Bez kategorii
Like

Polska: rządzona czy urządzona.

20/05/2012
465 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Może dalej dziwisz się, że demokratyczny akt wyborczy nie buduje autorytetu władzy.

0


 

        Zapewne twórcom Konstytucji 3-go Mają chodziło o to, aby uczynić nas kraj lepiej „urządzonym” niż lepiej „rządzonym”. Co światlejsze umysły doszły do wniosku, że bezpieczniej swój los powierzyć procedurom niż wystawiać go na łaskę i niełaskę króla czy poszczególnych familii. Istniała duża wiara w przewagę przemyślanych procedur nad improwizacja. Dobrze, że ta myśl pojawiła się w Polsce zarówno tak wcześnie jednak dlaczego tak późno i w formie szczątkowej zarazem

        Rozgraniczenie: państwo rządzone, państwo urządzone nie oddziela jakichś dychotomicznych światów. Mamy zatem pełną mieszankę rozwiązań. Zapewne możemy łatwo wskazać kraje, w których ich „urządzenie” nie przeszkadza totalitarnemu rządzeniu, państwa w których urządzenie pomaga w sprawowaniu rządów demokratycznych oraz państwa, w których sposób urządzenia w rządzeniu jakimkolwiek przeszkadza. Gdzie tu moglibyśmy umiejscowić Polskę?

Ciekawymi obszarami do analizy mogą być konstytucja, akt wyborczy, chwytne doktryny:

  • Konstytucja jest aktem prawnym znanym w stopniu minimalnym. Znaczenie jakie przykłada do niej przeciętny Kowalski jest prawie żadne. Ot jakiś formalny atrybut demokracji fasadowej, w którym można znaleźć wszystko na uzasadnienie tez zarówno z nią zgodnych jak i sprzecznych. Okazjonalnie  wyciągana jest na wierch przez prezydenckich urzędników, aby uzyskać oficjalną dupokryjkę na moment podpisywania jakiejś ustawy. Można w niej napisać, że naród jest suwerenem, że mamy społeczną gospodarkę rynkową, że NBP ma wyłączne prawo do emisji pieniądza. Papier jest cierpliwy.

  • W akcie wyborczym obywatel nie oczekuje ekipy, która chciałaby Polskę urządzać. Wizja państwa i program wyborczy to często dokument zawierający same okładki, aby mignąć nimi przed kamera. Nikt tych dokumentów nie traktuje poważnie. I tu panuje powszechna zgoda pomiędzy wyborcą a kandydatem do koryta (które ktoś nazwał ołtarzem demokracji): kandydat wie a wyborca nie oczekuje, że w jakimkolwiek stopniu ziści się koncepcja urządzania państwa a wybrańcy narodu będą zajęci jedynie polityczną bieżączką( do czasu dziwnie zbiegającym się z ratą spłacenia pożyczki sejmowej zaciągniętej na korzystnych warunkach). Tyle stanowisk do obsadzenia, tyle fruktów do rozdania.

  • W koncepcji tzw. „wolnościowców” państwa powinno nie być, bo można zaoszczędzić na pilnowaniu procedur. Jeśli już państwo ma być, to słabe, z daleka trzymające się od oligarchów i ich interesów. Ta doktryna jest chwytliwa, bo tania. Tania, ale co to szkodzi, że tandetna.

 

       Może dalej dziwisz się, że demokratyczny akt wyborczy nie buduje autorytetu władzy. A czy kiedyś zastanawiałeś się nad tym, jak to państwo powinno być urządzone? Jak budowane cegła po cegle?. Wiem, wiem. Potrzebujemy Napoleona, który urządzi nam Polskę poświęcając temu zajęciu tyle czasu, ile ma na kolejnym popasie pomiędzy kolejnymi wojenkami. On będzie mądry, on będzie wiedział, on na pewno zrobi to w naszym interesie, on nas zbawi.

 

O święta naiwności…

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758