POLSKI HOLOCAUST CZ. III Jedna z autorek Barbara Engelking przeprowadziła całe studium poświęcone przyczynom dla których Polacy denuncjowali Żydów. Nie zapomniała przy tym o głównym, jej zdaniem czynniku, antysemityzmie. Jednym z najważniejszych czynników wpływających na poglądy historyków amerykańskich na temat Polski w czasach II wojny światowej jest to, że większość fakultetów na uniwersytetach, poruszających tematykę Holocaustu, prowadzona jest przez profesorów pochodzenia żydowskiego, którzy w badaniach socjologicznych określili swój stosunek do Polaków jako negatywny. Gwoli ścisłości – nie wszyscy żydowscy badacze pochwalają trendy panujące w pisarstwie związanym z Holocaustem, a niektórzy nawet popierają prace ukazujące polską historię i stosunki łączące Polaków i Żydów w bardziej stonowanych barwach. Ale niewielu było gotowych, by publicznie krytykować kolegów, gdyż obawiali […]
POLSKI HOLOCAUST CZ. III
Jedna z autorek Barbara Engelking przeprowadziła całe studium poświęcone przyczynom dla których Polacy denuncjowali Żydów. Nie zapomniała przy tym o głównym, jej zdaniem czynniku, antysemityzmie.
Jednym z najważniejszych czynników wpływających na poglądy historyków amerykańskich na temat Polski w czasach II wojny światowej jest to, że większość fakultetów na uniwersytetach, poruszających tematykę Holocaustu, prowadzona jest przez profesorów pochodzenia żydowskiego, którzy w badaniach socjologicznych określili swój stosunek do Polaków jako negatywny.
Gwoli ścisłości – nie wszyscy żydowscy badacze pochwalają trendy panujące w pisarstwie związanym z Holocaustem, a niektórzy nawet popierają prace ukazujące polską historię i stosunki łączące Polaków i Żydów w bardziej stonowanych barwach. Ale niewielu było gotowych, by publicznie krytykować kolegów, gdyż obawiali się gniewu, jaki z pewnością by na nich spadł. Pomimo to genialny amerykański uczony prawdziwy enfant terrible, prof. Norman G. Finkelstein, w swojej książce z 2002 roku „Przedsiębiorstwo Holocaust”, stawił czoło ugruntowanym tezom. Potwierdził, iż żydowscy pisarze dla zysków politycznych i finansowych, jak również po to, by zwiększyć zainteresowanie Izraelem, bezwstydnie wykorzystywali Holocaust. Finkelstein uważa, iż taka postawa splamiła wspomnienia na temat Zagłady.
Istotnie ważne jest oświadczenie Finkelsteina które podał w czasie wywiadu dla czasopisma „Salon”. W owym wywiadzie zaatakował Elie Wiesela, ikonę literatury Holocaustu. Skrytykował go za „wypaczoną” wizję tamtych wydarzeń, po czym dodał: „wiemy tylko o tych zbrodniach, które służą interesom Stanów Zjednoczonych i Izraela, a zapominany o całej reszcie.
Norman Gary Finkelstein (ur. 8 grudnia 1953 w Brooklynie) – amerykański politolog żydowskiego pochodzenia, od 2001 do 2007 profesor De Paul University w Chicago, obecnie niezależny uczony. Specjalizuje się w dziedzinie konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz Holocaustu.
Prof. Finkelstein znany jest przede wszystkim jako autor kontrowersyjnych książek dotyczących ww. tematów.
Jego matka Maryla Husyt Finkelstein córka ortodoksyjnego Żyda dorastała w Warszawie, podczas niemieckiej okupacji przeżyła getto warszawskie oraz obóz koncentracyjny na Majdanku. Jego ojcem był Zacharias Finkelstein, również więzień warszawskiego getta, a następnie obozu zagłady Auschwitz-Birkenau
Do pocztu antypolskich poglądów dołączyły grafomańskie, nie naukowe książki Jana Tomasza Grossa jak np. „Sąsiedzi”, w której pomówił Polaków o mord dokonany na Żydach w Jedwabnem.
„Sąsiedzi” książka – fałsz historyczny, stanowiąca „źródło naukowe” dla b. prezesa IPN (2000 – 2005) Leona Kieresa, Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Komorowskiego i niestety dla Konferencji Episkopatu Polski doprowadziła do próśb – modlitw o przebaczenie za mord Żydów jedwabieńskich, rzekomo dokonany przez Polaków. Modlili się w Jedwabnem Kwaśniewski w 2001 roku oraz Komorowski w 2011 roku w towarzystwie trzech rabinów i przedstawiciela Konferencji Episkopatu Polski.
Czy mord 9 tysięcy polskich dzieci w łódzkim getcie nie był Holocaustem?
Tymczasem białostocki oddział IPN w 2003 roku wydał szeroko uzasadnione postanowienie o umorzeniu śledztwa z powodu nie wykrycia sprawców.
JEDWABNE – ANTYPOLSKIE OSZUSTWO
W Jedwabnem Laudańskiego gnali gestapowcy – tygodnik „Głos” nr 27 7 lipca 2001
Relacja mieszkańca Jedwabnego, Zygmunta Laudańskiego skazanego w 1949 roku w sfingowanym ubeckim procesie na 12 lat więzienia za zamordowanie Żydów.
„Laudańskiego gnali gestapowcy” – tak zeznała do protokołu, przesłuchiwana przez oficera śledczego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Łomży, Marianna Supraska, mieszkanka Jedwabnego. W 1949 roku Urząd Bezpieczeństwa Publicznego zmontował proces w sprawie rzekomego uczestnictwa polskiej ludności tego miasteczka w znęcaniu się, a następnie zamordowaniu poprzez spalenie w stodole, obywateli polskich pochodzenia żydowskiego.
Dające świadectwo prawdzie zeznania pani Supraskiej i innych osób, które były bezpośrednimi świadkami dramatu Żydów z Jedwabnego, nie miały żadnego wpływu na przebieg wyreżyserowanego procesu.
Ta parodia bolszewickiego „wymiaru sprawiedliwości” miała miejsce 16 i 17 maja 1949 roku przed Sądem Okręgowym w Łomży. W grupie dwudziestu dwóch oskarżonych o udział w rzekomym pogromie Żydów w Jedwabnem znajdowali się również, mieszkający dzisiaj w Piszu bracia Laudańscy.
Obaj – Jerzy i Zygmunt – zostali skazani na wieloletnie więzienie. Młodszy Jerzy został skazany na 15 lat, starszy Zygmunt na 12 lat. Zygmunt Laudański, który pomimo swych 82 lat i dolegliwości żołądkowych, pamiątce po skopaniu go przez funkcjonariuszy łomżyńskiego UB, trzyma się dość krzepko i dysponuje znakomitą pamięcią, zgodził się zrelacjonować swoje przeżycia z tego okresu.
Zanim przejdę do relacji Zygmunta Laudańskiego, odniosę się pokrótce do agresywnie nagłaśnianej przez niektóre środowiska żydowskie książki Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”.
W 2000 roku Gross powielił w tym antypolskim paszkwilu ubeckie kłamstwa oraz tendencyjną i mało wiarygodną relację niejakiego Wasersztajna, żydowskiego oficera UB, którego z jedwabieńskiego pogromu uratowali Polacy.
Jadwiga Wąsowska-Kordas, bezpośredni świadek przemarszu Żydów przez miasteczko do stodoły, miejsca ich kaźni, o „rewelacjach” Wasersztajna, który wtedy nazywał się Stasiek Całka, mówi krótko:
„…ten swołocki duch bezczelnie kłamie, nikt z Żydów nie był skaleczony ani porżnięty, ani bez głowy, nikt z Polaków nie rozcinał Żydom brzuchów nad sadzawką. W pobliżu stodoły nie było żadnej sadzawki, a w tej pół kilometra dalej, to woda była czyściutka, bo tego samego dnia poiliśmy tam krowy”.
Kłamstwa Grossa w kolejnych publikacjach demaskowali i nadal demaskują polscy historycy i publicyści. Wystarczy wspomnieć profesora Tomasza Strzembosza, profesora Jerzego R. Nowaka, Piotra Gontarczyka jak również Andrzeja Reymanna.
Podważając wiarygodność metod badawczych Grossa, poddają w wątpliwość faktografię na której się opierał. Nie sposób w jednym artykule prasowym zawrzeć wszystko, co wynika z obszernej dokumentacji i materiałów źródłowych zgromadzonych przez powoływanych historyków i dziennikarzy. Można jednak, zadać kłam oszczerstwom autora „Sąsiadów” i tym samym powstrzymać jego zapędy szkalujące naród polski.
Ksiądz Edward Orłowski, obecny proboszcz Jedwabnego udowodnił, że jego poprzednik z czasów sowieckiej okupacji, rozstrzelany przez bolszewików ksiądz Szumowski nie mógł 10 lipca 1941 roku stojąc w bramie jednego z domów na trasie przemarszu Żydów na spalenie, wołać do swych rodaków:
„Polacy, nie niszczcie Żydów, nie róbcie tego, Niemcy to za was zrobią”. Podnieść księdza z grobu nie mógł nikt, nawet Gross, ponieważ tego duchownego już od pół roku nie było wówczas wśród żywych. Ksiądz Szumowski, aresztowany rok wcześniej jako „rukowoditiel kontrrewolucjonno-powstańczeskoj organizacji, kotoraja stawiła swojej celju podgotowku woorużennogo wosstanja protiw sowietskoj własti”, został stracony w styczniu 1941 roku.
Potwierdzeniem tego jest kopia odpowiedzi Konsulatu Białoruskiego w Białymstoku z 26 października 1994 roku, jaka znajduje się w posiadaniu ks. Orłowskiego.
Dokument ten, jak również przytoczone poniżej fakty spisane z relacji Zygmunta Laudańskiego, jako jedne z wielu są niepodważalnymi dowodami kłamstw Grossa.
W świetle cząstkowych ustaleń podczas niedokończonej ekshumacji na miejscu zbrodni, prysły wszystkie mity i kłamstwa Grossa. Prysł mit o 1600 zamordowanych, a znalezione złote monety i obrączki oraz łuski i kule produkcji niemieckiej są dowodem na to, iż nie było rabunku ofiar po ich zabiciu i na miejscu zbrodni byli Niemcy, którzy strzelali do ofiar.
W sierpniu 1939 roku dziewiętnastoletni Zygmunt Laudański otrzymał kartę powołania do wojska. Nie sądzone mu było jednak walczyć z bronią w ręku. Jako fachowiec-murarz, wraz ze swoim ojcem mistrzem murarskim Czesławem Laudańskim, został skierowany do prac wykończeniowych systemu betonowych umocnień pod Wizną – tych samych, na których wyszczerbił sobie zęby pancerny korpus Guderiana, a ich bohaterscy obrońcy, jak legendarny już dzisiaj kapitan Raginis, woleli zginąć niż się poddać .
Kiedy Niemcy zbliżali się do Wizny, wszyscy pracownicy cywilni otrzymali rozkaz ewakuowania się do Baranowicz. Stamtąd do Sarn, a następnie do Kowla. Dalej nie było już gdzie uciekać. Kowel zajęty był przez Sowietów, a okupantom walnie pomagała żydowska milicja.
Wyposażona w karabiny i oznaki władzy, jakimi były czerwone opaski na rękawach, nadzorowała polskich jeńców wojennych, których zapędzono do zasypywania rowów przeciwlotniczych.
Żydzi naigrawali się z polskich oficerów, twierdząc, że „ich pańska Polska” już się skończyła.
Jeden komentarz