Sytuacja ekonomiczna Polaków ulega systematycznemu pogorszeniu. Na wiosnę polski Indeks Nędzy osiągnął najwyższą wartość od 2006 roku, przecząc oficjalnie głoszonej propagandzie sukcesu.
Przed Wielkanocą Polacy rzucili się w wir zakupów, a w Święta miejscowości wypoczynkowe zaludniły się wczasowiczami hojnie szastającymi gotówką. Obserwacje empiryczne zostały potwierdzone przez dane statystyczne. Według GUS marcowa sprzedaż detaliczna była nominalnie aż o 9,4% wyższa niż rok wcześniej (realnie już tylko o 5,1%), co zaskoczyło ekspertów spodziewających się dynamiki o dwa punkty procentowe niższej. Ekonomiści pracujący dla rządu i dużych banków zgodnie twierdzą, że rosnący popyt konsumpcyjny nadal będzie napędzał wzrost produktu krajowego brutto. Szacunki analityków każą się spodziewać, że w pierwszym kwartale PKB Polski był co najmniej o 4% wyższy niż rok wcześniej.
Tyle że w odczuciu sporej części społeczeństwa o poprawie warunków życia nie może być mowy. Ludzie narzekają na „drożyznę”, której symbolem stały się galopujące ceny cukru i benzyny. Pracy nie może znaleźć ponad dwa miliony aktywnych zawodowo Polaków, a stopa bezrobocia rejestrowego uporczywie utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie (tj. ponad 13%). Przyspieszająca inflacja „zjada” cały wzrost wynagrodzeń – w marcu realna dynamika płac w dużych przedsiębiorstwach była ujemna.
Jaki obraz rysuje Indeks Nędzy
Wszystkie te zjawiska najlepiej oddaje Indeks Nędzy, który jest jedną z obiektywnych miar ekonomicznych warunków życia w danym kraju. Miernik ten powstaje poprzez zsumowanie rocznego wzrostu cen detalicznych (CPI) oraz stopy bezrobocia. Jego interpretacja jest prosta: im wyższy IN, tym gorsze warunki życia. Wysokie wskazania Indeksu Nędzy mówią, że praca jest trudno dostępna lub że płace szybko tracą siłę nabywczą z powodu rosnących kosztów życia. Bankier.pl od ponad dwóch lat publikuje Indeks Nędzy dla Polski.
W marcu Indeks Nędzy dla Polski osiągnął wartość 14,1 punktu i tym samym znalazł się na najwyższym poziomie od września 2006 roku. Względem lutego IN wzrósł o aż o 0,7 punktu, co było najsilniejszym przyrostem od dwóch lat. Spowodował to skok inflacji mierzonej indeksem CPI. Główny Urząd Statystyczny wyliczył wzrost cen dóbr konsumpcyjnych aż na 4,3% wobec 3,6% miesiąc wcześniej. Wbrew sezonowym tendencjom nie spadło za to bezrobocie, które według Eurostatu wyniosło 9,8%. Przyjęta miara bezrobocia została oszacowana metodą BAEL, która pozwala na wyłączenie ze statystyk osób zatrudnionych na czarno, przez co jest ona niższa i bardziej wiarygodna od danych Ministerstwa Pracy.
Co przyniesie przyszłość?
Indeks Nędzy zazwyczaj rośnie w miesiącach zimowych, gdy warunki pogodowe obniżają aktywność w rolnictwie i budownictwie, prowadząc do wzrostu bezrobocia. Można więc oczekiwać, że wiosna i lato przyniosą sezonową redukcję stopy bezrobocia, co będzie działać w kierunku spadku IN. Jednakże proces ten może zostać zniwelowany przez negatywny wpływ rosnących cen. Już teraz inflacja zdecydowanie przekracza ustawowy cel NBP, lecz mimo to Rada Polityki Pieniężnej wciąż ociąga się z podwyższaniem stóp procentowych.
W najlepszym wypadku można więc oczekiwać stagnacji Indeksu Nędzy na względnie wysokim poziomie, co przy gospodarce zbliżającej się do maksimum cyklu koniunkturalnego jest bardzo niekorzystnym zjawiskiem. Jeśli nawet dynamika PKB zbliży się do 5%, to dobra koniunktura w gospodarce może być nieodczuwalna dla znacznej części społeczeństwa. Z podobną sytuacją muszą się zmagać także mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie stagnacji zatrudnienia i wynagrodzeń towarzyszą coraz wyższe koszty życia napędzane przez drożejącą żywność i paliwa.
Krzysztof Kolany
Analityk Bankier.pl
Źródło: Bankier.pl
Najpierw Cie ignoruja, potem sie z Ciebie smieja, potem z Toba walcza - i wtedy wygrywasz! Jeszcze Polska nie zginela... / Isten, áldd meg a magyart...