Bez kategorii
Like

Policyjny prima aprilis

22/11/2012
574 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Kiedy po całonocnych reklamach we wszystkich stacjach radia i TV, punktualnie o 9.00 rano dosięgła nas konferencja prasowa wszystkich stacji telewizyjnych związanych układem, poczułem, że znów wieje wiatr historii.

0


 

Media złożone z rozmaitych donosicieli, TW Johnów i innych komunistycznych kanalii i ich wychowanków, odporne na zmiany w świecie i pokazujące przede wszystkim polski kurnik od tyłu, najchętniej tak: stoi szary, podrapany i zużyty mały fiat 126p z otwartą maską, pełną żółtych zwiędłych liści, z pustymi lub prawie pustymi zbiorniczkami na płyny i olej, a obok fiata stoi biały jak ściana Jarosław Kaczyński i flegmatycznie pyta reportera jaka jest sytuacja i kiedy pojedziemy dalej.

 To oczywiście fantazja. Polskich reporterów nikt nie pyta, ani nie oczekuje od nich pomocy. To właśnie dziennikarze są tutaj od wielu lat jawnymi współpracownikami, którzy nie czują gazu gryzącego w oczy i nie oburza ich łamanie prawa, powszechne i publiczne. To oni reklamują produkty, partie i polityków. Podczas gdy trudno się przebić informacjom o protestach przeciwko amnestii komunistycznych zbrodniarzy, prasa pełna jest listów protestacyjnych i setek artykułów na temat niesprawiedliwego traktowania dziennikarza Cezarego Gmyza a 11 Listopada do komitetów obchodów wchodzą śpiewacy, jako dziennikarze,  znani przede wszystkim z parodiowania pieśni religijnych lub z „Czerwonych Gitar”, niektórzy mając tyle hucpy, aby wszczynać i w tym dniu awantury. Nawet wydawałoby się święta data 13 Grudnia wobec zupełnej hermetyczności środowiska kapusiów i dziennikarzy na opozycjonistów, ma zostać w tym roku przykryta demonstrowaniem na rzecz wolnych mediów. Podobno w środowisku Prawa i Sprawiedliwości jedyny opozycjonista z czasów Stanu Wojennego zachorował.

 Wprawdzie agenturalna potrafiła zastąpić postać stalinowskiego goebelsa PRL Jerzego Urbana gazetą Adama Michnika a aktorom sceny kraju priwislanskiego zapewnić kontynuację: po krwawym Kociołku, nieukaranym kacie Trójmiasta przyszedł prezes tanich linii lotniczych Piotr Kociołek, a nawet po polskim Stalinie Jaruzelskim przyszła projektantka mody, Monika Jaruzelska. Listę kontynuatorów można by tak ciągnąc bez końca. To właśnie dla nich działają pieczołowicie wybierane i dopieszczane media. I to do nich adresowana była prośba o pieniądze, o utrzymanie biurokratycznych miejsc pracy dla starzejących się ubeków – zarówno tych którzy zaczynali razem z Piotrowskim i mordercami Popiełuszki, jak i tymi wszystkimi, którzy jako „opozycjoniści” legendowali ich , jak generał pokoju i handlarz bronią wywodzący się z ruchu WiP Piotr Niemczyk.

 Prośba o pieniądze motywowana była oczywiście rachunkiem ekonomicznym z którego jednoznacznie wynikały niebotyczne korzyści, uzyskane w wyniku działań dzielnych funkcjonariuszy. Wydatki, których udało się uniknąć, miały tez znaczenie wizerunkowe: ambasady, Kanady, Francji, USA, dziesiątki budynków w tym sejm i senat miały ulec zupełnej destrukcji. Gdybym wiedział o tej konferencji zapytałbym o Pałac w Wilanowie i Pałac Kultury, które przecież tez w jakimś stopniu mogłyby ulec zniszczeniu. Szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko temu, aby „w niepodległej Rzeczpospolitej” wszystkie pomniki sowieckich okupantów jak „Czterech Śpiących” i „Pałac kultury im. Józefa Stalina” uległy zupełnej destrukcji, czego broni układ milicyjno ubecki wyjątkowo silnie, ale zdaje się, że pan K. z Krakowa miał nieco inny gust, niestety.

 Ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent. Zapomniałem powiedzieć, ze autorem pochwalnego laudatio, był prokurator, który nawet pozwolił sobie na bardziej spersonalizowana chwalbę: „funkcjonariusze, nie spali, aby spać mógł ktoś”. Nadgodziny i praca w nocy, zaangażowanie i dyspozycyjność krakowskiego KBW zostały publicznie pochwalone.

 Jak to możliwe, aby w kraju, w którym niemożliwe jest ochronienie kibiców piłkarskich przed deszczem za pomocą zamykanej dziecinnie prosto, dosłownie jednym guzikiem kopuły stadionu?

Gdzie gwiazda miejscowych mediów i dzieciobójczyni potrafi na kilka tygodni urwać się z policyjnej smyczy?

Gdzie premier myli brutto i netto, inwestora katarskiego z katarem, gdzie podwyżka dla nauczycieli obiecana przez Prezydenta Komorowskiego oznacza „mniej”…

Gdzie namierzany przez FBI przez wiele miesięcy kurier karteli narkotykowych tuż po zatrzymaniu przez organa państwa polskiego, już w wiezieniu spada z więziennego łóżka wprost na głowę, w którą wielokrotnie uderza się i umiera?

 Obok tej łyżki sztucznego miodu jest jednak cała beczka dziegdziu. Dowody przekazane na konferencji przypominają na pierwszy rzut oka towar, który został spalony w słynnym pożarze na bazarze znajdującym się na dawnej granicy polsko-niemieckiej a prowadzonego przez bezrobotnych: telefony komórkowe z przełomu wieków, kabel telefoniczny, śrut i kilka naboi, kamizelki i hełmy i jeden pistolet wyglądający raczej na broń kolekcjonerską, ale możliwe, że posiadający iglicę. Nie byłem uważny przyznaje, ale przysiągłbym, ze widziałem nawet gumę do żucia, papierosy, bateryjki paluszki, DVD „Seventeen” i czekoladę produkowaną bez użycia ziarna kakaowego w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Jestem pewien, że jeżeli sąd nie uwierzy, że z tego można zrobić bombę, to w zupełności wystarczy, aby skazać niegrzecznego męża i ojca za spekulacje, a może i nawet przestępstwa podatkowe.

 W prezentacji pokazano również filmy, będące własnością zatrzymanego – głownie megagigantycznych wybuchów. Filmy te o ile zdążyłem zauważyć maja kilkanaście lat. Prokuratura twierdzi, ze to dowód w sprawie. Oczywiście nie mogę tego wykluczyć, ale nie wydaje mi się prawdopodobne, aby jakikolwiek terrorysta miał tyle cierpliwości i samozaparcia, aby przez dekady przygotowywać się do zamachu.

 Struktura grupy i jej przejrzystość jest zawsze najbardziej strzeżona tajemnicą służb. Zwykle mamy do czynienia albo z wilkiem samotnikiem, bacznie strzegącym swoich tajemnic (Timothy McVeigh) lub z grupą, najczęściej związanych wspólną ideologią (RAF, wspierane przez KGB i NRD). Możecie sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy osoby prowadzące konferencję oświadczyły, ze zatrzymane są dwie osoby, a grupa nie kierowała się żadna ideologią. To ewenement w światowej terrorystologii za który pan Prokurator może otrzymać Nobla. Grupa terrorystów nie przynależąca do partii politycznej. Przypuszczam, że to jest faktyczny powód trzęsienia ziemi w CIA – odkrycie dzielnych policjantów z Krakowa zmusiło Obamę do wymiany konserwatywnych elementów w amerykańskim aparacie bezpieczeństwa. Polish Police odkryło terrorystów bezpartyjnych, którzy ot tak dla picu, chcą wysadzić naszą embassy w Warsaw, a wy nic o tym nie wiedzieć!

 Jednak google nie kłamie. Aresztowany niewypał z Krakowa należał przez wiele lat do partii skrajnej, był kandydatem na radnego tej partii i należał do je przywódców. To skrajnie prorosyjska partia polskich postkomunistycznych oligarchów o nazwie Platforma Obywatelska, rządząca dzięki postkomunistycznym mediom i rosyjskim serwerom utraciła jednego ze swoich przywódców mniej więcej w czasie, w którym Bombowiec z Krakowa zaczął zaniedbywać swoją żonę, do tego stopnia, ze ta postanowiła się skutecznie i ekonomicznie rozwieść i powiadomiła naszych dzielnych czelistów o wybuchowym charakterze męża.

 Jedno jest w tej sprawie pewne: żona Brunona B. chce rozwodu i wybrała tanią, ekonomiczną metodę, aby rozwód uzyskać. Mąż, zapewne za namową nowego przyjaciela J-23 rozstał się nie z żoną, a z Platformą Obywatelską. Jednocześnie będąc członkiem partii rządzącej – zdaniem walterowskich mediów – głosował na Jarosława Kaczyńskiego , co zdaje się tylko potwierdzać moja teorie o ideowym podobieństwie miedzy agenturalną a opartym na kryżowych fundamentach Prawie i Sprawiedliwości. Ciekawe, wobec tajemnicy wyborów, skąd wiadomo, na kogo głosował aktywny funkcjonariusz PO pan K. z Krakowa? Nie jest wykluczone, ze już wkrótce dowiemy się, ze to słuchanie mediów niezależnych: Radia Maryja i czytanie regularne „Gazety Obywatelskiej – Prawda jest ciekawa” zainspirowało bombowego Krakowianina do pomysłu wysadzenia Warszawy w powietrze. Od wielu lat opisuje „krakowskich opozycjonistów” tu i tu, a nawet we wrześniu 2011 roku przestrzegałem przed prowokacją „bombową” przygotowywaną właśnie w Krakowie. Niewykluczona jest równoczesna kombinacja „Romeo i Julia” w wyniku, której zaniedbywana matka dwojga dzieci Brunona K. uzyskała to, co chciała, w wyniku częstych i dogłębnych kontaktów z oficerem prowadzącym.

 Podwórkowa znajomość historii przypomina podobną historię holenderskiego komunisty, któremu niemieckie służby specjalne nie tylko pomogły uzyskać pozwolenie na pobyt, ale i nawet zebrały dużą ilość materiałów łatwopalnych, które ukradkiem umieściły na terenie Reichstagu. W czasie procesu okazało się, że oskarżony nie tylko nie dysponował fizyczną możliwością aby samemu podpalić wszystkie źródła ognia, ale absolutny brak znajomości języka niemieckiego czynił mało prawdopodobną magiczna zdolność przechodzenia przez liczne punkty kontroli umieszczone na terenie parlamentu w goracych latach 30’. Problematyczne okazało się także znalezienie lekarza, który by podpalacza Reichstagu uznał za osobę poczytalną. Mimo tych trudności operacja podpalenia Reichstagu, która ówczesne prorządowe media zaprezentowały społeczeństwu zakończyła się happy endem.

 Podobnie jest i dzisiaj. Do teorii krakowskiego bombera służbom nie udało się, jak dotąd, mnie przekonać. Brak opinii psychiatrycznej stawia cała historię opowiedzianą przez rozentuzjazmowanych prokuratorów pod poważnym znakiem zapytania. Aktywność Brunona K. na rozmaitych forach internetowych w tym forach policyjnych zmniejsza jeszcze bardziej wiarygodność zimowej opowieści krakowskiej prokuratury. W jednym jednak trop podjęty przez dzielnych bezpieczniaków z Krakowa wydaje się być zgodny z moja intuicją to antysemityzm. Mimo moich apeli o dekorowanie Żydów, którzy ratowali życie Polakom w Rosji sowieckiej i bezpośrednio po 17. Września 1939 roku do dzisiaj nie jest mi znany ani jeden przykład uhonorowania wysokim odznaczeniem państwowym takiego czynu. Nie chciałbym tego powiedzieć wprost, ale winnym wydaja się organa państwa polskiego, które po zamordowaniu Prezydenta przejęły w Polsce całą władze. Gdzie jest Prezydent Komorowski, gdzie są rabini i dlaczego ukrywa się przed nami historie o dzielnych, ratujących Polaków Żydach?

 Lektura udostępnionych mi dokumentów przez Instytut Pamięci Narodowej pokazuje jednak swoiste poczucie humoru pracowników Resortu: agent-rezydent TW Lech Robert „Leszek” Moczulski był publice przedstawiany, mimo mocno śródziemnomorskiej urody i hucpiarskiego temperamentu, jako volksdeutsche a jego teczka agenta nosi kryptonim „Oszust” a po powiększeniu się rodziny TW Lecha o komunistycznego Nikodema Dyzmę Krzysztofa Króla kryptonim został zmieniony na „Oszuści”.

 Podejrzany z Krakowa to Brunon K. Jest pierwszym terrorystą złapanym przez tuskich. Dodając 2 do 2 otrzymujemy zupełnie nowy kryptonim: to Sprawa Operacyjnego Rozpoznania „Prima Aprilis”. I wszystko jasne!

 

 

Artukuł ukazał się dzięki uprzejmości "Gazety Obywatelskiej", w której ukazał sie po raz pierwszy

0

Tomasz Sokolewicz

"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"

153 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758