czasie – gdzie mury łzami płaczą…i gadatliwe są tylko kamienie…tu -przychodzimy w dniu pokory… aby otworzyć złe sumienie…
I
czasie – gdzie mury łzami płaczą
i gadatliwe są tylko kamienie
tu – przychodzimy w dniu pokory
aby otworzyć złe sumienie
wierzba się chyli w nas spróchniała
Wisła łzą myje brudne dłonie
ptak gubi pióra w martwym lesie
czy taki nam pisany koniec !?
mamimy się kształtami mebli
warczymy ponad kością racji
kto w nas odmieni czas splątany
i według jakiej deklinacji ?
powiedz gdzie nasze miejsce teraz ?
pod jakim niebem gwiazda nasza ?
czy ten co z nami dzisiaj został
będzie jak czuły cień Judasza ?
czasie – gdzie wierzba próchnem sypie
Wisła – dnem ciągnie groźne cienie
spraw – by gałęzią w nas zieloną
i ptakiem – mogło być… sumienie…
II
wrócą…i cieniem lampy zakołyszą
krzyżem w oknie zaskrzypią na trwogę
przyjdą wtedy gdy ciemność zapadnie
kiedy tylko spotkają się z Bogiem
spojrzysz w nocy lustra poczerniałe
gdzie twarz bladą noc w dłoniach kołysze
drżące nogi pod tobą się ugną
gdy zrozumiesz bolesną zła ciszę…
i przyklękniesz przed głosem sumienia
przed cieniami co zejdą ze ściany
krzyż ci ciężko przygniecie ramiona
będą polskie bolały cię rany
wstaną z grobów i kwater ukrytych
co zarosły przez lata pokrzywą
spod Warszawy Krakowa Wrocławia
wstaną dźwigać swą krzywdę straszliwą
zamęczeni za czyjeś tchórzostwo
rozstrzelani zdradliwym rozkazem
skatowani dla obcej idei
trwają naszej przeszłości obrazem..
wrócą …i cieniem lampy zakołyszą
krzyżem w oknie zaskrzypią na trwogę
będą świecić w zaułkach historii
pokazując splątaną złą drogę…
i przyklękniesz przed głosem sumienia
przed cieniami co zejdą ze ściany
krzyż ci ciężko przygniecie ramiona
będą polskie bolały cię rany…
III
dziękuję Boże ! za bezsenne noce
i głos sumienia co mi spać nie daje
bo wiem – że prawda choć zamordowana
po latach z grobu – tak jak Chrystus wstaje !
dziękuję także za ten trud pisania
za pióro krwawe co jak rana boli
bo życie można tylko tak zrozumieć
gdy dźwiga się bezsenną świadomość niewoli
i za niezmienną czujność moich wrogów
co serce ciągle do galopu pędzą
za zrozumienie – że bez Twej miłości
wszystkie nasze bogactwa okażą się nędzą
za tysiącletnią wiarę mego Kraju
i za splątane tak boleśnie dzieje
za myśl wyrosłą w żebraczym przytułku
która sumieniem jak chorągwią chwieje
i za prorocze wizje Króla Ducha
co przez gasnące oczy Słowackiego
widział Go ptakiem nad dachami Rzymu
kiedy znad Wisły wzlatywał do Niego
dziękuję Boże ! za bezsenne noce
i głos sumienia co mi spać nie daje
bo wiem – że prawda choć zamordowana
po latach z grobu – tak jak Chrystus wstaje !
IV
przecież nie możesz dalej tak nas pozostawić
zaplątanych w kłamliwe i zwodnicze tropy
gdzie narody przechodzą i nas oglądają
od lat przybitych do krzyża w środku Europy
przecież nie możesz nadal być taki nieczuły
na głosy naszych modlitw – na wielkie błaganie
więc zechciej dojrzeć łotra co głowę odwraca
i czeka niecierpliwie na Twe zmiłowanie
przecież nie możesz znowu zesłać nas w niepamięć
bo w Twym królestwie nie ma – łagrów i Sybiru
bo wszystkim polskim świętym tak serca zabiją
że niebo się okryje wielką chmurą kiru…
Boże coś Polskę dotąd przez tak liczne wieki
otaczał swoim blaskiem potęgi i chwały
naszą Ojczyznę dźwignij z dołu poniżenia
by nas czarne orły dłużej nie szarpały
i by tablic pamięci wyżłobionych łzami
nikt nocą nie zamieniał na rozpacz i ból
bądź Chryste miłosierny dla tych co zdradzili
i przyjmij od nas różaniec ułożony z kul
i rozwiej mgłę smoleńską przywróć Światło Ducha
naszym Siostrom i Braciom daj wiarę i męstwo
patrz Chryste dziś z krzyża odwracamy głowę
uchyl nam drzwi do Polski… w niej nasze zwycięstwo !
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid