„Polska bez PIT” – akcja zapoczątkowana przez Republikanów zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Do tego stopnia, że zainteresowali się nią „poważni” politycy biorący poważne pieniądze z tytułu „poważnego” mandatu w Europarlamencie. Eurodeputat Marek Migalski obwieścił nawet, że Polska Razem Jarosława Gowina od poparcia dla tej idei uzależnia ewentualne wejście do koalicji rządzącej po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. I śmieszno, i straszno, partia walcząca o to by nie przydzwonić z hukiem w próg wyborczy stawia warunki koalicyjne… albo to pycha, albo odlot totalny i oderwanie od rzeczywistości. O głupocie nie wspominam, ani Migalski, ani jego partyjny szef idiotami nie są. Zresztą, śmieszności doktora Migalskiego roztrząsać nie ma potrzeby, że facet bardziej nadaje się do kabaretu niż do polityki wydaje się być jasnym – i wcale nie obraźliwym, wręcz przeciwnie, rozśmieszanie ludzi to fach szlachetny i z długimi tradycjami, by wspomnieć choćby Stańczyka.
Najważniejsze jest jednak to, że o inicjatywie likwidacji podatku dochodowego od osób fizycznych robi się coraz głośniej i zyskuje ona coraz większe poparcie. Niestety, póki co zbyt małe by poparli ją politycy mający jakiekolwiek szanse na objęcie rządowych posad. Nie, wcale nie chodzi o to, że budżet państwa byłby się wziął i zawalił bez wpływów z tego podatku – wręcz przeciwnie, ekonomiści są zgodni co do tego, że wyszłoby to zarówno budżetowi, podatnikom jak i całej gospodarce na dobre. Zwłaszcza, że republikański projekt wcale nie zakłada byśmy zupełnie przestali dzielić się z państwem swoimi dochodami – chodzi tylko o to, by skomplikowany i wielostawkowy system PIT-ów zastąpić jednym, prostym, siedemnastoprocentowym podatkiem od funduszu wynagrodzeń płaconym kwartalnie. Cały problem polega na tym, że za pomocą obecnego systemu podatkowego można Polaków doskonale kontrolować.
Od pamiętnego czerwca roku ’89 kiedy Polacy zachłysnęli się wolnością a w naszym umęczonym kraju (podobno) upadł komunizm wszystkie kolejne rządy wkładają ogromny wysiłek by na nowo poddać wszystko i wszystkich totalnej kontroli. Państwo traktuje nas jak niedorozwinięte dzieci, których nawet na chwilę nie można spuścić z oka bo bez wątpienia wywiną jakiś numer, zrobią krzywdę sobie i innym, podpalą dom i obedrą ze skóry kota sąsiada. Rosnące uprawnienia wszelkiego rodzaju służb, prawo nie pozwalające bez zgody urzędnika wyciąć własnoręcznie zasadzonego drzewa, straże miejskie i gminne goniące babcie handlujące pietruszką wyhodowaną w przydomowym ogródku, policja pacyfikująca pod byle pretekstem patriotyczne demonstracje, sądy skazujące blogerów za wpisy krytyczne wobec polityków, tysiące podsłuchów, prokuratorzy stawiający zarzuty za nieprawomyślne okrzyki uderzające w premiera.
PIT jest jednym z elementów tego systemu permanentnej inwigilacji Polaków. Kto, komu, ile, kiedy, za co – urzędnicy chcą wiedzieć wszystko o wszystkich, chcą znać każdy szczegół naszego życia i sterować nami niczym demoniczni lalkarze w gigantycznym teatrze marionetek. A gdyby komuś przyszło do głowy się buntować to zawsze można na niego znaleźć jakiegoś „haka”, jakiś źle postawiony przecinek w formularzu czy pomyłkę na astronomiczną kwotę kilkudziesięciu groszy, przez którą na pewno zawali się państwo. Właśnie dlatego polskie prawo podatkowe jest tak absurdalnie skomplikowane a rządzący kolejno politycy robią wszystko, by uczynić go jeszcze bardziej nieprzyjaznym. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze biurokratyczna bezwładność – dziesiątki tysięcy urzędników zatrudnionych tylko i wyłącznie po to, by obsługiwać PIT doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego likwidacja oznacza dla nich utratę pracy i zrobi wszystko, by żadne zmiany nie mogły zostać przeprowadzone.
Cała zatem nadzieja w ludziach, w podatnikach. Tylko potężny, społeczny nacisk może wymusić zmianę nastawienia kasty rządzącej i sprawić, że Polska wreszcie stanie się krajem przyjaznym obywatelom a nie urzędniczym, totalitarnym reżimem służącym tylko i wyłącznie samemu sobie i kilku beneficjentom żerującym na zamienionych w niewolników tubylcach…
Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.
4 komentarz