– „Nawet z krajem w Afryce nie byłoby problemu z połączeniem”.
– Tak, ale tam nie rządzi komusza agentura”.
Wczoraj (25 września 2011 r.) setki pro-PiSowskich Polaków z Toronto i Chicago przybyło do olbrzymich wynajętych sal na spotkanie z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Organizatorzy zapewniali, że o godz. 15:00 rozpocznie się video-konferencja z p. premierem i że wszystkie połączenia Toronto – Chicago – Warszawa są sprawdzone i działają sprawnie.
O godz. 15:07 pojawili się na ekranach organizatorzy i redaktorzy w siedzibie "niezależnej TV" w W-wie i ujrzeliśmy prem. Kaczyńskiego. Na jego widok w wypełnionych Polonią salach rozległy się huczne oklaski, ale… połączenie dźwiękowe przestało działać.
Próbowano z naszej strony, w Polish Cultural Centre in Mississauga pod Toronto, przez ok. 75 minut rozmaitych sposobów naprawy. Potem nawet używać SKYPE. Nic z tego… W końcu rezygnując z obrazu próbowano nawet telefonu komórkowego. Bez skutku… Zobaczyliśmy p. Kaczyńskiego opuszczającego studio TV. Mocno zawiedziona widownia zaczęła głośno obwiniać komuszą agenturę w Warszawie. Po dwóch stronach Atlantyku każdy uczestnik niedoszłego spotkania zmarnował ok. 3 godzin.
Organizatorzy konferencji b. przepraszali widownię i nawet chcieli zwrócić zebrane już dobrowolne datki na sierociniec w Polsce. Zebrani ludzie rozumieli, że to nie z winy organizatorów nie doszło do spotkania z premierem i odmówili zwrotu pieniędzy. Wychodząc zawiedzeni nawet klnęli na spodlonych rodaków z nad Wisły.
Doswiadczony dlugim zyciem na Zachodzie, widze zza Atlantyku sprawy w Polsce i na swiecie czesto inaczej niz wielu rodaków.