POMYSŁ TUSKA NA WYBORY – KATASTROFA SMOLEŃSKA
28/04/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Tym, którzy myślą, że ta tragiczna katastrofa pogrąży rząd Tuska mówię, że są w błędzie.
Powiem szczerze, że nie chce mi się w przypadku pana premiera popisywać się elokwencją i budować ładną notkę, więc przejdę bez zbędnych ceregieli do sedna.
Otóż zaryzykuję tezę, że temat katastrofy smoleńskiej jest pomysłem pijarowców doradzających PO i premierowi na wygranie wyborów parlamentarnych. Widać to wyraźnie, że każdy temat jest dobry byleby nie mówić o gospodarce, budżecie, emeryturach itd. Nawet pan Schetyna jest gotów krytycznie się wypowiadać o Tusku, żeby utrzymywać medialną narracje, która nie może dotykać spraw gospodarczych i przegranych tematów.
Proszę mi wybaczyć łączenie tej tragedii z zimną kalkulacją wyborczą, ale niestety wszystko wskazuje na to, że PiS i Jarosław Kaczyński ulegną tej narracji i nie będą zajmować się gospodarką. Nie sugeruję panu Kaczyńskiemu, aby w ogóle zrezygnował z pilnowania tematu katastrofy, raczej sugeruję, aby zmienił rozłożenie ciężaru swojej uwagi.
Wydarzenia według mojej oceny będą wyglądały tak:
- Raport polskiej komisji będzie prawdopodobnie opublikowaniu dużo później niż zapowiadał Miller i Tusk. Z punktu widzenia wyborów, bardziej opłaca się publikowanie, co jakiś czas informacji, ale niejednoznacznych, aby PiS i J.K. mieli możliwość kontestowania winy polskich pilotów vs kontrola lotów na lotnisku w Smoleńsku
- W efekcie takiego postępowania, cały czas będzie podgrzewana atmosfera konfliktu między PO i PiS. Forma konferencji, na których powoli będzie się informowało o nowych ustaleniach jest dużo lepsza formą do manipulacji wyborcą niż opublikowanie całego raportu od razu. Raport powinien być oczywiście przygotowany do publikacji dużo wcześniej, ale opublikowany np. 3 tygodnie przed terminem wyborów.
- Taki system zawsze pozwoli na korekty raportu, dostosowując go do aktualnych warunków. Ma to jeszcze jedną zaletę dla premiera i całego PO. Otóż daje możliwość negocjacji „prawdy” z prokuraturą Rosyjską, aby nie dopuścić do takich zdarzeń jak zaskakujące opublikowanie raportu MAK. Pozbawi się tym samym możliwość uderzenia przez Rosjan w sposób bolesny, gdyby opublikowany był polski raport a prokuratura rosyjska wyciągnęłaby jakiegoś asa z rękawa.
- Publikowanie „wrzutkami” wyników polskiego śledztwa pozwoli uwikłać J.K w tematy, które później w raporcie będą wyglądały inaczej.
- Raport powinien być mocnym uderzeniem w Jarosława Kaczyńskiego i w PiS, ale w ostatnim momencie, aby u wyborcy odnowić i wzmocnić pewność, że ta partia i prezes to „oszołomstwo”. Czyli cykanie tematów, którymi będą żywiły się media i wikłały J.K. by potem pokazać, że raport jest profesjonalny i odbiega od jego „szalonej” narracji, by u wyborcy wytworzyć odpowiedni klimat tuz przed wyborami.
Przy okazji należy w sposób sztuczny udawać, że kontestujemy raport MAK. To wszystko pozwoli przejść na tematami gospodarczymi zupełnie bez kłopotów – a to jest bardzo śmierdząca sprawa. Obywatele nie tylko drożej płacą za towary i usługi z powodu VAT, ale także podrożeją kredyty, paliwo i powoli będzie rozkręcany system emerytalny. Platforma nie ma innego wyjścia. Musi tak manipulować raportem. Donald Tusk jest w stanie nawet przyznać się do szorstkiej przyjaźni ze Schetyną, czy dementować plotki o Gowinie, jako szykującego się na jego miejsce.