zainspirowany notką Pawła Skrzypczyńskiego, rozwijam temat zamachów i próbuję zestawić Narodowych Katolików z typowymi SSowietami… ale w kontekście skutków i reakcji środowisk, które reprezentowali
jak wspomina źródło mojej inspiracji – po "udaremnionym zamachu" Brunona K. na tapetę powrócił temat "mowy nienawiści" i rozpoczęło się wywoływanie ducha Eligiusza Niewiadomskiego przez mentalnych spadkobierców zbrodniarzy SSowieckich. wobec takich okoliczności przyrody Paweł Skrzypczyński zaproponował w ramach riposty inną "ikonę zamachów", która w Wikpiedii (moderowanej głównie przez AGORAntów;))) opisana jest jako – Naftali Botwin, właśc. Izaak Naftali Botwin (ur. 11 lub 19 lutego 1905 w Rudach Strzeleckich pow. Kamionka Strumiłowa, zm. 6 sierpnia 1925 we Lwowie) – działacz polskiego ruchu robotniczego –(sic!) mylący przymiotnik "polski" w odniesieniu do tego terrorysty, to dość szokujące określenie… tym bardziej, że dalej czytamy iż od 1925 roku był członkiem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy – taki to właśnie był z niego "polski działacz" ;)))
ale dość żartów – ad rem – Izaak Naftali Botwin 28 lipca 1925, wypełniając polecenie KPZU, zastrzelił agenta polskiej Defensywy – Józefa Cechnowskiego. zamach w wykonaniu ww. terrorysty komunistycznego miał miejsce we lwowskim sądzie i był zemstą za wydanie Polskiej Policji czterech członków jego organizacji rewolucyjnej :(((
w tym miejscy krótko wspomnę dlaczego ów towarzysz Naftalego Botwina i aktywista komunistyczny sam zgłosił się do Polskiej Policji, by donosić na rewolucjonistów z KPZU. otóż Józef Cechnowski, wychowywany jako Katolik niewątpliwie doznał dysonansu poznawczego po tym, gdy począwszy od wiosny 1923 r. przez Polskę przetoczyła się fala zamachów bombowych. wymierzone one były w obiekty wojskowe i gmachy użyteczności publicznej. liczne eksplozje odnotowano m.in. w Warszawie, Krakowie, Częstochowie i Białymstoku, a najgłośniejsze z nich to:
– 24 maja 1923 r. wybuch bomby podłożonej w biurze wszechpolskiej Bratniej Pomocy na terenie Uniwersytetu Warszawskiego ranił śmiertelnie prof. Romana Orzęckiego.
– 13 października 1923 r. Warszawą wstrząsnęła potężna eksplozja w Cytadeli od której runęły runęły okoliczne budynki, a z tysięcy okien wyleciały szyby….zginęło 28 osób, a 89 odniosło rany.
tak więc Józef Cechnowski zrobił rachunek sumienia, okazał skruchę i postanowił odkupić swe winy wobec Narodu Polskiego. w rewanżu Izaak Naftali Botwin postanowił go odstrzelić, po czymzbrodnię zaplanował i wykonał… agent Cechnowski zginął z ręki Botwina, a zamachowiec zaliczył zgon wkrótce po nim skazany na śmierć za swój zbrodniczy terroryzm :)))
no i teraz CLOU tej notki – ZESTAWIENIE skutków i reakcji śodowisk zamachowców:
1. Eligiusz Niewiadomski – sam złożył broń i oddał się w ręce policji, niczego się nie wypierał i sam wnosił o najwyższy wymiar kary świadom zła, które wyrządził. ba! nawet przeprosił bliskich swej ofiary…
– wszyscy Narodowcy, sympatycy eNDecji i przyjaciele artysty zgodnie go potępili i odcięli się od jego niecnego uczynku
2. Izaak Naftali Botwin – schwytany podczas próby ucieczki z miejsca zbrodni walczył z funkcjonariuszami niczym dzikie zwierze, a przesłuchiwany wszystkiemu zaprzeczał…
a/ diaspora wszech-plemienna uruchomiła całą "akcję ratunkową", którą uruchamia zawsze, gdy przyłapie się jej członków na zbrodni
b/ w 1937r. Botwin patronował jednej z kompanii "Brygad Międzynarodowych", w której skład wchodzili wyłącznie jego współplemieńcy znad Wisły
c/ postać I. N. Botwina upamiętniona została w wierszu W.Broniewskiego "Na śmierć rewolucjonisty"
d/ Isabelle Rohr w swojej książce "Spanish Right and The Jews 1898-1945, Antisemitism and Opportunism" wspominała ciepło o I. N. Botwinie niejako o ofierze prześladowań w sanacyjnej Polsce…
***
innym przykładem typowego "polskiego faszysty" i zamachowca jest Jerzy Kowalczyk (chyba najlepszy dla OTRZEŹWIENIA profesora Tomasza Nałęcza ;))), który wbrew późniejszym oskarżeniom prokuratorów – dokładnie sprawdził, czy w godzinie detonacji w auli oraz jej pobliżu znajdowały się jakiekolwiek osoby. – na przykładzie Braci Kowalczyków ewidentnie widać, że "polski faszyzm" w zasadzie realizuje zadania bardziej pedagogiczne, niż zabójcze dla swych zbrodniczych prześladowców i wyobcowanych okupantów Narodu Polskiego ;)))
dla porządku jeszcze przypominam w jakich okolicznościach poprzednicy "zamachowca" Brunona K. – Bracia Kowalczykowie JEDNAK oszczędzili SSowietów:
Na akademii z okazji 27. rocznicy powstania Milicji Obywatelskiej i organów bezpieczeństwa Polski Ludowej miano odznaczać funkcjonariuszy milicji biorących udział w tłumieniu strajków na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. 7 października 1971 r. w auli świętować miał m.in. podpułkownik Julian Urantówka, komendant wojewódzki MO w Opolu. W czasie wydarzeń grudniowych sprzed niespełna roku – pełniąc obowiązki komendanta wojewódzkiego MO w Szczecinie– wydawał rozkazy strzelania do strajkujących robotników.
***
i na koniec – zabijam post-SSowietom ćwieka prosto z wikpedii – Akcje zbrojne ZWM tak ocenił profTomasz Strzembosz: "Wszystkie trzy dotychczasowe serie: z 24 października1942r., z 17 stycznia1943r. i seria lipcowa, stały się próbą praktycznej realizacji zasady odpowiedzialności zbiorowej wszystkich Niemców za to, co działo się w okupowanej Warszawie, próbą odpowiedzenia tą samą bronią, jaką stosowali Niemcy od początkuokupacji. Była to strategia walkikonspiracyjnejzupełnie uzasadniona, choć zasadniczo odmienna od strategii realizowanej przez komórki kierującej akcją dywersyjno-bojową AK, która uderzając najczęściej w wybranych przedstawicieli aparatu okupacyjnego (zwłaszcza policji i administracji cywilnej), usiłowała oddziaływać w ten sposób na postawę aparatu, aby stworzyć lub poszerzyć szczelinę pomiędzy policją i aparatem cywilnym aWehrmachtem."
– czyli SSowiecki Związek Walki Młodych (ZWM) – polska komunistyczna, podziemna organizacja młodzieżowa działała tak jak zwykle: "postępowo" – BIJ-ZABIJ-URA!, wielkie wybuchy, ofiary postronne, odpowiedzialność zbiorowa, kolorowa masa krwi i mięsa oraz smród spalonych ciał – i skutkiem tych działań były coraz bardziej powszechne łapanki oraz pacyfikacje :(((
a (dla kontrastu) "polscy faszyści" prowadzili "dialog" z okupantem precyzyjnie, chirurgicznie i niejako wychowawczo – a skutkiem akcji AK (a zwłaszcza NSZ) było pogłębianie rozdźwięku pomiędzy Gestapo i SS, a Wehrmachtem ;)))
***
z ww. historii bezkrwawej demonstracji "polskiego faszyzmu" oraz w zestawieniu bezczelną agresją "kominiarzy" wobec swych umundurowanych kolegów podczas Marszu Niepodległości 2012 wynika oczywisty wniosek, że jeśli już to mięso i krew w bolandii rozrzuci… ale raczej akcja przygotowana przez "agresywne mniejszości" tworzące rdzeń bolandyjskich resortów siłowych – ergo – strzeżcie się swoich rzekomych towarzyszy POlicjanci, karramby i inne kapuśniaki ;)))
w tym kontekście również strach pomyśleć co by się stało, gdyby agenci ABW przyłapali np. Blumsteina albo Szczukę na próbie wysadzenia w powietrze, któregoś polityka opcji Narodowej i Katolickiej… wyżej opisane zestawienie faktów wskazuje na to, że w takich okolicznościach niePOprawni agenci zapewne gryźliby wkrótce piach, a przyłapani zamachowcy byliby długo sławni, czczeni i wielbieni ;)))
PS.
1. gazeta wydawana w jidysz dla kompanii im. Naftalego Botwina – jednej z "Brygad Międzynarodowych"
2. "Na śmierć rewolucjonisty"
A z tej celi pustej i chłodnej
trzeba będzie niedługo odejść,
jeszcze spojrzeć w niebo pogodne,
jeszcze spojrzeć za siebie-w młodość.
Już za chwilę przyjdą żandarmi,
wyprowadzą bez słowa z celi…
Trzeba umieć, jak żołnierz armii,
iść spokojnie pod mur cytadeli.
Ach, umierać nie będzie ciężko,
chociaż serce ma lat dwadzieścia-
nie złamane codzienną klęską,
dziesięć klęsk, dziesięć kul pomieści!
Bo jest życie piękniejsze, nowe,
i żyć warto, i umrzeć warto!
Trzeba nieść, jak chorągiew, głowę,
świecić piersią kulami rozdartą,
trzeba umieć umierać pięknie,
patrzeć w lufy wzniesione śmiało!
Aż się podle zadziwi i zlęknie,
aż umilknie łoskot wystrzałów!
___
autorem tej laurki dla Botwina był Władzio Broniewski ;)))
Jeden komentarz