W sobotę Polska spłaci wszystkie długi wobec Klubu Londyńskiego zaciągnięte w czasach Gierka – podaje rmf24.pl.
Te pieniądze poszły przede wszystkim na skok cywilizacyjny. Pod koniec 1970 roku do władzy doszedł Edward Gierek i postanowił nieco ocieplić komunistyczną Polskę, niestety zrobił to kredytami. Udało się zmodernizować niektóre fabryki, niektórzy z nas, albo nasi rodzice mogli jeździć cudownym maluchem, kupiliśmy amerykańskie maszyny do budowy ropociągu Przyjaźń z Rosji, na święta Bożego Narodzenia pojawiały się cytrusy, głównie pomarańcze i mandarynki, no i wreszcie w 1972 roku udało się wyprowadzić z Pewexów i Baltony butelki z Coca-Colą.
Pożyczanie i wydawanie pieniędzy szło Gierkowi i całemu Komitetowi Centralnemu wyjątkowo łatwo. Gorzej było ze spłatą. Ostatecznie dopiero w wolnej Polsce udało nam się umorzyć część długów i zamieć je na obligacje o wartości 8 miliardów dolarów. Jutro spłacimy ich ostatnią ratę.
Dług gierkowski to kredyty zagraniczne, które Polska zaciągnęła w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, a więc wtedy gdy I sekretarzem PZPR był Edward Gierek. Przed 1971 r. zadłużenie zagraniczne Polski było bliskie zera. W 1971 r. wynosiło 1,0 mld USD, w 1975 r. 8,4 mld USD a w 1980 r. już 25,5 mld USD. W latach 80. Polska, podobnie jak niektóre inne państwa, przede wszystkim Ameryki Południowej i Środkowej, wpadła w pułapkę zadłużenia: brakowało dewiz na terminową obsługę długu, a więc spłatę rat kapitałowych i odsetek. Ostatecznie obsługa została zawieszona (najpierw rat kapitałowych a potem także odsetek) i do końca lat 80., a przypadku wierzycieli komercyjnych do 1994 r. dług ten narastał, mimo że nie były zaciągane nowe zobowiązania.
Więcej:
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."