Czy po Euro 2012 polskie finanse rozsypią się jak greckie po olimpiadzie w Atenach?
Wstępny bilans imprezy poraża – nie dosyć, że nasza reprezentacja żenująco poległa w najsłabszej grupie eliminacyjnej, nie dosyć, że organizacja całej imprezy to jedna wielka improwizacja, sztukowanie na drut i zapałki, bezczelny piar mający zasłonić zaniedbania i nieudolność rządu, to jeszcze okazuje się, że i finansowo będziemy boleśnie "do tyłu". Właśnie szef telewizji, za przeproszeniem, publicznej wyznał, że straty kierowanej przezeń instytucji wyniosą najmniej 100 mln zł – z powodu kosztów transmisji meczów. Dodajmy do tego olbrzymie straty związane z korupcją na budowach stadionów (Narodowy za nędzne 2 mld złotych! Chłopaki prawie się poobrażały przy podziale łupów, że to ledwo na waciki starczy…), które przynajmniej jednak wybudowano, dodajmy zdalnie sterowane bankructwo budowniczych autostrad (a co najgorsze – ich podwykonawców – upaść może kilkaset firm zatrudniających wiele tysięcy ludzi).
Warto pamiętać także o niepowodzeniu wielu prywatnych inwestycji w branży hotelarsko-gastronomicznej, która liczyła na znacznie większe wpływy – jednak słaba propaganda imprezy za granicą i wrogie nastawienie eurolewackich mediów skutecznie zniechęciły wielu potencjalnych gości do odwiedzenia Polski.
Chaos na kolei, chaos na drogach, chaos w miastach uczestniczących w imprezie, "ponadnormatywne" korki, absencja pracownicza – to wszystko, wraz z olbrzym obciążeniem budżetu państwa i samorządów składa się na ponury obraz – Euro 2012 może nas dobić finansowo na długie lata. A zamroczone piłkarskim amokiem media skrzętnie przemilczają złowrogie sygnały dochodzące zza granicy – na przykład największy potencjalny inwestor amerykański, Exxon Mobile, stracił ni z tego ni z owego zainteresowanie eksploatacją naszego gazu łupkowego. Spoglądajmy z niepokojem na kolejnych potentatów, bo za chwilę obudzimy się w latach 70 ub. w., kiedy to Rosja decydowała, co i komu wolno wydobywać w Polsce.
Euro 2012 miało być impulsem rozwojowym dla naszego kraju. A może się okazać kolejną hucpą, aferą, na której dorobili się uprzywilejowani bezpieczniacy kosztem całego społeczeństwa. Gorzej – może okazać się, że Rosja wykorzystała tę imprezę jako swoiste znieczulenie aplikowane Polakom z telewizora, do przeprowadzenia kluczowych posunięć oczyszczających przedpole przed ostatecznym przejęciem sterowania Priwislinską Gubernią. Oto skutki rządów tych, którzy namawiali Polaków, by nie robić polityki, ale budować mosty. Które, k…wa mosty? Te wzdłuż Wisły?
Tymczasem jeśli nie my zajmiemy się polityką, to są tacy, którzy chętnie uczynią to za nas. I nawet nie będziemy musieli przerzucać się na cyrylicę, w końcu to nie XIX wiek, nieprawdaż?