Bez kategorii
Like

POLSKIE ŚWIĘTOŚCI Z OSZUSTWEM W TLE

10/06/2012
509 Wyświetlenia
0 Komentarze
25 minut czytania
no-cover

ŚWIĘTOŚCI NIE SZARGAĆ, TRZA BY ŚWIĘTE BYŁY

0


 

 

Polskie świętości z oszustwem w tle

 

„Świętości nie szargać, trza by święte były” – pisał Stanisław Wyspiański. Oczywiście można ten cytat sparafrazować : nic tak nie służy świętościom, jak ich szarganie.

 

Namnożyły się w Polsce te świętości, oj namnożyły. Wyliczankę można rozpocząć od duchownych – ks. Maliński, oo. Hejmo, ks. Czajkowski, arcb.  Józef Życiński, i tak niedawno, nieszczęście wiszące nad polskim Kościołem  arcb. Stanisław Wielgus, dwudniowy metropolita warszawski, nuncjusz papieski arcb. Józef Kowalczyk, ks. Bielański, ks. Skworc – niechlubnie mianowany metropolitą katowickim, oraz inni wg. listy nieocenionego ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego, wyklętego przez Kościół jako nad-ubeka.

 

Wstyd i hańba rzucającym takie przekleństwa. Resztę świętości koscielnych zapewne wyświęci za 50 lat po odbetonowaniu akt kapusiów, Historyczna Komisja Kościelna, już działająca, bez efektów, za czyje pieniądze? – Ostatecznie zlikwidowana decyzją Watykanu.

 

Marzenie wielu, nie tylko w Polsce: Włodzimierz Cimoszewicz prezydentem Polski, Stanisław Wielgus metropolitą warszawskim nie ziściło się. Nad Polską czuwa od 353 lat Królowa Polski, powołana na Swój Tron w Katedrze Lwowskiej przez króla Polski Jana Kazimierza w 1653 roku.

 

Lista polskich świętości jest długa, wymienię niektóre z nich, zwane również autorytetami:

 

„Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło – ponuro – śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać. Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski – tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem". – Wyznaje premier RP Donald Tusk.

 

Włodzimierz Cimoszewicz m.in. b. premier, b. minister spraw zagranicznych, b. v-ce marszałek Sejmu RP, sygnatariusz haniebnego oświadczenia ośmiu b. ministrów spraw zagranicznych w sprawie odwołania szczytu Trójkąta Weimarskiego. Oświadczenie to, zainicjowane i zredagowane przez komunistę Dariusza Rosatiego usiłujące podważyć autorytet prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego jest rozumiane również jako podważanie polskiej racji stanu. Włodzimierz Cimoszewicz , tajny współpracownik Urzędu Bezpieczeństwa, nr rej. 13613 zarejestrowany 25 września 1980 roku przez Wydz. II Dep. I MSW jako Kontakt Operacyjny ps. "Carex" pozyskany do współpracy w związku z wyjazdem na stypendium do Nowego Jorku posiada również związki ze służbami specjalnymi poza granicami kraju. Ujawniono publicznie / poseł Jan Beszta-Borowski / , iż ojciec Włodzimierza Cimoszewicza był członkiem "organizacji przestępczej" – Informacji Wojskowej. Wg. Beszty-Borowskiego: "szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Marian Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet, obracając nim z palcem na cynglu. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów / cyt. za "Gazetą Wyborczą z 11 października 1991 roku /. Marian Cimoszewicz po wybuchu wojny był na służbie zaborców bolszewickich, rekwirując płody rolne od polskich rolników na rzecz najeźdźcy. Był t.zw. "seksota" – tajny agent komisarza kadr, ówczesnego naczelnika kadr w dziale technicznym parowozowni w Białymstoku. W 1943 roku Cimoszewicz ukończył szkołę pracowników politycznych i do końca wojny był w aparacie politycznym. Od kwietnia 1945 roku pracując w Informacji Wojskowej w ciągu trzech lat zostaje komendantem w Głównym Zarządzie Informacji, kontrolowanym wówczas przez dwóch sowieckich zbrodniarzy, pułkowników NKWD w Polsce: Wozniesieńskiego i Skulbaszewskiego, a także szefem Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej / źródło Piotr Jakucki "Pułkownik Cimoszewicz", "Gazeta Polska" z 4 listopada 1993 r. /. Robert Mazurek / "Życie Warszawy" z 31 marca 1997 r. / podaje iż Marian Cimoszewicz w Wojskowej Akademii Technicznej aresztował komendanta uczelni gen. Floriana Grabczyńskiego. Z jego rozkazu aresztowano też kilkunastu oficerów WAT, byłych akowców. Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził: ’.kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys".

 

   – Adam Michnik w czasie konferencji prasowej w Stanisławowie skierowanej do Polaków we wrześniu 2009 roku w redakcji "Kuriera Galicyjskiego " oświadczył, iż należy połączyć Polskę z Ukrainą tworząc nowe państwo "UKR – POL", lub "POL – UKR ". Adam Michnik realizuje więc dążenia swojego ojca Ozjasza Szechtera członka Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy do połączenia Polski z ZSRS". Za owe dążenia Ozjasz Szechter otrzymał wyrok 8 lat więzienia.

 

   Wychodzący w Krakowie lewacki niskonakładowy miesięcznik "Kraków" w numerze świątecznym – grudzień 2009 zamieścił tekst Adama Michnika "Miasto polskiego rozumu i rozumnego szaleństwa" skierowany do JM Michała Śliwy rektora UP w Krakowie.

 

   Cytuję fragmenty:

 

   " to wielki zaszczyt odbierać doktorat honoris causa od krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, będąc nastolatkiem marzyłem o rewolucji – tak jak ją opisywali moi starsi przyjaciele Jacek Kuroń i Karol Modzelewski".

 

   Dwa nazwiska chciałbym tutaj przywołać. Prof. Marek Waldenberg pisał o Leninie. Lenin był rewolucjonistą, który kochał wolność, ale miała to być wolność dla zwolenników rewolucji, dla przyjaciół rewolucji w leninowskim rozumieniu tego słowa. Nie była to wolność dla inaczej myślących. Róża Luksemburg pisała: ". wolność jest zawsze wolnością dla inaczej myślącego".

 

   Tow. prof. Michał Śliwa rektor uczelni powiedział /cyt. z "GW"/:

 

   "Protestującym odpowiem: gdyby nie Adam Michnik, to teraz zainteresowałyby się wami SB, a potem trafilibyście do aresztu – mówi "Gazecie Wyborczej" rektor Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, inicjator przyznania doktoratu honorowego Adamowi Michnikowi".

 

Bronisław Geremek b. minister spraw zagranicznych, zginął tragicznie w katastrofie samochodowej. Przewodniczył sejmowej komisji spraw zagranicznych. Rodzice Bronisława Geremka zginęli tragicznie jako ofiary Holocaustu. W czasie wojny Bronisławowi Geremkowi udzielili schronienia państwo Geremkowie we Wschowie, którzy go usynowili. Zaangażowany ideowy komunista, nienawidzący Polaków i wszystkiego co polskie /ogólnie znany wywiad dla tyg. "Polityka" udzielony Hannie Krall – /"Polacy, ja ich nienawidzę"/. Swoją gorliwość m.in. jako sekretarza POP PZPR na Uniwersytecie Warszawskim, tłumaczył stosunkiem do marksizmu, który dawał mu "ogromną wolność". Odegrał znaczącą rolę w rozliczeniu z komunizmem i utrzymaniu polityki "grubej kreski". Ponosi szczególną odpowiedzialność za narzucenie Obywatelskiemu Klubowi Parlamentarnemu / OKP / antynarodowego planu gospodarczego Sarosa i Sachsa. W swych wystąpieniach za granicą niejednokrotnie usiłował zdyskredytować Polskę, podważając autorytet prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego i występując przeciwko polskiej racji stanu. Samodzielnie interpretował obowiązujące polskie prawo, zwykle na korzyść własną, nie mając kompetencji prawniczych. Interpretacje owe przenosił za granicę w swoich wystąpieniach publicznych, niejednokrotnie traktując je jako "donosy na Polskę", skrajnie eksponując rzekome niebezpieczeństwo "polskiego antysemityzmu", "nacjonalizmu" i "populizmu" / tyg. "Solidarność" z 5 padźiernika 1990 r. /. "Wsławił" się tezą iż polskie społeczeństwo nie dojrzało do demokracji. Geremek dał się poznać jako skrajny "manipulator" uwiarygadniający rzekome fakty tylko dlatego, iż ukazały się w prasie. Wielkie szkody interesom Polski przynosiły jego nominacje na ambasadorów osób skrajnie nastawionych przeciwko narodowym interesom. Sygnatariusz oświadczenia, o którym wyżej. Profesor nadzwyczjny, nie uzyskał tytułu profesora zwyczajnego.

 

Władysław Bartoszewski, samozwańczy profesor /ze średnim wykształceniem?/. B. minister spraw zagranicznych, sygnatariusz haniebnej rezolucji skierowanej przeciwko prezydentowi Rzeczypospolitej prof. Lechowi Kaczyńskiemu, o której wyżej. Polityk zionący nienawiścią do wszystkiego co prawdziwie patriotyczne, polskie. Obrażający publicznie swoich adwersarzy nie

 

sposób niegodny gościa Papieża Polaka, kompromitujący Polskę w oczach świata. To pierwszy polityk, który nazwał pięciomilionowy elektorat Polaków Prawa i Sprawiedliwości "bydłem". Niewybredne obelgi publiczne w wykonaniu Władysława Bartoszewskiego to niestety nasz "firmowy znak" za granicą. 2 marca 1995 roku, /maturzysta?/ Władysław Bartoszewski został przedstawiony przez Wałęsę liderom koalicji SLD-PSL jako jeden z trzech kandydatów / obok Andrzeja Ananicza i TW Andrzeja Olechowskiego na ministra spraw zagranicznych. Liderzy koalicji zaproponowali Bartoszewskiego, Oleksy powiedział, że o tej kandydaturze myślał z prezydentem właściwie równolegle / wywiad dla "Polityki /. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec na oficjalnej stronie internetowej usunęło tytuł profesora sprzed nazwiska Władysława Bartoszewskiego htpp://www.auswaertiges-amt.de/diplo/de/Startsseite.html Przez ostanie 19 lat w Polsce środowiska liberalne powoływały się na to, że Bartoszewski pracując na bawarskiej uczelni "za zasługi" otrzymał tytuł "uczelnianego profesora". Człowieka który podobno / nie ma swiadków / za czasów okupacji zdał maturę w Polsce tytułowano profesorem. Postać Bartoszewskiego zawiera więcej niejasnych elementów. Najbardziej zastanawiający jest podawany przez niego powód zwolnienia z KL Auschwitz. Otóż Bartoszewski początkowo twierdził, że zwolniono go ze względu na stan zdrowia, potem zmienił wersję na ingerencję Czerwonego Krzyża. Wg. raportu Witolda Pileckiego z KL Auschwitz zwolniono około 300 osób za łapówki. Nie znany był przypadek zwalniania z obozu ze względu na stan zdrowia i to w dodatku Żyda. Wg. informacji uzyskanych od byłych więźniów opuszczano KL Auschwitz w następujących przypadkach:

 

1 Ginąc od wykańczającej pracy, braku właściwego żywienia i chorób,

2 Ponosząc śmierć z rąk nadzorców, SS, kapo, lub w komorach gazowych,

3 Dla osób z korzeniami niemieckim lub szczególnie przydatnych oferowano podpisanie volkslisty.

 

Nie słyszano, aby na skutek interwencji Czerwonego Krzyża, a tak w następnej wersji podaje Władysław Bartoszewski, kogokolwiek zwolniono z obozu. Zastanawiające są różne wersje podawane przez Władysława Bartoszewskiego, /raz choroba, dwa Czerwony Krzyż i inne/. Gdzie jest prawda?

 

Ostatnio media zanotowały "wielki sukces" "profesora" Bartoszewskiego. Uzyskał decyzję Związku Wypędzonych w Niemczech o rezygnacji z nominowania Eriki Steinbach do władz fundacji poświęconej wysiedlonym.

 

To przecież zwykłe mydlenie oczu zafascynowanym w Tusku Polakach. Przecież nikt nie uwierzy, że jednym niezbyt fortunnym ruchem, oczywiście znowu wymierzonym przeciwko Polsce, cokolwiek się zmieniło. Pani Steinbach zapewne już niedługo powróci na "utracone" stanowisko, gorąco witana przez władze fundacji, o zbieżnych poglądach. A co Władysław Bartoszewski wraz ze swoim przełożonym Donaldem Tuskiem osiągnęli w sprawie fałszowania przez Niemcy historii II wojny światowej i powstaniem w Berlinie antypolskiego muzeum wysiedlonych? Ano nic. To samo co Tusk w rozmowie z Putinem o festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. A była to kluczowa sprawa do załatwienia, której ze strachu przed Niemcami nie poruszono. A nie jakieś kitowanie opinii publicznej typu Wańka -Wstańka o polskich "sukcesach" i "przyjaźniach" z Niemcami.. I znowu włazimy Niemcom, bo a nuż się obrażą i biedni wypędzeni urządzą nam nowy "Drang nach Osten" z tatusiem gestapowcem p. Eriki w tle, noszącej już w mądrej karykaturze jego strój / tatusiowy /.

 

Gdy szmaciane antypolskie gadzinówki niemieckie wyśmiewały braci Kaczyńskich, uderzając w polską rację stanu, jaka była reakcja pana Bartoszewskiego, czy Geremka, ano żadna, ino "polskich mężów stanu" prześmiewcza. Władysław Bartoszewski ma za sobą wiele kompromitujących go publicznych wystąpień, przyklaskiwanych przez serwilistyczne antypolskie media z cyklu "Gazeta Wyborcza" et consortes.

 

Dla przykładu w czasie konwencji PO w Krakowie 29 września 2007 roku Bartoszewski wystąpił z pożałowania godnym jadowitym atakiem na rząd Jarosława Kaczyńskiego, pełnym oszczerstw i pomówień. Oto próbki: "..nie wierzcie frustratom i dewiantom politycznym, którzy swoje problemy psychiczne odreagowują na narodzie. Kategorycznie wypraszam sobie lżenie Polski przez niekompetentnych członków rządu, niekompetentnych dyplomatołków. Polska potrzebuje rządu, a nie nierządu. Nierząd wprowadził do rządu ruch odnowy moralnej panów Kaczyńskich. Przeciez nie kto inny, jak Władysław Bartoszewski przepraszał Niemców, proponując udział Wałęsy w berlińskich obchodach zakończenia wojny. I tu otrzymal policzek, bo nie Wałęsa, a prezydent Izraela otrzymał zaproszenie, oraz czołowe osobistości świata zachodniego. Bartoszewski zaś w swoim wystąpieniu przeprosił Niemców za wysiedlenie z Polski!!! Został w Niemczech nagrodzony medalem im. Gustawa Stresemanna, polakożercy, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929.

 

W Izraelskim Knesecie otrzymawszy honorowe obywatelstwo Izraela bił się w piersi za rzekomy antysemityzm "polskich ciemniaków żyjących na prowincji". Powiedział w Knesecie dosłownie: "dzisiejsi studenci będą za dziesięć czy piętnaście lat posłami, ministrami, dyrektorami i oni będą określać życie polskie, a nie ta ciemnota, gdzieś tam na zapadłej prowincji, która opowiada jakieś głupstwa, a która dobrze czytać i pisać nie umie". Tylko tyle i aż tyle.

 

 

Władysław Bartoszewski honorowy obywatel Izraela.

 

W rządzie Donalda Tuska zasiadają ponadto m.in. tajny współpracownik SB /TW/ Michał Boni, jako szef esbeckich doradców premiera, skompromitowany w Chicago minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, walczący z "watahą" Radosław Sikorski, jak dotąd bez wyników, i wywalony w końcu żelbet komunistyczny z UJ, Zbigniew Ćwiąkalski przyjaciel esbeków Tadeusza Hanauska, Kazimierza Buchały i masona Andrzeja Zolla

 

 

Stefan Niesiołowski – zapewne w historii Polskiego Sejmu ten pan, v-ce marszałek władzy ustawodawczej splendoru nam nie przyniesie. Dyplomacja w swojej istocie nie jest sztuką łatwą, ale w marnej sztuce mylenia polityki z politykierstwem w rywalizacji stanęło dwóch Panów. Moje uwagi nie dotyczą więc wyłącznie Stefana Niesiołowskiego. W tej walce o palmę pierwszeństwa w politykierstwie zdecydowane zwycięstwo odniósł sam  Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Prawdę mówiąc w owej rywalizacji moim bezapelacyjnym typem był Stefan Niesiołowski. Ale widocznie nie sięga Panu Bronisławowi Komorowskiemu nawet do pięt, skoro w wielu godzinnych publicznych lżenio-dyskusjach pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, prezesa PIS, jego członków i ośmiomilionowego elektoratu PIS nie wpadł na pomysł zdyskredytowania umiejętności snajpera w Gruzji, który z kilku metrów nie potrafił trafić w prezydenta RP. I jeszcze Panu Komorowskiemu było żal niewykorzystanej sytuacji, który uwagi swoje czynił w imię chęci życia w uczciwym, porządnym kraju, w imię historii, która go oceni, w imieniu dobra obywateli. Trzeba być politykierem z najwyższej półki, aby wykazać się takimi umiejętnościami. Gdzie tam Niesiołowskiemu do mistrza.

 

A jednak? Obaj panowie działali w opozycji antykomunistycznej. Niewątpliwie narażali się na niebagatelne konsekwencje w tej działalności. Ale Stefan Niesiołowski w bronie własnej dupy wydał esbekom wielu opyzycjonistów, wśród nich swoją ówczesną narzeczoną. Ktoś powie kanalia, może? Ale jak nazwać osobę która krytykuje niecelność trafień snajpera celującego w prezydenta jego kraju?

 

Niesiołowski w roku 1970 na przesłuchaniu w MSW: "Celowo zatajałem pewne fakty, ażeby uchronić niektóre osoby od odpowiedzialności karnej. Dziś całkowicie zrozumiałem swoje niewłaściwe stanowisko w tej kwestii i dlatego pragnę, tak jak i w innych sprawach, mówić tylko szczerą prawdę". I? I wydał wszystkich!!! Eżbieta Królikowska, ówczesna narzeczona Niesiołowskiego: ". Niesiołowski nie dość, że od 37 lat konsekwentnie ukrywa swoje tchórzostwo, to dodatkowo uzurpuje sobie prawo sądzenia innych członków opozycji "Ruch", którzy zachowali się w sposób przyzwoity.

 

                                                                                             Aleszumm

 

 

0

Bez kategorii
Like

POLSKIE ŚWIĘTOŚCI Z OSZUSTWEM W TLE

26/03/2012
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
54 minut czytania
no-cover

OSZUKANI POLACY PRZEZ POLSKIE ŚWIĘTOŚCI

0


 Aleksander Szumański

 

Korespondencja z Krakowa

 

                                                Polskie świętości z oszustwem w tle

 

 

…Świętości nie szargać, trza by święte były –  pisał Stanisław Wyspiański. Oczywiście można ten cytat sparafrazować ; nic tak nie służy świętościom, jak ich szarganie. Namnożyły się w Polsce te świętości, oj namnożyły. Wyliczankę należy oczywiście rozpocząć od duchownych. Ks. Maliński, oo. Hejmo, ks. Czajkowski, śp. abp. Józef Życiński „Filozof”, i tak niedawno wiszące nad Polskim Kościołem nieszczęście abp Stanisław Wielgus, dwudniowy metropolita warszawski, nuncjusz papieski abp. Józef Kowalczyk, ks. Bielański, ks. Skworc „Dąbrowski” wielebny metropolita katowicki, oraz inni wg. listy nieocenionego ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego, wyklętego przez Kościół jako nad-ubeka. Wstyd i hańba rzucającym takie przekleństwa. Resztę zapewne wyświęci za 50 lat po odbetonowaniu akt kapusiów Historyczna Komisja Kościelna, już działająca, bez efektów, za czyje pieniądze? Marzenie wielu, nie tylko w Polsce: Włodzimierz Cimoszewicz prezydentem Polski, Stanisław Wielgus metropolitą warszawskim nie ziściło się. Nad Polską czuwa od 353 lat Królowa Polski, powołana na Swój Tron w Katedrze Lwowskiej przez króla Polski Jana Kazimierza w 1653 roku, a jedynemu prezydentowi RP Prezydentowi RP. prof. Lechowi Kaczyńskiemu dane było odnowić owe śluby kazimierzowskie w Katedrze Lwowskiej.

 

Lista polskich świętości jest długa, wymienię niektóre z nich, zwane również autorytetami:

 

Włodzimierz Cimoszewicz m.in. b. premier, b. minister spraw zagranicznych, b. v-ce marszałek Sejmu RP, sygnatariusz haniebnego oświadczenia ośmiu b. ministrów spraw zagranicznych w sprawie odwołania szczytu Trójkąta Weimarskiego. Oświadczenie to, zainicjowane i zredagowane przez komunistę Dariusza Rosatiego usiłujące podważyć autorytet prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego jest rozumiane również jako podważanie polskiej racji stanu.

 

Włodzimierz Cimoszewicz, tajny współpracownik Urzędu Bezpieczeństwa, nr rej. 13613 zarejestrowany 25 września 1980 roku przez Wydz. II Dep. I MSW jako Kontakt Operacyjny ps. „Carex” pozyskany do współpracy w związku z wyjazdem na stypendium do Nowego Jorku posiada również związki ze służbami specjalnymi poza granicami kraju.

 

Ujawniono publicznie / poseł Jan Beszta-Borowski / , iż ojciec Włodzimierza Cimoszewicza był członkiem „organizacji przestępczej” – Informacji Wojskowej. Wg. Beszty-Borowskiego: „szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Marian Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet, obracając nim z palcem na cynglu. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów / cyt. za „Gazetą Wyborczą z 11 października 1991 roku /.

 

Marian Cimoszewicz po wybuchu wojny był na służbie zaborców bolszewickich, rekwirując płody rolne od polskich rolników na rzecz najeźdźcy. Był to t.zw. „seksota” – tajny agent komisarza kadr, ówczesnego naczelnika kadr w dziale technicznym parowozowni w Białymstoku. W 1943 roku Cimoszewicz ukończył szkołę pracowników politycznych i do końca wojny był w aparacie politycznym. Od kwietnia 1945 roku pracując w Informacji Wojskowej w ciągu trzech lat zostaje komendantem w Głównym Zarządzie Informacji, kontrolowanym wówczas przez dwóch sowieckich zbrodniarzy, pułkowników NKWD w Polsce: Wozniesieńskiego i Skulbaszewskiego, a także szefem Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej / źródło Piotr Jakucki „Pułkownik Cimoszewicz”, „Gazeta Polska” z 4 listopada 1993 r. /.

 

Robert Mazurek / „Życie Warszawy” z 31 marca 1997 r. / podaje iż Marian Cimoszewicz w Wojskowej Akademii Technicznej aresztował komendanta uczelni gen. Floriana Grabczyńskiego. Z jego rozkazu aresztowano też kilkunastu oficerów WAT, byłych akowców. Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził: „…kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys…”.

 

 

Bronisław Geremek b. minister spraw zagranicznych, zginął tragicznie w katastrofie samochodowej. Przewodniczył sejmowej komisji spraw zagranicznych. Rodzice Bronisława Geremka zginęli tragicznie jako ofiary Holocaustu. W czasie wojny Bronisławowi Geremkowi udzielili schronienia państwo Geremkowie we Wschowie, którzy go usynowili. Zaangażowany ideowy komunista, nienawidzący Polaków i wszystkiego co polskie /ogólnie znany wywiad dla tyg. „Polityka” udzielony Hannie Krall – /„Polacy, ja ich nienawidzę”/. Swoją gorliwość m.in. jako sekretarza POP PZPR na  Uniwersytecie Warszawskim, tłumaczył stosunkiem do marksizmu, który dawał mu „ogromną wolność”. Odegrał znaczącą rolę w rozliczeniu z komunizmem i utrzymaniu polityki „grubej kreski”. Ponosi szczególną odpowiedzialność za narzucenie Obywatelskiemu Klubowi Parlamentarnemu / OKP / antynarodowego planu gospodarczego Sarosa i Sachsa. W swych wystąpieniach za granicą niejednokrotnie usiłował zdyskredytować Polskę, podważając autorytet prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego i występując przeciwko polskiej racji stanu. Samodzielnie interpretował obowiązujące polskie prawo, zwykle na korzyść własną, nie mając kompetencji prawniczych. Interpretacje owe przenosił za granicę w swoich wystąpieniach publicznych, niejednokrotnie traktując je jako „donosy na Polskę”, skrajnie eksponując rzekome niebezpieczeństwo „polskiego antysemityzmu”, „nacjonalizmu” i „populizmu” / tyg. „Solidarność” z 5 padźiernika 1990 r. /. „Wsławił” się tezą iż polskie społeczeństwo nie dojrzało do demokracji. Geremek dał się poznać jako skrajny „manipulator” uwiarygadniający rzekome fakty tylko dlatego, iż ukazały się w prasie. Wielkie szkody interesom Polski przynosiły jego nominacje na ambasadorów osób skrajnie nastawionych przeciwko narodowym interesom. Sygnatariusz oświadczenia, o którym wyżej. Profesor nadzwyczjny, nie uzyskał tytułu profesora zwyczajnego.

 

 

A teraz bł. p. Geremek, jest „pomawiany” o zdradę ideałów „Solidarności”, w czasach, gdy jeszcze nie był „drogim Bronisławem”. Przecież tow. Ciosek powiedział, że nic takiego nie słyszał. Rozkazy razwiedki są święte, jak powiedział tow. Józef Stalin.

 

”. Przypomnę dokładnie tekst, ogólnie już znany i komentowany na wszystkie strony i sposoby:

 

„Tow. Cio­sek, minister ds. współpracy ze związkami zawodowymi, oświadczył w rozmowie z 1 grudnia: »Część wpływowych doradców „Soli­dar­no­ści” zro­zu­miała obecne poło­że­nie i zmianę sytu­acji. Boją się bar­dziej, niż sądzimy i zaczy­nają rato­wać wła­sną skórę. Odby­łem wła­śnie oso­bliwą roz­mowę z sze­fem sztabu eks­per­tów „Soli­dar­no­ści”, Gerem­kiem (bli­skie związki z mię­dzy­na­ro­dówką socjal­de­mo­kra­tyczną, oso­bi­ste kon­takty z Kray­skim i innymi). Nie wie­rzy­łem wła­snym uszom. Gere­mek oświad­czył, że dal­sza poko­jowa koeg­zy­sten­cja pomię­dzy „Soli­dar­no­ścią” w obec­nej for­mie i real­nym socja­li­zmem (jest) nie­moż­liwa. Kon­fron­ta­cja siłowa nie­unik­niona. Wybory do rad naro­do­wych muszą zostać prze­su­nięte. Organy wła­dzy pań­stwo­wej muszą zli­kwi­do­wać apa­rat „Soli­dar­no­ści”. Po kon­fron­ta­cji siło­wej „Soli­dar­ność” mogłaby powstać na nowo, ale jako rze­czy­wi­sty zwią­zek zawo­dowy bez Matki Boskiej w kla­pie, bez pro­gramu gdań­skiego, bez poli­tycz­nego cha­rak­teru i bez ambi­cji się­ga­nia po wła­dzę. Być może – kon­ty­nu­ował Gere­mek – zostaną zacho­wane siły umiar­ko­wane, takie jak Wałęsa. Po kon­fron­ta­cji nowa wła­dza pań­stwowa mogłaby w opar­ciu o odmienną sytu­ację poli­tyczną kon­ty­nu­ować okre­ślone pro­cesy demokratyzacji”.

 

 

Przekazanie tego tekstu w oryginale w programie telewizji publicznej „Bliżej”, prowadzonym przez redaktora Jana Pospieszalskiego, spowodowało czerwoną lawinę oskarżeń, pomówień, a co zaskakujące, zarzucenie red. Janowi Pospieszalskiemu…. chamstwa. No tak, są pewne osoby, o których źle pośmiertnie rozprawiać nie tylko nie należy, ale poddanie ich krytyce jest salonowo niedozwolone. Kto się wychyli, tego w łeb i fora ze dwora. Już się jeden salonowiec telewizyjny kajał i przepraszał, bo to przepraszanie jest teraz modne, jak np. Komorowskiego z trzema rabinami i przedstawicielem Episkopatu w Jedwabnem – za mord dokonany przez „polskich antysemitów” na trzystu Żydach. Komorowski, rabinat i przedstawiciel Episkopatu nie wspomnieli o tym, co wynika z postanowienia Instytutu Pamięci Narodowej z 30 czerwca 2003 roku, iż do zgromadzonych w Jedwabnem Żydów podjeżdżały taksówki z gestapowcami, a nawet dwóch „Schutzpolizei” w mundurach. Postanowienie umorzył IPN z powodu niewykrycia sprawców, ale upokorzyć naród jednak trzeba było (zrobił to jeszcze wcześniej „Alek” Kwaśniewski w 2001 roku. A teraz bł. p. Geremek, jest „pomawiany” o zdradę ideałów „Solidarności”, w czasach, gdy jeszcze nie był „drogim Bronisławem”. Przecież tow. Ciosek powiedział, że nic takiego nie słyszał. Rozkazy razwiedki są święte, jak powiedział tow. Józef Stalin.

 

Red. Jan Pospieszalski:

 

Fundacja Centrum im. prof. Bronisława Geremka wystosowała list, w którym zarzucono mi nierzetelność, stronniczość, rozpowszechnianie oszczerstw, szkalowanie i zniesławianie Bronisława Geremka, a także obrzydzanie polskiej demokracji. Jednocześnie program „Jan Pospieszalski: Bliżej” porównany został do propagandy czasów PRL. Najważniejsza jest jednak konkluzja.

 

Autorzy tego listu oczekują od prezesa KRRiT oraz TVP stosownej i szybkiej reakcji. Choć w liście nie sprecyzowano, jak ma wyglądać ta stosowna i szybka reakcja, w mediach związanych z Agorą – wydawcą „Gazety Wyborczej” pojawiły się liczne publikacje, w których formułowano mniej lub bardziej czytelne żądania zawieszenia programu czy wręcz wyrzucenia mnie z TVP. Z uwagi na ścisłe powiązania personalne Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka z „Gazetą Wyborczą”, apel do prezesa TVP, jak i napastliwe publikacje medialne odbieram jako wspólne stanowisko. W programie pokazaliśmy fragmenty filmu „Towarzysz generał idzie na wojnę”, mówiącego o okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego. Do studia zaproszeni zostali goście o rodowodach solidarnościowych, których dzielą dziś i oceny najnowszej historii, i sympatie polityczne. Byli to: Andrzej Celiński, Andrzej Czuma, Bronisław Wildstein i współautor filmu Grzegorz Braun. Każdy z rozmówców miał możliwość zaprezentowania własnego zdania na temat prezentowanych w programie materiałów filmowych.

 

Odnoszący się do osoby prof. Bronisława Geremka, a przywołany w programie dokument, który wzbudził takie emocje, znany jest od kilkunastu lat, zarówno polskim jak i niemieckim historykom. Pochodzi z archiwum Urzędu Gaucka i cytowany był wielokrotnie m.in. na łamach wydawnictw Paryskiej Kultury, w TVP, jak też omawiany w fachowych publikacjach. Jego autentyczność nie została nigdy podważona naukowo. Zakwestionowany został jedynie przez Stanisława Cioska. Powoływanie się dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN na świadectwo byłego członka aparatu totalitarnego państwa, jest tak samo wiarygodne, jak powoływanie się na oświadczenia zomowców z plutonu specjalnego w sprawie masakry w KWK „Wujek”.

 

Wielość krytycznych wystąpień wobec mnie i programu „Bliżej” odbieram jako działania obliczone na usunięcie naszego cyklu z TVP. Tego rodzaju nacisk wpływowych politycznie prywatnych koncernów medialnych na prezesa TVP i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, należy traktować jako ingerencję w decyzje personalne publicznych mediów. Jest to sprzeczna z zasadą pluralizmu próba łamania niezależności telewizji publicznej przez inne media i prywatnych nadawców.

 

Jan Pospieszalski

 

A jak z tym chamstwem redaktora Jana Pospieszalskiego? Udowodnił to „Czerwony Sztandar”, nowa polska ludowa trybuna, znana czytelnikom z Pohulanki we Lwowie jako krakowski „Dziennik Polski”, w tekście red. Wacława Krupińskiego pt. „Ciemność i chamskie ataki”. Cytuję:

 

„Pan, przepraszam za słowo, Pospieszalski, znów dał o sobie znać opluwając w swym kolejnym publicznym programie nieżyjącego prof. Bronisława Geremka. Pan, przepraszam za słowo Krupiński, zapewne był pilnym studentem krakowskiego WUML-u /WOJEWÓDZKI UNIWERSYTET MARKSIZMU LENINIZMU/ na rogu ul. Garbarskiej i Łobzowskiej w Krakowie, gdzie uczono, jak to tow. Stalin powiedział: „Polska, przepraszam za słowo, państwo”.

 

I dalej „Ciemność i chamskie ataki”:

 

„Widać Pospieszalski, tak czy siak, w TVP być musi. Kiedyś przekonywał, że „Warto rozmawiać”, bez wątpienia warto, tyle, że nie z każdym. „Nie lubię wymiany poglądów. Zawsze na tym tracę” – zauważył już był Antoni Słonimski. Teraz ma program „Bliżej”; no i znowu pokazał, przy okazji 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, czego jest bliżej. A nawet bardzo blisko. Miło, że prezes TVP Juliusz Braun wyraził natychmiast głębokie ubolewanie i przeprosił z powodu programowego Pospieszalskiego, że – w liście skierowanym do Fundacji im. Geremka – zawarł sformułowanie, że treści zawarte w tej audycji „nie znajdują usprawiedliwienia”. A nawet podkreślił, że audycja „naruszyła nie tylko zasady rzetelności dziennikarskiej, lecz także reguły zwykłej ludzkiej przyzwoitości”. Tylko czy pan Pospieszalski znalazł się po tym programie bliżej drzwi, by je zamknąć z drugiej strony? I ja mam za to płacić abonament? I pro domo sua. Dziękuję wszystkim, którzy z powodu słownej napaści na mnie jakiegoś biedaka z Krakowa, dali wyraz oburzeniu, a nawet sugerowali, bym wszczął odpowiednie kroki. Nie mam ochoty. Nie pierwszy to dowód, że Internet jest również wielkim śmietnikiem i nie pierwszy to przykład bezładu słów i myśli owego nieznanego mi pana. Ot, jeszcze jeden atak w przestrzeni publicznej.

 

Cóż takiego Internet, „wielki śmietnik publiczny”, napisał o panu, przepraszam za słowo, Krupińskim?

 

Cytuję:

 

Andy-aandy 09.12.2011 09:44:47 „NOWY EKRAN”

 

„Krupińskiemu życzę dłuuuugich lat życia !

 

Nie będę mu życzyć by stracił włosy i zęby bo i bez życzeń natura swoje w odpowiednim czasie zrobi, ale gdy zacznie sisiać i kakać w pampers niech przypomną mu jakie świństwa wypisywał by tylko trzymać się na świeczniku. Niech rodzina i znajomi się go wstydzą. Tylko tego życzę temu gnojkowi tak tytułem świąt A świąteczne życzenia zazwyczaj się spełniają”….

 

„11 komentarzy Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Joanna K.

 

Pan Wacław Krupiński – zapamiętajmy – to hiena, łajdak, po prostu świnia. Znamy takie obrzydliwe postacie. Nikt z porządnych ludzi nie powinien już nigdy w życiu podać mu ręki ani wspomnieć jego nazwiska.

 

Należy do nich także pani Senyszyn, pamiętamy odzianą w skóry z pejczem w ręku starą babę wymalowaną jak lafirynda na którymś z marszu zboczeńców. Szkoda słów.

 

Joanna K., pt., 09/12/2011 – 09:01

 

Mogę się tylko podpisać pod tym wpisem

 

gość z drogi, pt., 09/12/2011 – 10:04

 

3-majmy się! – Tym Pozdrowieniem pragnę zjednoczyć, opasać całą Polską Ziemię…

 

przypomina inne ofiary dziennikarskich "hien"

 

Marszałek Kern

 

Minister Szeremietiew i jego asystent, którego Matka przypłaciła to wszytko Życiem

 

i wiele, wiele innych OSÓB

 

myślę, ze są jakieś granice odpowiedzialności za słowa pisane przez dziennikarzy

 

ale to tylko moje myślenie bo jak na razie to kancelarie prawne, robią pokazówki ale w stosunku do LUDZI PRAWYCH i TAKICH TEZ DZIENNIKARZY”.

 

gość z drogi

 

Są Ludzie i ludki… Bywają Ludzie wśród dziennikarzy, ale większość to ludki”…

 

Tyle wpisów blogerów z „Nowego Ekranu” i Blogmedia24.pl

 

Aleksander Szumański

 

               

85%

                              

15%

 

Komentarze

#1 | oskulati dnia 22.12.2011

Wacław Krupiński. Zapiszmy sobie nazwisko tego totalniaka w kajetach wraz z setkami innych. Oni teraz robią swoją robotę na mniej ważnych odcinkach frontu ideologicznego ale jak się zasłużą, to przynajmniej niektórzy z nich wypłyną na szerokie wody i to w nieoczekiwanych miejscach i czasach. Pamiętajmy że osławiona M. Olejnik na początku też robiła tylko reportaże ze skupów butelek gdzie atakowała kierowników tych przybytków za nieprzyjmowanie butelek po occie, podczas gdy po wódce już tak. Takie były początki a teraz proszę – sztorcuje przy wielomilionowej widowni największych mężów stanu.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Odwiedziło nas już: 2645717

 

o nas     kontakt                manifest             statut    konto

kontakt@solidarni2010.pl

                               Nasi darczyńcy                 Wspierają nas:

Przekazanie tego tekstu w oryginale w programie telewizji publicznej „Bliżej”, prowadzonym przez redaktora Jana Pospieszalskiego, spowodowało czerwoną lawinę oskarżeń, pomówień, a co zaskakujące, zarzucenie red. Janowi Pospieszalskiemu…. chamstwa. No tak, są pewne osoby, o których źle pośmiertnie rozprawiać nie tylko nie należy, ale poddanie ich krytyce jest salonowo niedozwolone. Kto się wychyli, tego w łeb i fora ze dwora. Już się jeden salonowiec telewizyjny kajał i przepraszał, bo to przepraszanie jest teraz modne, jak np. Komorowskiego z trzema rabinami i przedstawicielem Episkopatu w Jedwabnem – za mord dokonany przez „polskich antysemitów” na trzystu Żydach. Komorowski, rabinat i przedstawiciel Episkopatu nie wspomnieli o tym, co wynika z postanowienia Instytutu Pamięci Narodowej z 30 czerwca 2003 roku, iż do zgromadzonych w Jedwabnem Żydów podjeżdżały taksówki z gestapowcami, a nawet dwóch „Schutzpolizei” w mundurach. Postanowienie umorzył IPN z powodu niewykrycia sprawców, ale upokorzyć naród jednak trzeba było (zrobił to jeszcze wcześniej „Alek” Kwaśniewski w 2001 roku. A teraz bł. p. Geremek, jest „pomawiany” o zdradę ideałów „Solidarności”, w czasach, gdy jeszcze nie był „drogim Bronisławem”. Przecież tow. Ciosek powiedział, że nic takiego nie słyszał. Rozkazy razwiedki są święte, jak powiedział tow. Józef Stalin.

Red. Jan Pospieszalski:

Fundacja Centrum im. prof. Bronisława Geremka wystosowała list, w którym zarzucono mi nierzetelność, stronniczość, rozpowszechnianie oszczerstw, szkalowanie i zniesławianie Bronisława Geremka, a także obrzydzanie polskiej demokracji. Jednocześnie program „Jan Pospieszalski: Bliżej” porównany został do propagandy czasów PRL. Najważniejsza jest jednak konkluzja.

Autorzy tego listu oczekują od prezesa KRRiT oraz TVP stosownej i szybkiej reakcji. Choć w liście nie sprecyzowano, jak ma wyglądać ta stosowna i szybka reakcja, w mediach związanych z Agorą – wydawcą „Gazety Wyborczej” pojawiły się liczne publikacje, w których formułowano mniej lub bardziej czytelne żądania zawieszenia programu czy wręcz wyrzucenia mnie z TVP. Z uwagi na ścisłe powiązania personalne Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka z „Gazetą Wyborczą”, apel do prezesa TVP, jak i napastliwe publikacje medialne odbieram jako wspólne stanowisko. W programie pokazaliśmy fragmenty filmu „Towarzysz generał idzie na wojnę”, mówiącego o okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego. Do studia zaproszeni zostali goście o rodowodach solidarnościowych, których dzielą dziś i oceny najnowszej historii, i sympatie polityczne. Byli to: Andrzej Celiński, Andrzej Czuma, Bronisław Wildstein i współautor filmu Grzegorz Braun. Każdy z rozmówców miał możliwość zaprezentowania własnego zdania na temat prezentowanych w programie materiałów filmowych.

Odnoszący się do osoby prof. Bronisława Geremka, a przywołany w programie dokument, który wzbudził takie emocje, znany jest od kilkunastu lat, zarówno polskim jak i niemieckim historykom. Pochodzi z archiwum Urzędu Gaucka i cytowany był wielokrotnie m.in. na łamach wydawnictw Paryskiej Kultury, w TVP, jak też omawiany w fachowych publikacjach. Jego autentyczność nie została nigdy podważona naukowo. Zakwestionowany został jedynie przez Stanisława Cioska. Powoływanie się dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN na świadectwo byłego członka aparatu totalitarnego państwa, jest tak samo wiarygodne, jak powoływanie się na oświadczenia zomowców z plutonu specjalnego w sprawie masakry w KWK „Wujek”.

Wielość krytycznych wystąpień wobec mnie i programu „Bliżej” odbieram jako działania obliczone na usunięcie naszego cyklu z TVP. Tego rodzaju nacisk wpływowych politycznie prywatnych koncernów medialnych na prezesa TVP i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, należy traktować jako ingerencję w decyzje personalne publicznych mediów. Jest to sprzeczna z zasadą pluralizmu próba łamania niezależności telewizji publicznej przez inne media i prywatnych nadawców.

Jan Pospieszalski

A jak z tym chamstwem redaktora Jana Pospieszalskiego? Udowodnił to „Czerwony Sztandar”, nowa polska ludowa trybuna, znana czytelnikom z Pohulanki we Lwowie jako krakowski „Dziennik Polski”, w tekście red. Wacława Krupińskiego pt. „Ciemność i chamskie ataki”. Cytuję:

„Pan, przepraszam za słowo, Pospieszalski, znów dał o sobie znać opluwając w swym kolejnym publicznym programie nieżyjącego prof. Bronisława Geremka. Pan, przepraszam za słowo Krupiński, zapewne był pilnym studentem krakowskiego WUML-u /WOJEWÓDZKI UNIWERSYTET MARKSIZMU LENINIZMU/ na rogu ul. Garbarskiej i Łobzowskiej w Krakowie, gdzie uczono, jak to tow. Stalin powiedział: „Polska, przepraszam za słowo, państwo”.

I dalej „Ciemność i chamskie ataki”:

„Widać Pospieszalski, tak czy siak, w TVP być musi. Kiedyś przekonywał, że „Warto rozmawiać”, bez wątpienia warto, tyle, że nie z każdym. „Nie lubię wymiany poglądów. Zawsze na tym tracę” – zauważył już był Antoni Słonimski. Teraz ma program „Bliżej”; no i znowu pokazał, przy okazji 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, czego jest bliżej. A nawet bardzo blisko. Miło, że prezes TVP Juliusz Braun wyraził natychmiast głębokie ubolewanie i przeprosił z powodu programowego Pospieszalskiego, że – w liście skierowanym do Fundacji im. Geremka – zawarł sformułowanie, że treści zawarte w tej audycji „nie znajdują usprawiedliwienia”. A nawet podkreślił, że audycja „naruszyła nie tylko zasady rzetelności dziennikarskiej, lecz także reguły zwykłej ludzkiej przyzwoitości”. Tylko czy pan Pospieszalski znalazł się po tym programie bliżej drzwi, by je zamknąć z drugiej strony? I ja mam za to płacić abonament? I pro domo sua. Dziękuję wszystkim, którzy z powodu słownej napaści na mnie jakiegoś biedaka z Krakowa, dali wyraz oburzeniu, a nawet sugerowali, bym wszczął odpowiednie kroki. Nie mam ochoty. Nie pierwszy to dowód, że Internet jest również wielkim śmietnikiem i nie pierwszy to przykład bezładu słów i myśli owego nieznanego mi pana. Ot, jeszcze jeden atak w przestrzeni publicznej.

Cóż takiego Internet, „wielki śmietnik publiczny”, napisał o panu, przepraszam za słowo, Krupińskim?

Cytuję:

Andy-aandy 09.12.2011 09:44:47 „NOWY EKRAN”

„Krupińskiemu życzę dłuuuugich lat życia !

Nie będę mu życzyć by stracił włosy i zęby bo i bez życzeń natura swoje w odpowiednim czasie zrobi, ale gdy zacznie sisiać i kakać w pampers niech przypomną mu jakie świństwa wypisywał by tylko trzymać się na świeczniku. Niech rodzina i znajomi się go wstydzą. Tylko tego życzę temu gnojkowi tak tytułem świąt A świąteczne życzenia zazwyczaj się spełniają”….

„11 komentarzy Blogmedia24.pl

avatar użytkownika Joanna K.

Pan Wacław Krupiński – zapamiętajmy – to hiena, łajdak, po prostu świnia. Znamy takie obrzydliwe postacie. Nikt z porządnych ludzi nie powinien już nigdy w życiu podać mu ręki ani wspomnieć jego nazwiska.

Należy do nich także pani Senyszyn, pamiętamy odzianą w skóry z pejczem w ręku starą babę wymalowaną jak lafirynda na którymś z marszu zboczeńców. Szkoda słów.

Joanna K., pt., 09/12/2011 – 09:01

Mogę się tylko podpisać pod tym wpisem

gość z drogi, pt., 09/12/2011 – 10:04

3-majmy się! – Tym Pozdrowieniem pragnę zjednoczyć, opasać całą Polską Ziemię…

przypomina inne ofiary dziennikarskich "hien"

Marszałek Kern

Minister Szeremietiew i jego asystent, którego Matka przypłaciła to wszytko Życiem

i wiele, wiele innych OSÓB

myślę, ze są jakieś granice odpowiedzialności za słowa pisane przez dziennikarzy

ale to tylko moje myślenie bo jak na razie to kancelarie prawne, robią pokazówki ale w stosunku do LUDZI PRAWYCH i TAKICH TEZ DZIENNIKARZY”.

gość z drogi

Są Ludzie i ludki… Bywają Ludzie wśród dziennikarzy, ale większość to ludki”…

Tyle wpisów blogerów z „Nowego Ekranu” i Blogmedia24.pl

Aleksander Szumański

Komentarze

#1 | oskulati dnia 22.12.2011

Wacław Krupiński. Zapiszmy sobie nazwisko tego totalniaka w kajetach wraz z setkami innych. Oni teraz robią swoją robotę na mniej ważnych odcinkach frontu ideologicznego ale jak się zasłużą, to przynajmniej niektórzy z nich wypłyną na szerokie wody i to w nieoczekiwanych miejscach i czasach. Pamiętajmy że osławiona M. Olejnik na początku też robiła tylko reportaże ze skupów butelek gdzie atakowała kierowników tych przybytków za nieprzyjmowanie butelek po occie, podczas gdy po wódce już tak. Takie były początki a teraz proszę – sztorcuje przy wielomilionowej widowni największych.

 

 

                                                                                

                                                                        

 

 

                                   

                             

 

Władysław Bartoszewski, samozwańczy profesor /ze średnim wykształceniem?/. B. minister spraw zagranicznych, sygnatariusz haniebnej rezolucji skierowanej przeciwko prezydentowi Rzeczypospolitej prof. Lechowi Kaczyńskiemu, o której wyżej. Polityk zionący nienawiścią do wszystkiego co prawdziwie patriotyczne, polskie. Obrażający publicznie swoich adwersarzy nie tylko politycznych w sposób niegodny gościa Papieża Polaka, kompromitujący Polskę w oczach świata. To pierwszy polityk, który nazwał pięciomilionowy elektorat Polaków Prawa i Sprawiedliwości „bydłem”. Niewybredne obelgi publiczne w wykonaniu Władysława Bartoszewskiego to niestety nasz „firmowy znak” za granicą. 2 marca 1995 roku, /maturzysta?/ Władysław Bartoszewski został przedstawiony przez Wałęsę liderom koalicji SLD-PSL jako jeden z trzech kandydatów / obok Andrzeja Ananicza i TW Andrzeja Olechowskiego na ministra spraw zagranicznych. Liderzy koalicji zaproponowali Bartoszewskiego, Oleksy powiedział, że o tej kandydaturze  myślał z prezydentem właściwie równolegle / wywiad dla „Polityki /. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec na oficjalnej stronie internetowej usunęło tytuł profesora sprzed nazwiska Władysława Bartoszewskiego htpp://www.auswaertiges-amt.de/diplo/de/Startsseite.html  Przez ostanie 19 lat w Polsce środowiska liberalne powoływały się na to, że Bartoszewski pracując na bawarskiej uczelni „za zasługi” otrzymał tytuł „uczelnianego profesora”. Człowieka który podobno / nie ma swiadków / za czasów okupacji zdał maturę w Polsce tytułowano profesorem. Postać Bartoszewskiego zawiera więcej niejasnych elementów. Najbardziej zastanawiający jest podawany przez niego powód zwolnienia z KL Auschwitz. Otóż Bartoszewski początkowo twierdził, że zwolniono go ze względu na stan zdrowia, potem zmienił wersję na ingerencję Czerwonego Krzyża. Wg. raportu Witolda Pileckiego z KL Auschwitz zwolniono około 300 osób za łapówki. Nie znany był przypadek zwalniania z obozu ze względu na stan zdrowia i to w dodatku Żyda. Wg. informacji uzyskanych od byłych więźniów opuszczano  KL Auschwitz w następujących przypadkach:

1 Ginąc od wykańczającej pracy, braku właściwego żywienia i chorób,

2 Ponosząc śmierć z rąk nadzorców, SS, kapo, lub w komorach gazowych,

3 Dla osób z korzeniami niemieckim lub szczególnie przydatnych oferowano podpisanie volkslisty.

Nie słyszano, aby na skutek interwencji Czerwonego Krzyża, a tak w następnej wersji podaje Władysław Bartoszewski,  kogokolwiek zwolniono z obozu. Zastanawiające są różne wersje podawane przez Władysława Bartoszewskiego, /raz choroba, dwa Czerwony Krzyż i inne/. Gdzie jest prawda?

 

Ostatnio media zanotowały „wielki sukces” „profesora” Bartoszewskiego. Uzyskał decyzję Związku Wypędzonych w Niemczech o rezygnacji z nominowania Eriki Steinbach do władz fundacji poświęconej wysiedlonym.

To przecież zwykłe mydlenie oczu zafascynowanym w Tusku Polakach. Przecież nikt nie uwierzy, że jednym niezbyt fortunnym ruchem, oczywiście znowu wymierzonym przeciwko Polsce, cokolwiek się zmieniło. Pani Steinbach zapewne już niedługo powróci na „utracone” stanowisko, gorąco witana przez władze fundacji, o zbieżnych poglądach. A co Władysław Bartoszewski wraz ze swoim przełożonym Donaldem Tuskiem osiągnęli w sprawie fałszowania przez Niemcy historii II wojny światowej i powstaniem w Berlinie antypolskiego muzeum wysiedlonych? Ano nic. To samo co Tusk w rozmowie z Putinem o festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. A była to kluczowa sprawa do załatwienia, której ze strachu przed Niemcami nie poruszono. A nie jakieś kitowanie opinii publicznej typu Wańka -Wstańka o polskich „sukcesach” i „przyjaźniach” z Niemcami.. I  znowu włazimy Niemcom, bo a nuż się obrażą i biedni wypędzeni urządzą nam nowy „Drang nach Osten”   z tatusiem gestapowcem p. Eriki w tle, noszącej już w mądrej karykaturze jego strój / tatusiowy /.

Gdy szmaciane antypolskie gadzinówki niemieckie wyśmiewały braci Kaczyńskich, uderzając w polską rację stanu, jaka była reakcja pana Bartoszewskiego, czy Geremka, ano żadna, ino „polskich mężów stanu” prześmiewcza. Władysław Bartoszewski ma za sobą wiele kompromitujących go publicznych wystąpień, przyklaskiwanych przez serwilistyczne antypolskie media z cyklu „Gazeta Wyborcza” et consortes.

Dla przykładu w czasie konwencji PO w Krakowie 29 września 2007 roku Bartoszewski wystąpił z pożałowania godnym jadowitym atakiem na rząd Jarosława Kaczyńskiego, pełnym oszczerstw i pomówień. Oto próbki: „..nie wierzcie frustratom i dewiantom politycznym, którzy swoje problemy psychiczne odreagowują na narodzie. Kategorycznie wypraszam sobie lżenie Polski przez niekompetentnych członków rządu, niekompetentnych dyplomatołków. Polska potrzebuje rządu, a nie nierządu. Nierząd wprowadził do rządu ruch odnowy moralnej panów Kaczyńskich. Przeciez nie kto inny, jak Władysław Bartoszewski przepraszał Niemców, proponując udział Wałęsy w berlińskich obchodach zakończenia wojny. I tu otrzymal policzek, bo nie Wałęsa, a prezydent Izraela otrzymał zaproszenie, oraz czołowe osobistości świata zachodniego. Bartoszewski zaś w swoim wystąpieniu przeprosił Niemców za wysiedlenie z Polski!!!  Został w Niemczech nagrodzony medalem im. Gustawa Stresemanna, polakożercy, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929.

W Izraelskim Knesecie otrzymawszy honorowe obywatelstwo Izraela bił się w piersi za rzekomy antysemityzm „polskich ciemniaków żyjących na prowincji”. Powiedział w Knesecie dosłownie: ”dzisiejsi studenci będą za dziesięć czy piętnaście lat posłami, ministrami, dyrektorami i oni będą określać życie polskie, a nie ta ciemnota, gdzieś tam na zapadłej prowincji, która opowiada jakieś głupstwa, a która dobrze czytać i pisać nie umie”. Tylko tyle i aż tyle.

 

 

                                                         

 Wladysław Bartoszewski honorowy obywatel Izraela

 

 

W rządzie Donalda Tuska zasiadają ponadto m.in. tajny współpracownik SB

/TW/ Michał Boni, jako szef esbeckich doradców premiera,

skrompromitowany w Chicago min. Sprawiedliwiości Andrzej Czuma,

walczący z „watachą” Radosław Sikorski, jak dotąd bez wyników,

i wywalony w końcu żelbet komunistyczny z UJ, Zbigniew Ćwiąkalski przyjaciel esbeków Tadeusza Hanauska, Kazimierza Buchały i masona, oszusta kościelnego Andrzeja Zolla / patrz „Masoneria inaczej z autorytetem w tle” Kurier Codzienny” Chicago /.

 

Stefan Niesiołowski

Zapewne w historii Polskiego Sejmu ten Pan, v-ce marszałek władzy ustawodawczej splendoru nam nie przyniesie. Dyplomacja w swojej istocie nie jest sztuką łatwą, ale w marnej sztuce mylenia polityki z politykierstwem w rywalizacji stanęło dwóch Panów.  Moje uwagi nie dotyczą więc wyłącznie Pana Sfefana Niesiołowskiego. W tej walce o palmę pierwszeństwa w politykierstwie zdecydowane zwycięstwo odniósł sam Pan Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Prawdę mówiąc w owej rywalizacji moim bezapelacyjnym typem był Stefan Niesiołowski. Ale widocznie nie sięga Panu Bronisławowi Komorowskiemu nawet do pięt, skoro w wielu godzinnych publicznych lżenio-dyskusjach pana Prezydenta RP, prezesa PIS, jego członków i pięciomilionowego elektoratu PIS nie wpadł na pomysł zdyskredytowania umiejętności snajpera w Gruzji, który z kilku metrów nie potrafił trafić w prezydenta RP. I jeszcze Panu Komorowskiemu było żal niewykorzystanej sytuacji, który uwagi swoje czynił w imię chęci życia w uczciwym, porządnym kraju, w imię historii, która go oceni, w imieniu dobra obywateli. Trzeba być politykierem z najwyższej półki, aby wykazać się takimi umiejętnościami. Gdzie tam Niesiołowskiemu do mistrza.

A jednak? Obaj panowie działali w opozycji antykomunistycznej. Niewątpliwie

narażali się na niebagatelne konsekwencje w tej działalności. Ale Stefan Niesiołowski w obronie własnej dupy wydał esbekom wielu opyzycjonistów, wśród nich swoją ówczesną narzeczoną. Ktoś powie kanalia, może? Ale jak nazwać osobę która krytykuje niecelność trafień snajpera celującego w prezydenta jego kraju?

 

 

 

Niesiołowski w roku 1970 na przesłuchaniu w MSW: „Celowo zatajałem pewne fakty, ażeby uchronić niektóre osoby od odpowiedzialności karnej. Dziś całkowicie zrozumiałem swoje niewłaściwe stanowisko w tej kwestii i dlatego pragnę, tak jak i w innych sprawach, mówić tylko szczerą prawdę”. I? I wydał wszystkich!!!  Eżbieta Królikowska, ówczesna narzeczona Niesiołowskiego: „… Niesiołowski nie dość, że od 37 lat konsekwentnie ukrywa swoje tchórzostwo, to dodatkowo uzurpuje sobie prawo sądzenia innych członków opozycji „Ruch”, którzy zachowali się w sposób przyzwoity.

 

 

 

 

 

„Kaczyński szydzi z ofiar gestapo” Dziennik.pl foto Michał Kołyga

 

 

                                                            Aleksander Szumański

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1426 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758