…Polska A, to elita polityczna – parlamentarzyści, funkcjonariusze i doradcy rządowi, oraz ich dzieci, dalej działacze samorządowi od szczebla zarządów, prezesi wielkich firm, banków, koncernów,
także niektórzy lekarze, głównie profesorowie medycyny ( wizyta 250 złotych ) prawnicy ( cennik nieznany, ale…) , członkowie rad nadzorczych, dyżurni eksperci i naukowcy „pod telefonem”, dziennikarze oraz prezenterzy telewizyjni gotowi napisać i powiedzieć wszystko czego oczekują „elity”, niewielka w gruncie rzeczy grupa tak zwanych celebrytów gminnego pochodzenia i wreszcie, jak nakazuje dobre wychowanie bądźmy sprawiedliwi – kontrowersyjna pani Doda, która chociaż nie śpiewa tak, jak śpiewała Maria Callas, to wielokrotnie okazała się inteligentką dużego formatu i człowiekiem dobrego serca…
…Polska B, to ta reszta, to – jak napisała Agnieszka Osiecka: „Wymęczeni, wychudzeni, z dyplomami już w kieszeni, odpływają pociągami, potem żenią się z żonami. Potem wiążą koniec z końcem za te polskie dwa tysiące. Itp., itd.,itd.” 94 procent całej populacji, minus te 2 miliony 200 tysięcy, których w ostatniej dekadzie demokracja solidarnościowa i jej cała „społeczna” gospodarka rynkowa, wygnały na emigrację zarobkowę do Anglii, Irlandii, Niemiec, na zmywaki, do podmywania niemieckich staruchów, do ciężkiej fizycznej pracy, ale za to, nie za 4 złote za godzinę jaki w ich Polsce, tylko za 4 funty, albo 5 euro, u obcych „chlebodawców”…
…Polska T, to Polska telewizyjna: na ekranie pełen optymizmu, uśmiechnięty premier warszawskiego rządu, piłkarz-amator, posłowie piejący z zachwytu nad „cywilizacyjnym awansem naszego kraju”, ekonomiści wychwalający polską gospodarkę za jej rozwój (gdzie jest ta polska gospodarka, skoro ponad 85 procent kapitału bankowego jest w rękach zagranicznych właścicieli, polskie fabryki – spadek po 6o latach wyrzeczeń narodu „za realnego socjalizmu” – są własnością Niemców, Francuzów, Portugalczyków, Chińczyków, Irlandczyków, Włochów i jeden Bóg tylko wie kogo jeszcze?), no, i oczywiście prezenterzy i telewizyjne „gwiazdy” ( kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznych zarobków ). Polska telewizyjna, czyli iluzja, propaganda i atakowanie podświadomości tych, którzy wpatrzeni są w ekrany telewizorów…
…jest jeszcze jedna Polska: absolwent renomowanej wyższej uczelni, z tytułem magistra, wyjątkowa specjalność, trzy języki obce perfekt, bez nałogów, reprezentacyjny, pracowity, dobrze wychowany, po darmowej ( podkreślić „wężykiem” ) praktyce w renomowanych firmach, wszechstronnie uzdolniony językowo, publicystycznie – po wielkich, wielomiesięcznych staraniach ( ponad 220 wysłanych po całej Polsce CV i listów motywacyjnych ) otrzymuje propozycję pracy – Uwaga! Uwaga! – w tak zwanej budżetówce z wymaganiami, cytuję: A) na razie na 3 miesiące, a jak pan się wykaże, to ewentualnie na rok; B) wymagamy reprezentacyjnego ubioru, garnitur, krawat, etc,., C) miesięczne wynagrodzenie 1500 złotych brutto. W Polsce dzisiaj poszukuje pracy ponad 400 tysięcy absolwentów różnych wyższych uczelni; młodych, zdolnych, chętnych…
…ale Polsce zafundowano awans cywilizacyjny! Więc go mamy: kilka gigantycznych stadionów ( wybudowanych nie wiadomo po co, chyba w tym celu, aby po Euro2012 gniły na deszczu i w zimie pod śniegiem ), kilka trochę lepszych, „przejezdnych” dróg ( popękanych w poprzek, na razie!), poza tym mamy w debecie „wywalone” miliardy złotych na igrzyska, strefy kibica i telebimy wielkości boiska piłkarskiego. Z chwilowych korzyści, to na razie wiemy, że: drużyna Rosji rozgromiła Czechów 4:1, Polska drużyna zremisowała z Grekami 1:1, mamy w sklepach i na głowach kibiców biało-czerwone a’la kowbojskie kapelusze, importowane z „AM/63 P.O.Box 37211, 10-30 AE Amsterdam, the Netherlands”, i przez parę dni możemy sądzić, że jesteśmy „pępkiem świata”…
…katzenjammer pojawi się w stosownym czasie…
(9 czerwca 2012 )