(…) Otóż nie odróżniasz (…) dwu rzeczy kompletnie odmiennych. Pierwszą rzeczą jest dbałość o zachowanie własnej kultury. To się przejawia w podtrzymywaniu pewnych lokalnych tradycji, języka, zachowaniu alfabetu, architektury itd.
Drugą rzeczą jest rasizm.(…)Jest słowo rasizm i jest pojęcie przeciwstawne. Przeciwieństwem rasizmu jest obojętność na problemy rasy, czyli pogląd zgodnie z którym rasa nie ma znaczenia. Czyli masz tak. Z jednej strony rasizm który mówi, że rasa ma znaczenie a z drugiej strony brak rasizmu, czyli pogląd ,który mówi, że rasa nie ma znaczenia. To bardzo proste. Nie jest więc rasistą ktoś, kto mówi, że czarny pan z białą panią mogą mieć dzieci bo dla tego kogoś rasa jest obojętna. Rasistą jest ktoś kto mówi, że czarny pan z białą panią dzieci mieć nie powinni bo dla niego rasa jest ważna. (…)
Co do zachowywania własnej kultury. Problem jest złożony. Odmienność kulturowa powstaje wtedy, kiedy poszczególne grupy ludzkie są odizolowane od siebie z jakichś przyczyn obiektywnych. Na przykład są oddzielone oceanem, pustynią albo rzeką. W czasach dawnych taka bariera była nie do przejścia. Żeby dotrzeć z miejsca gdzie dziś jest Warszawa do Fezu (w Maroko) w VI wieku potrzebowałbyś mnóstwa pieniędzy i co najmniej pól roku intensywnych działań, nie mówiąc o tym, że w ogóle byś miał kłopot żeby tam trafić bo byś nie miał żadnej mapy obejmującej całą trasę. Przetransportowanie kontenera towaru stąd tam kosztowałoby krocie i wymagałoby pomocy mnóstwa ludzi. Dziś ja z Warszawy do Fezu dotarłem w ciągu mniej niż doby, a jeszcze po drodze sobie zwiedziłem starówkę w Bergamo, napiłem się tam wina i zjadłem tam pizzę i kupiłem wódkę Finlandia w sklepie bez cła. Wysłanie kontenera marokańskich dywanów do Warszawy albo wysłanie dwustu kilogramów polskich kijków trekingowych do Maroko to jest impreza na dwadzieścia minut klikania myszką nie wstając z kanapy. I tego nie zmienisz. Nie cofniesz. W tej sytuacji nie ma takiej opcji, żeby lokalne kultury zachowały się nie zmienione. Zresztą one nigdy przecież nie były niezmienne. Jak weźmiesz tych nieszczęsnych Japończyków, to przecież ich ludowe stroje po pierwsze nie były przez całą historię takie same tylko się ciągle zmieniały, także w związku z wpływami z zewnątrz bo to przecież nie jest tak, że raz “20 000 lat temu” ktoś ustalił jak ma wyglądać japońskie kimono i tak przez te “20 000 lat” ono było nie zmienione, a po drugie strój rożni się bardzo w zależności od klasy społecznej. Jak weźmiesz szlachcica z Polski z czasów przedrozbiorowych to wygląda identycznie jak Turcy, bo się Polacy na Turkach wtedy wzorowali. Ale już japoński inaczej wygląda. Ale jak z tego samego okresu weźmiesz chłopa japońskiego i chłopa polskiego, to wyglądają bardzo podobnie. Kultura się zmienia i nie ma czegoś takiego jak jeden tradycyjny polski strój ludowy. Są różne z różnych okresów i różnych terenów i różnych klas społecznych. Gdybyś chciał to wszystko zachować nie zmienione, to i klasy społeczne musiałbyś nie zmienione zachować. Czyli cały postęp techniczny byś musiał zatrzymać.
Oczywiście, że ważne jest rozumienie własnej kultury. Ale nie da się zatrzymać czasu w miejscu. Możesz zatrzymać pewne elementy kultury tak jak możesz ocalać zabytki. Ale nie zamieszkamy wszyscy w kurnych chatach. Zresztą z którego wieku? Wedle którego wzorca? Czy szklane okna będą w porządku? Na przykład w Polsce mamy kulturę rdzenną – słowiańską – i chrześcijańską naleciałość kulturową która przejęła pewne elementy tradycyjne ale zmieniła ich sens. Co by nie było aż takie tragiczne, gdyby jednocześnie nie doszło do całkowitego zaprzeczenia przeszłości. Ponieważ do niego doszło, ma to skutek w postaci totalnej niemożności zbudowania przez Polaków prawdziwego państwa. Nie ma prawdziwego państwa bo tożsamość – cały mit założycielski Polski – oparty jest właśnie na zaprzeczeniu tożsamości i na idei duchowej podległości wobec Rzymu. Jeśli się to odkłamie i zrozumie, to pojawia się podstawa do budowania tożsamości narodowej. Ale tożsamość narodowa nie może oznaczać całkowitego zamknięcia ani rasizmu. To, że ludzie czasem będą łączyć się w pary czarni z żółtymi albo żółci z białymi nie oznacza, że wszyscy czarni połączą się z wszystkimi żółtymi. To technicznie niemożliwe i nierealne. Oznacza to tylko tyle, że ludzie są wolni i decydują sami o sobie.
Ty byś chciał oprzeć polską tożsamość znowu na zaprzeczeniu. Że Polak to “nie Żyd”. Ale nie da się definiować czegokolwiek przez negację. Nie da się opisać żadnej rzeczy wystarczająco przez to, że się powie, że ona nie jest jakąś inną rzeczą. Samo to, że się odżegnujesz np. od chrześcijaństwa nie czyni z ciebie słowianina. Najwyżej zbuntowanego chrześcijanina. Żeby zdefiniować się jako słowianin musisz wprowadzić definicję pozytywną. Inna jeszcze rzecz, że z nacjami nie tak prosto. (…)
Na pewno warto by było po zrozumieniu słowiańskiej historii próbować ją dowartościować. W Afryce narodowe stroje współistnieją z ogólnoświatowymi. Ludzie chodzą w dżelabach i garniturach na przemian. W Polsce tego nie ma, a być powinno. Ale nie wygnasz ludzi z McDonalda. Jedyne co możesz zrobić, to otworzyć słowiańską knajpę gdzie będzie słowiańskie jedzenie. I ludzie będą chodzić tutaj od święta a do Maka na co dzień. Bo tak chcą. Ale też poszukują narodowej odmienności bo za nią tęsknią. Mnie to aż serce boli, jak jadę gdziekolwiek na świecie i widzę pamiątki. Wszędzie nawiązują do lokalnej tradycji. U nas nie. Tradycja lokalna zaczyna się od 966 roku. To czyni z Polski kraj znikąd i powoduje wiele strat. Ale neofaszystowskie pomysły naprawdę nie są odpowiedzią na ten problem. Jedynie go pogłębiają, bo zaostrzają antysłowiańską fobię.(…)