Polska – kraj spamem i chłamem kwitnący
03/08/2011
529 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Na co dzień jesteśmy bombardowani spamem i to nie tylko podczas przeglądania Internetu czy otwierania poczty e-mail. W dodatku wbrew naszej woli.
Telewizja
Wystarczy włączyć telewizor – prawdopodobieństwo, że „trafimy” na blok reklamowy jest olbrzymie, ponieważ bloki te są bardzo długie, trwają nawet po 15 minut. A już najbardziej irytujące jest przerywanie filmów reklamami, np. na TVN-ie czy Polsacie praktycznie nie da się oglądać filmów, no chyba że posiadamy magnetowid albo nagrywarkę DVD. Przy oglądaniu „bezpośrednim” nerwy wysiadają, a ciśnienie niczym przy wyżu barycznym leci w górę. Tej formy reklamy można się pozbyć, ale niestety wymaga to poniesienia kosztów zakupu urządzenia nagrywającego program TV.
Internet
To samo jest w komputerze – przeglądamy Internet, żeby np. przeczytać wiadomości, a tu na środku ekranu wyskakuje banner reklamowy i to w dodatku z ukrytym lub uciekającym krzyżykiem, żeby nie można było go łatwo zamknąć. Otwieramy skrzynkę e-mail – pełno spamu, a to kredyt, a to telefon komórkowy, a to ubezpieczenie. Na szczęście z komputerem można sobie łatwo poradzić – istnieje sporo programów blokujących okienka opoup, bannery reklamowe i spam. Łatwiej niż z telewizją, bo nie trzeba kupować żadnych urządzeń nagrywających, aby pozbyć się reklam, nie ponosimy więc kosztów, bo znaczna część programów antyspamowych jest darmowa.
Ulotki
To jedna z najbardziej irytujących form reklamy. Zaśmiecają one nasze klatki schodowe, wejścia do mieszkań, drzwi – bo wiszą na klamkach, posesje i ich ogrodzenia, a także samochody, bo są wciskane pod wycieraczki. A my jesteśmy zmuszeni do sprzątania tych ulotek. To zwyczajne i chamskie zaśmiecanie czyjegoś terenu, czyjejś własności i brak poszanowania dla tej osoby, w dodatku zagrażające bezpieczeństwu, bo sterta ulotek przy wejściu do danego domu czy mieszkania oznacza zazwyczaj dłuższą nieobecność mieszkańców i stanowi sygnał dla złodziei. Tej formy reklamy niestety ciężko się pozbyć z uwagi na brak ustawy „antyulotkowej”, która zakazywałaby umieszczania ulotek w miejscu do tego nie przeznaczonym.
Bannery na budynkach
Na szczęście niedawno zakazano wieszania bannerów reklamowych na budynkach, ponieważ przesłaniały one widok z okna lokatorom tych budynków oraz ograniczały dostęp światła dziennego, zmuszając lokatorów do korzystania z oświetlenia elektrycznego nawet w dzień, co narażało ich na dodatkowe koszty za energię elektryczną.
Radio i billboardy na ulicach
Ta forma reklamy jest, przynajmniej dla mnie, najmniej uciążliwa, ponieważ na billboardy nie muszę patrzeć i zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi, a jak patrzę, to traktuję je jak wątpliwej jakości „element dekoracyjny”, a jeżeli chodzi o radio, to przerwanie piosenki proszkiem do prania czy kredytem nie jest tak uciążliwe, jak przerwanie filmu.
Osobiście nie mam nic przeciwko reklamom, ale jestem za tym, aby ta reklama miała swoje miejsce i czas, czyli żeby nie przerywała filmu, nie przesłaniała strony internetowej, nie zaśmiecała mieszkania, nie przesłaniała okna. Wtedy prędzej zwrócę na nią uwagę i być może skorzystam z reklamowanej oferty. A tak – to mam jedyny odruch to nie patrzeć na nią, wyłączyć ją, tak żeby mnie nie irytowała, a ulotki wywalam do kosza bez ich czytania. Dlatego uważam, że potrzebna jest ustawa zakazująca emisji reklam podczas filmów, oraz ustawa „antyulotkowa” zakazująca umieszczania ulotek na klatkach schodowych, posesjach czy samochodach działająca na takiej samej zasadzie, jak ustawa antyspamowa dotycząca poczty i komunikacji elektronicznej – czyli jeżeli na wejściu do mieszkania, posesji czy samochodzie brakuje napisu zezwalającego na umieszczanie ulotek – domyślnie oznacza to, że właściciel NIE ŻYCZY sobie zaśmiecania jego własności ulotkami. A firmy ulotkowe niech naklejają sobie te ulotki na słupach ogłoszeniowych albo umieszczają w specjalnie do tego przeznaczonych skrzynkach. Jak ktoś będzie zainteresowany, to przeczyta.
Bo jak tak dalej pójdzie, to będzie jak w dowcipie – będziemy się bali otworzyć nawet lodówkę z obawy, że wyskoczy nam proszek do prania albo inny szampon.