Przy okazji jakiejkolwiek dyskusji nt. polityki zagranicznej Polski i koncepcji Jagielońskiej, forsowanej przez śp. Lecha Kaczyńskiego pojawiają się zarzuty dotyczące braku realizmu tej opcji i jej małych efektów. Tego typu przypuszczenia opierają się na odwołań do koncepcji romantycznych w stylu "Za wolność, waszą i naszą …", czego przykładem mogłaby być interwencja śp. Prezydenta przy wojnie rosyjsko-gruzińskiej. Owszem mogło by to się wydawać dość niedorzeczne, z racjonalnego punktu widzenia. W mojej ocenie może to stanowić tylko swoisty dodatek do tej koncepcji, a nie jej główną część.
Prawda jest taka, że Rosja rozmawia jak równy z równym tylko z mocarstwami. A Polska sama takim nie jest. Siłą naszego państwa są sojusze. Wielu mogłoby przywołać Unię Europejską i NATO. Tak, tylko czy ktoś pamięta nasz sojusz z Francją i Anglia przed II wojna światową albo Ligę Narodów? Gwoli przypomnienia były to nieskuteczne formy obrony naszego państwa przed agresją. Dzisiaj w związku z tym stoimy przed dylematem albo iść z głównym nurtem UE i tym samym być wypychanym w stronę rosyjskiej sfery wpływów, albo budować silną pozycję wobec Rosji, w postaci sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Można także przypomnieć zarzut stawiany przed śmiercią śp. Lecha Kaczyńskiego o nieskuteczności tej polityki o czym ma świadczyć przykład zmiany polityki na Litwie i Ukrainie. Owszem coś w tym racji jest, że ten model wymagał by pewnego rodzaju elastyczności. Aczkolwiek tutaj mamy też do czynienia z 2 wariantami. Pierwszy zakładał by trudną bardziej ograniczoną współpracę z prorosyjskimi politykami jak Janukowycz czy (zmienny) Łukaszenka. Jest to dość niewątpliwie trudne i wymaga dużych nakładów pracy. Drugim bardziej w mojej ocenie korzystnym byłoby pełne wykorzystanie Partnerstwa Wschodniego do pobudzenia środowisk pro-zachodnich chociażby znanych z pomarańczowej rewolucji. Do tego jednak potrzeba realnego działania PW, a nie jej fasady jaką oferuje nam pan premier Donald Tusk.
Podsumowując tego rodzaju sojusz może być czasem silniejszy, czasem słabszy. Jednak to jest zdecydowanie lepszy krok niż "przyjaźń" z Rosją, na jej warunkach. Polska ma wartość, trzeba jej tylko nie zmarnować.
PS. No i przepraszam za dłuższy okres absencji.
Tekst pochodzi z głównego bloga autora pod adresem www.prawica245.blogspot.com.