymi, którzy mimo to jakoś się uchowali, zajął się inny wybitny przywódca socjalistyczny Józef Stalin. W rezultacie obraz polskich elit całkowicie się zmienił. Romantyka trudno dziś znaleźć nawet ze świecą, natomiast nadzwyczajnie rozplenili się realiści. To właściwie niby dobrze, więc trudno zrozumieć, skąd biorą się uporczywe utyskiwania na stan elit naszego mniej wartościowego tubylczego narodu.
 
   Łatwiej zrozumieć ten paradoks dzięki książce „Ku nowemu barokowi”, zawierającej wybór publikacji Karola Stefana Frycza, napisanych przez niego jeszcze przed ukończeniem lat trzydziestu – co potwierdza trafność spostrzeżenia zawartego w perskim przysłowiu, że „dobry kogut w jajku pieje”. Jest to publicystyka osobliwa z wielu powodów – wśród nich również tego, że Karol Stefan Frycz był endekiem, ale – jak powiadają – „nietypowym”. Dzisiaj takich już chyba nie ma; wszyscy są typowi do tego stopnia, że aż skłania to do refleksji nad sztancą, dzięki której taka zadziwiająca typowość jest w ogóle możliwa do osiągnięcia i to na taką skalę. Ale w czasach, kiedy Karol Stefan Frycz pisał swoje artykuły, sztanca ta widocznie jeszcze nie funkcjonowała, stąd też we wszystkich politycznych orientacjach, może z wyjątkiem komunistów, którzy już byli sztancowani, rozkwitało „sto kwiatów”. Dzisiaj, kiedy wszędzie triumfy święci nonkonformizm, taka róznorodność byłaby nie do pomyślenia – bo jakże inaczej, skoro nonkonformistów już z daleka można poznać po identycznym umundurowaniu, fryzurach, no i typowym, prostym i aż do bólu funkcjonalnym umeblowaniu umysłowym?
   Tymczasem Karol Stefan Frycz tęsknił do baroku, uważając, iż to właśnie on, wyrażając ducha katolickiej kontrreformacji, stanowi właściwą, to znaczy – prawdziwą kontynuację Odrodzenia. Zwłaszcza w Polsce, o której Karol Stefan Frycz nigdy nie myślał inaczej – jako o Polsce wielkiej. Ale na czym właściwie ta wielkość miałaby się zasadzać? „Polska wielka, to tylko Polska wielkich Polaków i wielkiej idei. A wielka idea, to coś większego nad bądź co bądź doczesny i przemijający naród. My wprawdzie możemy zdobyć wielkość służąc narodowi, bo on większy od nas i w ten sposób wychodzimy za siebie, ale nasz naród służąc tylko sobie wielkości nie zdobędzie, a i my przez to obniżymy swój lot. Polska musi wiedziec i czuć, że służy swojej cywilizacji, swojemu Bogu, ze jej potęga i wielkość nie są nigdy celem samym w sobie.” – pisał w roku 1937 – konkludując, że „tak, jak nauką złotego wieku jest dla nas potrzeba charakteru, potrzeba osobowości – tak nauką polskiego baroku jest zrozumienie, że droga dziejowa Polski jest jedna – a mianowicie dążenie do własnej wielkości przez służbę cywilizacji łacińskiej, przez ciągłą obronę…”. A dlaczego? A dlatego, że „jesteśmy ostatnim na Wschodzie narodem Europy i ostatnim członkiem rzymskiego świata. (…) Ale żeby tego dokonać, trzeba samemu naprawdę być Zachodem. (…) I o brak tego oskarża właśnie dzisiejszą Polskę Dymitr Doncow.” Dodajmy, że Doncow był teoretykiem ukrainskiego nacjonalizmu w jego najbardziej brutalnej i bezlitosnej wersji. No dobrze – ale co konkretnie Polska ma zrobić?  „Polska (…) musi podjąć testament Jagiellonów. (…) Mocarstwowość wymaga bowiem psychiki imperialnej, będacej jaskrawym przeciwieństwem tego beztroskiego gadulstwa i zadzierania nosa, jakiemu się obecnie oddajemy. Zarozumialstwo, lenistwo i blaga nigdy nikogo na żaden szczyt jeszcze nie wyniosły.” Gorzej – bo nawet ideowość bywa gorsza i lepsza. „Idea pomyślności narodu jest wielka dla jednostki, ale nie dla narodu; naród ją wyznający prędko się załamie w swoim rozwoju, zrealizuje swe doraźne korzyści, nasyci się i stoczy go kwietyzm. Państwo jego znajdzie się w defensywie, a obywatelom czującym się dobrze zabraknie natchnienia do dalszych poświęceń, BO SWOJĄ POMYŚLNOŚĆ (…) UZNAJĄ ZA POMYŚLNOŚĆ NARODOWĄ (podkr. SM), a wtedy oczywiście koniec nawet materialnej kariery.” Dlatego zdaniem Karola Stefana Frycza „nie wyrzekając się miecza Chrobrego musimy go uzupełnić w naszej ideologii innym, jagiellońskim znakiem”.
 
   Endek wyznający „postjagiellońskie mrzonki” – jakby powiedział dzisiaj – a zresztą przecież dokladnie tak powiedział – najważniejszy Cadyk III Rzeczypospolitej – to rzeczywiście osobliwość zwłaszcza dzisiaj, gdy „mrzonki”, a już zwłaszcza te „postjagiellońskie”, uważane są za synonim głupoty, w przeciwieństwie do mrzonek, nazwijmy to, „possevińskich”, które uchodzą za szczytowe osiągnięcie „chłodnej analizy”, w której zaprawiają się zadowoleni ze swego rozumu „maleńcy uczeni”. Warto dodać, ze te wszystkie rzeczy Karol Stefan Frycz pisał pod koniec lat trzydziestych, kiedy za sprawą obydwu wybitnych przywodców socjalistycznych, Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, siekiera już była do pnia przyłożona. Na wspomnienie tej koincydencji serce ściska się z żalu nad bezpowrotnie chyba utraconą narodową elitą. Czy kiedykolwiek uda się ja odbudować? To wcale nie jest pewne, przede wszystkim ze względu na „narodu duch zatruty”, który sprawia, że reprodukuje się coraz wiecej mutantów – niby po jakimś Czarnobylu. Tym bardziej powinniśmy cenić sobie odtrutki – między innymi w postaci książki „Ku nowemu barokowi”, zawierającą wybór publikacji Karola Stefana Frycza, pozwalające nam zauważyć „jak pięknie by mogło być”.
 
                                                        Stanisław Michalkiewicz
 
„Ku nowemu barokowi” – Myśl polityczna Karola Stefana Frycza (1910-1942) Arkadiusz Meller Patryk Tomaszewski – wyd. von boroviecky, Warszawa 2012
0

St. Michalkiewicz

53 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758