Całe szczęście, że tymi obradami Europarlamentu na Zachodzie pies z kulawą nogą się nie interesował ,
niewielu nawet ma pojęcie o tak wiekopomnym wydarzeniu, jak zmiana prezydencji. Co innego w Polsce : u nas witano pałeczkę sztafety z salwami armatnimi,sztucznymi ogniami, niczym powitanie Nowego Roku – co ja mówię, Nowego Tysiąclecia!.
A teraz kolejne wiekopomne wydarzenie: przemówienie naszego premiera w Europarlamencie, przewodniczonym przez również Polaka(ach, ach, ach), pana Buzka.
ŁAŁ! Aleśmy ważni!
Wchodzimy w okres kampanii wyborczej i nasze polskie telewizje transmitowały tę imprezę, tak jakby to był mecz o mistrzostwo świata w piłce nożnej, na przykład.
Trzy telewizje robiły propagandę Tuskowi, jaki to on mąż stanu, między "innemi mężami".
Trochę kiepsko to wyszło – co wszyscy widzieli (w Polsce oczywiście) , Ci co oglądali jedną z tych trzech telewizji.
Ta pyskówka polskich europosłów po wystąpieniu Ziobry, była żenująca.
W mojej ocenie:
"Każdy sobie rzepkę skrobał" – mając na uwadze zapunktowanie przede wszystkim u swoich potencjalnych wyborców w Polsce – i wyszło, jak wyszło.
Dobro Polski – kto o tym pamiętał ?
Kto miał to na uwadze?
Widzowie w Polsce, zależnie od opcji,kto kogo popiera, oceniali poszczególne wystąpienia. Oceny komentatorów w telewizjach były do przewidzenia – jak telewizje zaprzyjaźnione mogą oceniać Miłościwie nam Panującego – no jak?
Po pewnym czasie, gdy już będą komentarze po komentarzach, na Zachodzie utrwali się pogardliwa opinia, że Polacy w Europarlamencie tylko potrafią się kłócić między sobą – jak zwykle, od kilku lat – bo kto tak naprawdę się orientuje, jak u nas jest? No kto?
Zwłaszcza w dobie przechodzenia poszczególnych polityków z partii do partii i obrót poglądów o 180 stopni.
Co my wiemy o wewnętrznych problemach i konfliktach politycznych na przykład w Czechach, albo w Belgii,Francji albo…gdziekolwiek?
Jeśli się kłócą, to wiemy, że się kłócą, ale gdzie, po czyjej stronie są racje? Kto tak, albo ilu tak naprawdę wie?