Jeśli nie chcemy skończyć na śmietnikach, musimy poprzeć akcję „STOPZUS”. Apeluję z tego miejsca o jak najszersze poparcie tej słusznej inicjatywy.
Napisał do mnie Czytelnik – Pan Lech Donovan – zaangażowany w akcję STOPZUS. Celem akcji jest wyrażenie społecznego sprzeciwu wobec projektu ustawy nakładającej na polskich przedsiębiorców obowiązek uiszczania składek ZUS-owskich w wysokości proporcjonalnej do przychodów. To oznacza, jak alarmuje mój Czytelnik, iż ponad 70% przedsiębiorców będzie musiało płacić wyższą składkę. To krok do tego, by zrujnować przedsiębiorstwa – filar finansujący to państwo. Stąd będzie więc krok do bankructwa państwa. To ostatnie byłoby może optymistyczne (niech diabli wezmą ten ustrój jak najszybciej) gdyby nie to, że przed bankructwem ustroju będzie musiało nastąpić bankructwo sektora prywatnego. A to jest perspektywa bardzo zła.
Pomysł uzależnienia składek ZUS-owskich od przychodów firmy wymyśliło OPZZ – organizacja tyranizująca polską gospodarkę od wielu lat – mieniące się obrońcą pracowników. Jeśli – nie daj Boże – OPZZ doprowadzi do wprowadzenia w życie tego pomysłu, to firmy zbankrutują, w wyniku czego "lud pracujący miast i wsi" stanie się "ludem bezrobotnym miast i wsi". I wcale mnie nie dziwi, że ten wyzysk klasy pracującej popiera OPZZ. Każdy wszak widzi, że dzisiejsza lewica w takim samym stopniu przypomina bojowników o prawa pracownicze jak jej lider – Ryszard Kalisz – przypomina Casanovę. Nowe przepisy o składkach na ZUS doprowadzą do bankructwa firmy.
Z dawien dawna wiadomo, że nikt nie robi tego, czego się robić nie opłaca. Po wprowadzeniu drakońskich podwyżek ZUS-u, zatrudnianie pracowników stanie się nieopłacalne. Tym samym prowadzenie firm stanie się nieopłacalne. Biznesmenom i przedsiębiorcom będzie się bardziej opłacać zamknąć firmy (lub przejść do szarej strefy), niż prowadzić je i płacić ZUS-owi haracz wyższy niż dotychczas. Kto rozumny, ten dobrze zdaje sobie sprawę z tego jak przełoży się to na poziom bezrobocia. Kto głupi, temu wytłumaczę: bezrobocie wzrośnie jak na drożdżach. Dlatego, że nikomu nie będzie się opłacało zatrudniać.
To, co obserwujemy teraz, to postępujące bankructwo państwa. Nie wiem ile ten ustrój jeszcze wytrzyma. Może kilka tygodni, może miesięcy, może nawet pół roku. Co do tego, że obecny ustrój zbankrutuje, nie mam żadnych wątpliwości. Nie jest to pytanie "czy" tylko pytanie "kiedy". Może kreatywna księgowość Jacka Rostowskiego sprawi, że agonia będzie trwała kilka miesięcy dłużej. Jednak agonii nic już nie jest w stanie zatrzymać.
Zbliżający się upadek tego ustroju jest wiadomością dobrą. Dobrą, bo najlepsze, co może ten ustrój zrobić, to właśnie zbankrutować i przestać przeszkadzać ludziom. Jednak najlepiej będzie wtedy, gdy bankructwo będzie jak najmniej kosztowne dla zwykłych ludzi. Bankructwo tego, co jest teraz, będzie bolesne dla armii cwaniaków i oszustów, którzy mają dostęp do "koryta" (bo koryto zniknie) i dla armii urzędników, którzy dotychczas nam utrudniają życie. Ani jednych ani drugich nie szkoda.
Szkoda byłony natomiast, aby przed koniecznym bankructwem ustroju nastąpiło jeszcze bankructwo sektora prywatnego. Dlatego, że po bankructwie ustroju to właśnie sektor prywatny będzie głównym filarem nowej rzeczywistości gospodarczej. I w naszym wspólnym interese jest to, aby ten sektor przetrwał bankructwo w jak najlepszej kondycji. A to nie będzie możliwe, jeśli rządzący Polską socjaliści wprowadzą postulowane przez OPZZ zmiany w składkach na ZUS.
Dlatego apeluję do wszystkich: Poprzyjmy akcję STOPZUS
www.facebook.com/STOPZUS