Policjanci z Kostrzyna nad Odrą zakwalifikowali plakaty z dziećmi – ofiarami aborcji jako treści nieprzyzwoite i go zatrzymali – informuje „Nasz Dziennik”.
Obrońcy życia wnoszą skargę do ministra spraw wewnętrznych, Sejmu, Senatu i rzecznika praw obywatelskich na zatrzymanie przez policję dwóch osób z Fundacji PRO – Prawo do Życia, pikietujących w pobliżu Przystanku Woodstock w Kostrzynie.
Funkcjonariusze podjęli interwencję mimo wcześniejszego zgłoszenia zgromadzenia w urzędzie miasta. Do incydentu doszło w ostatni czwartek po południu. Kilkuosobowa grupa członków i sympatyków fundacji stała w pobliżu terenu, na którym odbywał się właśnie Przystanek Woodstock.
Dwie osoby z fundacji trzymały duży banner ze zdjęciem zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka z zespołem Downa i podobizną Adolfa Hitlera. – Wszystko odbywało się całkowicie pokojowo. Zgodnie z prawem, by zorganizować pikietę, wystarczy jedynie wcześniej poinformować władze miasta o swoich zamiarach, co też fundacja uczyniła już tydzień temu – relacjonuje Marcin Musiał, członek fundacji i uczestnik pikiety.
– Od godz. 12.00 do 15.00 staliśmy z naszym bannerem. Spotkaliśmy się z bardzo przychylnymi reakcjami osób, które brały udział w festiwalu. Dużo osób dyskutowało, było przeciwnych naszej akcji. Ale też duża grupa nas poparła. Jednak, jak widać, prawda na temat zabijania dzieci boli. Ktoś zadzwonił na policję. Kazano nam zakończyć pikietę. Dwaj członkowie naszej fundacji, którzy trzymali banner, zostali zatrzymani i przewiezieni na sygnale do komisariatu w Kostrzynie. Policja zarekwirowała banner – relacjonuje Musiał.
– Policjanci nie byli w stanie wytłumaczyć, co takiego nieprzyzwoitego jest na tym plakacie – dodaje.
– Funkcjonariusze zostali użyci do cenzurowania debaty publicznej. Sprawa dotyczy nie tylko społecznej dyskusji na temat prawa do życia dzieci z zespołem Downa. W grę wchodzą konstytucyjne prawa wolności wypowiedzi – komentuje Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji PRO – Prawo do Życia, jeden z zatrzymanych przez policję. I zapowiada wystosowanie listu otwartego do szefa MSW. Całe zdarzenie można obejrzeć w internecie na stronie fundacji. Na filmie widać, jak policja sugeruje, iż pikieta jest nielegalna, i nie reaguje na niszczenie transparentów.
Policja trzyma się swojej wersji wydarzeń. Podkomisarz Sławomir Konieczny, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, twierdzi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że dwóch członków fundacji zatrzymano po otrzymaniu zgłoszenia od osób, które "były zażenowane i zdruzgotane przekazem płynącym z billboardu o wymiarach 5 x 2 m".
– Informację taką policja otrzymała od rodziców, którzy szli tą drogą z małymi dziećmi. Osoby te poprosiły nas o interwencję, ponieważ na tym billboardzie widniały zdjęcia martwych dzieci, płodów ludzkich. Ta sytuacja spowodowała bardzo negatywny odbiór społeczny – mówi podkom. Konieczny. Policja działała w myśl art. 141 kodeksu wykroczeń: "Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
Więcej: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/6797,ofiary-aborcji-to-nieprzyzwoite.html