Czasem zdarza mi się zawitać do słynnej krainy lemingów, raz z przypadku, raz celowo. Zakładam swój beret, lecz nie zasłaniając naPiSu na czole. Lemingi bezrobotne i znudzone, nazwijmy je – lemingami prostymi, tylko czekają z mięsem w łapkach, aby obrzucić szwendających się niewiernych. Lemingi zapracowane – te z dużych miast, wykształcone i młode, niech się zwą lemingami złożonymi – odrywają na chwilę głowy znad laptopów serwując mi swój poemat, który ja przecież znam już od dawna. Oczywiście te dwie główne grupy dzielą się dalej; jednak nie schematem i drzewem lemingów zamierzam się tutaj zająć, lecz dyskusją z nimi. Zauważyłam pewną zależność – otóż lemingi proste, oprócz obrzucania mięsem, potrafią przedstawić koronny argument, aby udowodnić mi moją – […]
Czasem zdarza mi się zawitać do słynnej krainy lemingów, raz z przypadku, raz celowo. Zakładam swój beret, lecz nie zasłaniając naPiSu na czole.
Lemingi bezrobotne i znudzone, nazwijmy je – lemingami prostymi, tylko czekają z mięsem w łapkach, aby obrzucić szwendających się niewiernych. Lemingi zapracowane – te z dużych miast, wykształcone i młode, niech się zwą lemingami złożonymi – odrywają na chwilę głowy znad laptopów serwując mi swój poemat, który ja przecież znam już od dawna.
Oczywiście te dwie główne grupy dzielą się dalej; jednak nie schematem i drzewem lemingów zamierzam się tutaj zająć, lecz dyskusją z nimi.
Zauważyłam pewną zależność – otóż lemingi proste, oprócz obrzucania mięsem, potrafią przedstawić koronny argument, aby udowodnić mi moją – no spójrzmy prawdzie w oczy – głupotę. Jakby tak go okroić z niecenzuralnych i obraźliwych przymiotników, wyszłoby „Powtarzacie za Jarkiem, a on tylko szabelką wywija i naród dzieli” – to jedno, ewentualnie jeszcze – „A PiS to co, lepszy?” – w wydaniu light.
Polemika nie wchodzi w grę.
Z lemingami złożonymi sprawa się komplikuje. Tutaj dyskutant przedstawiający środowisko moherowe nie jest głupi, lecz błądzący. Może też przy tym usłyszeć komplement, iż jest inteligentny, a nawet miły. No tutaj mielibyśmy kolejną zależność – mianowicie, jeżeli relacja moher-leming jest relacją damsko-męską, lub męsko-damską – komplement będzie częścią nieodłączną dyskusji. Jeżeli natomiast dyskutanci są przedstawicielami tej samej płci – polemika będzie stricte merytoryczna. No powiedzmy.
Tak więc, wracając do płodnej dyskusji z lemingiem złożonym, najpierw prosi on o przedstawienie moich argumentów. Tak, ponieważ jest on lemingiem kulturalnym. Wówczas ja przedstawiam kilka faktów, a że kontekst jest szeroki i liczny w owe fakty i przykłady, nie sposób w 3 minuty, jakie wyznacza mi leming, ogarnąć całości. I na to leming złożony czeka i na tym korzysta. Wytacza on szereg przykładów (zwrotek poematu) aby szybko ukazać mi moją niewiedzę i zagubienie w czeluściach ciemnogrodu. Nawiązuje do niepowiązanych ze sobą elementów mojego wstępu do dyskusji. Przywołuje do mej świadomości fakty. Twarde, konkretne i – typowe.
Dowiaduję się zatem, po raz kolejny o tym, jak po ciemiężących kraj rządach Kaczora, gospodarka ruszyła do przodu. Jak po wprowadzającym w kraju zamęt i ferment dyktatorze, zapanował spokój i szacunek. Poznaję ideę współpracy z NATO i UE, przyjaźni z USA oraz poprawności z Rosją. Moja myśl zostaje skierowana ku autostradom, mostom – tym mostom, które sam premier Tusk zobowiązał się budować, co wyczytałam owego czasu na potężnym banerze, przedstawiającym piękne, młodzieńcze oblicze pana Donalda.
Zapamiętały w swym wywodzie leming nie waha się oskarżyć mnie o ignorancję i brak jakiegokolwiek rozeznania. Zarzuca mi on, iż jedyne, do czego zdolna jest moja moherowa czelność, to rzucanie ciemnogrodzkich haseł o gospodarce niezależnej oraz jakiejś dziwnej koalicji, jakichś niepoważnych tendencjach. Jak mogę nie widzieć ja oraz liczne grono ciemnogrodzian, tego, jak światła jest polityka obecnego rządu.
Następnie słyszę znane obelgi, które śmiał był kierować „wódz” Kaczyński przeciw tym dobrym i mądrym politykom… „irasiad” i „spieprzaj dziadu”.. tak, to ma mnie uciszyć ostatecznie.
Na nic moje odwołania do znamiennych słów Ministra Sikorskiego o dożynaniu watahy, na nic echa nawoływania do zastrzelenia i wypatroszenia szefa opozycji, na darmo wspominanie o wyginięciu dinozaurów, co przewidywał nowy narodowy wieszcz, na posiedzeniu sejmu w marcu 2010… Okazuje się bowiem, iż wszystko to, że tak potocznie się wyrażę – pikuś – w porównaniu z podłym i chamskim obrażaniem całego narodu polskiego przez Kaczora, podczas jego niemiłościwych i psujących Polskę rządów.
Leming wielokrotnie i czule powołuje się na niszczenie demokracji polskiej przez tego socjalistę, tego bojownika niesłusznej sprawy.
Grzmi, rzuca faktami, datami i przykładami. Aż wreszcie, kiedy już mój beret drży, i trzymam go ostatkiem mocy, postanawiam zagaić o Smoleńsku. I tutaj leming rozpoczyna rozdział drugi poematu, mianowicie – leming wie, że stała się tragedia, zginęli ludzie, popełniono wiele błędów – tu zaznacza, że po obu stronach. Wie, iż nie było ŻADNEGO spisku, zamachu ani zmowy. Czeka na moje argumenty, ale ja, w swojej bezsilności nie potrafię już mówić, bo dramat Smoleńska, który dotknął mnie w kwietniu zeszłego roku, męczy bardziej z każdym miesiącem. Potworność, która miała miejsce, nie znajduje zasłużonego wyjaśnienia, pamięć o niej i mnożące się pytania i niejasności zostają przez nasz rząd poniewierane i odsuwane na margines zbiorowej świadomości Polaków.
I nie chce leming słyszeć o żadnym filmie, o żadnym materiale, ani też o żadnej udokumentowanej wypowiedzi przedstawicieli – ani rządu, ani opozycji, wypowiedzi, która mogłaby potwierdzić słowa moje, a podważyć jego. Miast tego proponuje mi, abym obejrzała program, który pozwoli mi pojąć ową „dobrość”, o której wspomniał prezydent-hrabia, oraz który pomoże mi znaleźć właściwą drogę politycznych sympatii: „Szkło kontaktowe”.
Poemat leminga złożonego kończy się ładunkiem oskarżeń o spamming psychiczny, oraz przyczynianie dyskusji, która do niczego nie prowadzi, a jedynie leminga łepek zawraca.
Tak więc leming pozostaje głuchy na fakty. Leming nie słyszy, kiedy mówimy do niego o niezrealizowanych obietnicach Tuska. Chociaż uczciwie można by lemingowi przyznać, idąc za myślą gospodarki peerelowskiej, iż jedno koło jest zepsute, lecz 3 sprawne! Wobec tego słusznie należy Tuskowi przypisać spełnienie dwóch (właściwie – półtorej) obietnic przedwyborczych; objęcie 5-latków edukacją i wysłanie 6-latków do szkoły, jako jedna obietnica, oraz szwankująca reforma jednego okienka – jako obietnica druga.
Świetnie. Nie będziemy więc pisać o porażkach, takich jak podniesienie podatku VAT, choć obietnice zakładały coś wręcz przeciwnego. Upadek stoczni – to też zawracanie głowy. Opędzlowanie OFE – to żaden konkretny argument, leming prosi o sprawy istotne.
Przypominając lemingowi żenująco kulawą politykę zagraniczną jego rządu – żadnego wrażenia na nim nie zrobimy, ponieważ jak wspomniałam wyżej, polityka zagraniczna prowadzona przez obecny rząd jest według niego w pełni właściwa.
Rozwiązania zabezpieczające interesy Polski, jakie proponował rząd poprzedni – zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, a tym samym uwolnienie polskiej gospodarki od monopolu rosyjskiego na gaz – to dla leminga nieporozumienie. Leming uważa, że haracz za dostawy wschodniego gazu – ustalony przez stronę wschodnią, jest jak najbardziej do przyjęcia i innej opcji nie ma. Na słowo „łupki” leming dostaje uczulenia sierści. Natychmiast przedstawia gotową strategię opracowania wydobycia gazu łupkowego nie wcześniej niż za jakieś lat 50, tak więc kwestia ta obecnego rządu nie dotyczy, a tym bardziej nie dotyczyłaby rządu poprzedniego.
Wysoka pozycja Polski w UE, do jakiej dążył premier Kaczyński, to sprawa śmieszna dla leminga. Współpraca w obrębie Grupy Wyszehradzkiej, która miała umocnić na arenie międzynarodowej pozycję państw wchodzących w jej skład, a więc i Polski – to pojęcie niemające sensu. Podobnie jak „puste” hasło – umocnienie Polski na arenie międzynarodowej. Leming tego nie rozumie i nie wolno się oszukiwać, że kiedykolwiek pojmie.
Należy też uwzględnić zwroty, na wspomnienie których leming pąsowieje i nerwowo czoło pociera, nierzadko też parska. To słowa „Honor” i „Ojczyzna” . Jeżeli podejmiemy próbę eksplicytacji, jeżeli będziemy starać się leminga przekonać do tych słów – dialog z nim może zakończyć się na zawsze. Leming może skasować nasz numer telefonu, może zablokować nasz adres mailowy w swojej skrzynce i pewne jest, iż widząc nas na ulicy, przejdzie na drugą stronę. Niewątpliwe jest też, że będzie szczepił inne lemingi przeciwko nam.
Jeszcze gorzej, jeżeli trafi się nam leming prosty wulgarny. Można usłyszeć słowa, o których istnieniu dotąd nie wiedzieliśmy, epitety, przy których „oszołom” to wyrafinowany, wysokiej klasy komplement.
Jednakże dopóki beret będzie zdobił moje zaPiSane czoło, dopóty będę za lemingami chodzić i próbować zdjąć z ich oczek zielone (jak Irlandia) okulary, bo przecież powiedziane jest i napisane, że jeden nawrócony, wart jest więcej….
"Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktos, kto czuje sie wolnym, podczas gdy w rzeczywistosci nim nie jest."