Staram się nie krytykować prezesa Kaczyńskiego, staram się nie krytykować posunięć i decyzji personalnych w PiS i jestem zwolennikiem uczestnictwa Marty Kaczyńskiej w polskiej polityce. Wszystko to stawia mnie w szeregu ludzi, którzy zaklasyfikowani są przez salon jak ci, z którymi nie można nawiązać dialogu i szukać porozumienia. Tak jest chyba w istocie, bo zauważyłem, że im się robię starszy tym mniejszą mam ochotę porozumiewać się i dogadywać z kimkolwiek. Skłaniam się zaś ku decyzjom samodzielnym i bezkompromisowym. Wszystko co rozegrało się przed naszymi oczami w związku z ruchem o nazwie PJN oraz posłem Migalskim mówi nam jak beznadziejnie nijacy ludzie tworzyli partię, którą wszyscy popieramy. Jak infantylni i niedojrzali mężczyźni oraz egzaltowane kobiety były przez długi czas naszymi […]
Staram się nie krytykować prezesa Kaczyńskiego, staram się nie krytykować posunięć i decyzji personalnych w PiS i jestem zwolennikiem uczestnictwa Marty Kaczyńskiej w polskiej polityce. Wszystko to stawia mnie w szeregu ludzi, którzy zaklasyfikowani są przez salon jak ci, z którymi nie można nawiązać dialogu i szukać porozumienia. Tak jest chyba w istocie, bo zauważyłem, że im się robię starszy tym mniejszą mam ochotę porozumiewać się i dogadywać z kimkolwiek. Skłaniam się zaś ku decyzjom samodzielnym i bezkompromisowym.
Wszystko co rozegrało się przed naszymi oczami w związku z ruchem o nazwie PJN oraz posłem Migalskim mówi nam jak beznadziejnie nijacy ludzie tworzyli partię, którą wszyscy popieramy. Jak infantylni i niedojrzali mężczyźni oraz egzaltowane kobiety były przez długi czas naszymi faworytami, w jak beznadziejnie słabe istoty inwestowaliśmy nasze emocje i myśli.
Dziś mamy nadzieję, że to już za nami, że w PiS zostali tylko ci, których opluwa salon, czyli ludzie właściwi, przytomni i twardzi. Być może tak, a być może nie. To się okaże. Charakterystyczną cechą tych osób jest niechęć do występowania w mainstreamowych mediach. Trudno sobie wyobrazić, by Antoni Macierewicz udzielił wywiadu GW, choć może kiedyś dawno to zrobił, nie wiem, nie pamiętam. Dziś wydaje się to niemożliwe. Trudno wyobrazić sobie, by to samo zrobił Jarosław Kaczyński i bardzo łatwo z kolei wyobrazić to sobie w przypadku takiego Cymańskiego lub Mężydły. Po tym właśnie rozpoznajemy ludzi, którzy robią politykę od tych, którzy służą za wypełniacz ław sejmowych.
Tak się jednak składa, że w świecie mediów, które wypełniają politykę od sutereny po strych nie da się działać bez jakiegoś przekazu, jakiejś idei, która nadawałaby się do pokazywania w mediach i była bezwzględnie atrakcyjna dla widza i czytelnika. PiS nie ma takiej narracji, nie ma i przez to dostaje po tyłku, raz za razem od każdej telewizji i każdego dziennikarskiego durnia, którego dopuszczą przed mikrofon w jakiejś rozgłośni „Radio Szwindel”. PiS próbuje dotrzeć ze swoimi treściami do ludzi za pomocą internetu i przekazać te treści w sposób jak najbardziej atrakcyjny, taką logikę podpowiada PiS-owi doświadczenie wszystkich medialnych klęsk. Stąd właśnie mamy blog Jarosława Kaczyńskiego i pierwsze na nim hasło – patriotyzm gospodarczy. To jest taki neologizm służący do skokietowania korporacyjnych durniów, którzy naczytali się jakichś głupstw, takich co to nie działa na nich hasło „Bóg honor ojczyzna”. PiS próbuje więc oddziaływać na nich inaczej – poprzez patriotyzm gospodarczy. Rzecz jest podana źle i nie jest to wina Jarosława, ale jego sztabu. Rzecz jest podana tak, że wywoła jedynie pogardliwy uśmiech na twarzach tych cwaniaków od narracji. To się robi inaczej. Jak?
Zajrzyjcie do tekstu T-rex-a pod tytułem „O znaczeniu majątku dla naszej tożsamości”. Tekst ten jest w salonie24. To się robi właśnie tak. Jarosław nie może jednak przyjąć tej metody za swoją, bo ktoś mu powiedział, że jest poważnym politykiem i musi w związku z tym ględzić. Chciałbym poznać tego doradcę i zajrzeć w głębie ócz jego. Blog Jarosława jest więc jak bombowiec bez eskorty myśliwców. Za chwilę zostanie strącony, a jedyną korzyść z jego istnienia odniesie salon24, który ma już taką klikalność jak za najlepszych czasów, kiedy na pudło szli po kolei FYM, Toyah i Jarecki. Nic więcej z tego nie będzie.
Jedyną narracją, która mogłaby w mediach posłużyć PiS-owi za ową eskortę myśliwców jest Smoleńsk, a nawet nie Smoleńsk tylko Marta Kaczyńska. Celowo nie piszę Marta Dubieniecka, bo chodzi mi o Martę Kaczyńską właśnie. Tymczasem okazuje się, że pani Marta nie ma zamiaru brać udziału w wyborach i nie zamierza wkroczyć do polityki. Szkoda. Jestem głęboko przekonany, że odpowiednio przygotowane entree pani Marty załatwiłoby sprawę i byłoby – jak to mawiał pewien telewizyjny detektyw – pozamiatane. Niestety nie będzie. Miast polityki robionej przez Martę Kaczyńską mamy blog Marty Kaczyńskiej. Blog ten miast wzmocnić siłę przekazu i uczynić treści będące istotą „Prawa i Sprawiedliwości” atrakcyjnymi i popularnymi, spłaszczy je i strywializuje. Nie chodzi o to, kim jest pani Marta, nie chodzi o to czy potrafi ona pisać czy nie, chodzi o funkcje tego bloga. Jest on typowym półśrodkiem, stosowanie zaś półśrodków jest najprostszym sposobem do zrobienia plajty. Oczywiste jest, że Marta Kaczyńska założyła ten blog w związku ze zbliżającymi się wyborami, nie jest to przecież inicjatywa taka jak inne blogi, choćby mój. Blog Marty Kaczyńskiej, a niechby był nawet najbardziej osobisty, będzie blogiem politycznym i od politycznych treści pani Marta nie ucieknie. Nie ucieknie także od nagonki medialnej, która będzie trwała niezależnie od tego czy zamierza ona kandydować czy nie. Blog zaś i lansowane w nim treści będzie pożywką dla całego stada hien z Orlińskim na czele. Będzie więc to samo co było tylko gorzej. O ile bowiem blog Jarosława to samotny bombowiec nad wrogim terenem pozbawiony osłony, o tyle blog Marty to bokser, który dobrowolnie stanął w narożniku, bo mu powiedzieli, że to zrobi dobre wrażenie na publiczności i przychylnie usposobi doń sędziów. Będzie dokładnie odwrotnie.
Marta Kaczyńska powinna kandydować w wyborach i zabrać się za politykę przez duże P. Nie ucieknie od tego i tak. A jeśli dręczą ją jakieś poważne obawy, o życie na przykład, tym silniej powinna pragnąć swojego udziału w życiu politycznym. Nie ma bowiem na tym świcie litości dla bezbronnych ofiar. Muszą zginąć choćby były czyste i niewinne. Czasem tak się właśnie w życiu układa, że człowiek i jego decyzje są tylko zabawką w ręku ciemnych i potężnych sił. Jedyne co nam pozostaje to zgodzić się z losem. Myślę, że tak właśnie jest w przypadku Marty Kaczyńskiej, im szybciej ona to zrozumie tym lepiej.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy