Bez kategorii
Like

Pokłosie zakończenia II Wojny Światowej po 67 latach

11/05/2012
494 Wyświetlenia
0 Komentarze
22 minut czytania
no-cover

Pokłosie zakończenia II Wojny Światowej po 67 latach

0


  Mamy w tym roku 67 rocznicę zakończenia II Wojny Światowej. Najpierw w maju 1945 roku, 8 maja według zachodnich aliantów i 9 maja według sowieckiej rachuby kapitulowały Niemcy Chyba ta różnica dat symbolizuje rozdźwięk między sojusznikami, który wkrótce miał przerodzić się w zimną wojnę. Stalin przez to dał wyraźnie do zrozumienia, że jest to jego zwycięstwo i on będzie dyktował warunki pokoju. Następnie zaś 2 września kapitulowała Japonia. I w tym przypadku nie było zgodności między aliantami, gdyż już po kapitulacji Japonii wojska sowieckie kontynuowały „wyzwalanie” Mandżurii.



Dla Polski data zakończenia wojny w Europie wiąże się z poczuciem krzywdy i żalu, że chyba najbardziej zasłużone przeżycia triumfu i radości nie dane nam było dzielić z innymi narodami Europy. Przedsmakiem faktu zwycięstwa było dla nas „wyzwolenie” przez Sowiety najpierw w 44 roku wschodniej Polski, a potem począwszy od stycznia –zachodniej. Dla mnie to przeżycie miało szczególną wymowę, przebywając w Piastowie pod Warszawą po ucieczce z obozu natknąłem się na szosie na kolumnę czołgów i samochodów sowieckich. W pewnym momencie podjechał jeep z polskim oficerem bodajże w randze majora. Jakieś kobieciny rzuciły się go witać, na co ów „polski” oficer odpowiedział: „nie paniemaju pa polskie”.



Szok był niesłychany, okazało się, że nawet ci, którzy szczerze byli gotowi cieszyć się z „wyzwolenia” otrzymali cios w nos. Zakończenie wojny przeżywałem w Lublinie będąc urlopowany przez mego dowódcę majora „Jerzego” / Aleksandra Rybnika/ dla złożenia egzaminów na KUL’ u. Spotkałem Władysława Siła – Nowickiego wówczas inspektora lubelskich obwodów WiN i obejrzeliśmy przez przypadek defiladę i pochód różnych organizacji z okazji świętowanego zwycięstwa. Charakterystyczne było, że polską podchorążówkę prowadził rosyjski oficer, który przynajmniej nie udawał Polaka /POP’a jak powszechnie mówiono, czyli pełniącego obowiązki Polaka/, ale defilował w sowieckim mundurze. Pozostali wyżsi oficerowie nosili wprawdzie polskie mundury, ale ich charakterystyczny wygląd, obwieszanie sowieckimi orderami i buty ściągnięte w harmonijkę wyraźnie zdradzały ich pochodzenie. Najbardziej zdumione tym wszystkim było oblicze św. Antoniego niesione na sztandarze jakiegoś cechu przyglądając się powodzi czerwieni i bolszewickich emblematów w „wyzwolonej” Polsce.



Dla nas jak i dla znakomitej większości Polaków koniec wojny z Niemcami wiązał się jedynie z nadzieją na rychłe wystąpienie aliantów zachodnich w celu usunięcia Sowietów ze środkowej Europy. Wydawało się niemożliwe ażeby dopuszczono do panowania Stalina w samym sercu Europy, co stanowiło bezpośrednie zagrożenia dla pozostałej części kontynentu.



Wiosna stwarzała warunki dla prowadzenia działań zbrojnych, a wiadomości o rozbudowie polskich wojsk na zachodzie podtrzymywały nadzieję na rychły konflikt sowiecko aliancki. Dla jakich innych celów bowiem alianci umożliwiali taką akcję?



Równocześnie emisariusze przybywający z zachodu podtrzymywali nadzieje na III wojnę i tym samym celowość utrzymywania zbrojnego oporu przeciw sowieckiej okupacji.



Pierwszym wstrząsem, jaki przeżyłem w tym nastawieniu było zetknięcie się z Bolesławem Piaseckim /jak mówiliśmy „Bolciem”/. Otrzymałem polecenie znalezienia drogi przerzutu na zachód i w związku z tym umówiłem się na spotkanie z Dominikiem Horodyńskim w mieszkaniu u współdziałającego z WiN’em profesora Jerzego Sienkiewicza w Warszawie przy ulicy Nowogrodzkiej 44. O ile dobrze pamiętam spotkanie miało miejsce w drugiej połowie maja 1945 roku, a więc tuż po zakończeniu wojny. Mieszkanie Sienkiewiczów jakimś cudem ocalało po powstaniu i służyło, jako znakomity punkt kontaktowy. W trakcie omawiania możliwości przerzutu z przedstawicielem ekipy transportowej amerykańskiej pomocy dla Polski zjawił się ku mojemu zdumieniu Piasecki z Hagmajerem i kimś jeszcze i zaczął opowiadać rzeczy, które nikomu nie były znane. W najbliższym czasie ma być utworzony rząd jedności narodowej z Mikołajczykiem, jako wicepremierem i w związku z tym jakiekolwiek kalkulacje na konflikt nie mają najmniejszego sensu. Jeżeli ten konflikt ma nawet nastąpić to najlepiej poza Polską, gdyż ponieśliśmy zbyt duże straty w II wojnie i należałoby dążyć do uniknięcia dalszego ryzyka prowadzenia wojny na terenie Polski. Stalin dobrze wie, że komuniści u nas nie mają poparcia, a ponadto nie ufa im ze względu na ich trockistowskie powiązania. Należy spodziewać się rozszerzenia bazy politycznej, na której będzie opierać się władza w Polsce. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że Piasecki będący antykomunistą otrzymał mandat na założenie pisma, wokół którego pragnie stworzyć blok narodowy. Na te słowa Horodyński odezwał się do obecnego na zebraniu Andrzeja Krasińskiego: no to w tych okolicznościach będziesz wojewodą białostockim i oczywiście pozostajemy w kraju. Mając żywo w pamięci walki tworzonych przez Konfederację Narodu Piaseckiego UBK /Uderzeniowych Batalionów Kadrowych/ z partyzantką bolszewicką na białostoczyźnie i nowogródczyźnie byłem niepomiernie zaskoczony całym tym zdarzeniem. Wyraziłem swoje obawy traktując sowieckie propozycje jako pułapkę i powołując się na przykład Sawinkowa. Nie mniej informacje Piaseckiego potwierdziły się w stosunku do stworzenia tzw. „rządu jedności narodowej” i cofnięcia uznania dla rządu londyńskiego przez aliantów zachodnich. Jednakże znakomita większość Polaków nie była psychicznie przygotowana na sytuację, jaka powstała w 1945 roku, w jeszcze większym stopniu aniżeli na klęskę w kampanii wrześniowej 1939 roku. Stąd w maju 1945 roku nie sprawa zakończonej wojny, ale oczekiwanie na odmianę losu Polski decydowało o naszej postawie. Władza była traktowana jako tymczasowa, nawet do milicjanta mówiono „panie tymczasowy”. Życie oczywiście ma swoje prawa i nauka i odbudowa z ruin traktowane były priorytetowo, wierzyliśmy jednak, że wszystko, co robimy to dla niepodległej Polski, która jest tuż za progiem. 



Nie sprawdziły się przewidywania zarówno tych, którzy liczyli na konflikt aliantów z Sowietami jak i tych, którzy wierzyli w łaskawsze ustosunkowanie się Stalina w stosunku do Polski.



Powstała paradoksalna sytuacja, w której państwo należące do zwycięskiej koalicji i wnoszące do tej koalicji niebagatelny wkład militarny –wychodzi z tej wojny pomniejszone terytorialnie o połowę przedwojennej powierzchni kraju i o jedną trzecią ludności. Największym nieszczęściem tego zwycięstwa była utrata niepodległości i zniewolenie na skalę niespotykaną w naszej historii.



Nasz opór przed takim zakończeniem wojny objawił się zarówno w walce zbrojnej w rozmiarach przekraczających powstanie styczniowe jak i politycznej przez usiłowanie stworzenia odpowiednio silnej partii, jaką było Polskie Stronnictwo Ludowe przejawiające w swych masach żądania znacznie dalej idące aniżeli formalne stanowisko ugodowych władz tego stronnictwa, a także Stronnictwo Pracy, które pierwsze padło ofiarą bolszewickiej przemocy. Były to zresztą jedyne polskie stronnictwa, które zostały dopuszczone do jawnej działalności w pierwszym okresie powojennym.



Reakcja na opór Polski była jeszcze mniejsza aniżeli na przegrane powstania listopadowe i styczniowe. Po prostu świat był zbyt zajęty świętowaniem zwycięstwa i leczeniem ran.



Nasi alianci zbyt byli zaabsorbowani zabiegami o utrzymanie dobrych stosunków ze Stalinem, ażeby zdobyć się chociażby na protest przeciwko ordynarnie i zbójecko sfałszowanym wyborom w 1947 roku, nie mówiąc już o procesie moskiewskim zdradziecko aresztowanych przedstawicieli legalnego polskiego rządu uznawanego za sojuszniczy przez zachodnich aliantów.



Reakcja przyszła dopiero po blokadzie Berlina i agresji w Korei, okazało się bowiem że rzucenie na ofiarę Europy środkowej nie wystarczyło Stalinowi, który dążył do podboju świata. Cena, jaką trzeba było zapłacić za tchórzostwo okazane w 1945 roku była znacznie wyższa. Płacono ją i w zimnej wojnie i w wojnie koreańskiej, greckiej, wietnamskiej i wielu innych konfliktach i rebeliach wywoływanych przez obóz sowiecki. Do dnia dzisiejszego egzystuje pokłosie bolszewickie mimo upadku tego ustroju, bowiem światowy terroryzm ma swoje korzenie w Sowietach.



My Polacy nie mamy powodów do czczenia rocznicy zakończenia największej i najkrwawszej wojny w dziejach ludzkości, ale nie mają również powodów do satysfakcji nasi zachodni alianci, którzy na własne życzenie nie tylko zaprzepaścili owoce zwycięstwa, ale spowodowali pół wieku strachu i ofiar całej bez mała ludzkości. Nawet sami Rosjanie również nie mogą w ostatecznym rachunku pozytywnie ocenić rezultatów tej wojny mimo zdobyczy terytorialnych i sławy wojennej. Zwycięstwo to było spożytkowane wyłącznie przez Stalina, który nie tylko, że nie ulżył ciemiężonemu narodowi, ale spowodował po wojnie nowe fale prześladowań i cierpień. Olbrzymie zdobycze wojenne zostały albo zmarnowane, albo przeznaczone na tworzenie potęgi militarnej i policyjnej państwa sowieckiego.



Wiele wojen w dziejach ludzkości kończyło niezbyt szczęśliwym pokojem. Pokój uzyskany po II Wojnie Światowej bije wszelkie rekordy pod tym względem.



Budowany w następstwie upadku Sowietów z wielkim trudem i gigantycznym kosztem „Pax Americana” mógł być osiągnięty już w 1945 roku znacznie niższym kosztem. Stalin, który liczył dywizje papieskie musiał wiedzieć, jaką przewagę mają Amerykanie nad Sowietami, nawet ilościową bowiem w końcu wojny Amerykanie mieli pod bronią 11 milionów ludzi a bolszewicy 10 milionów, jednakże poziom wyposażenia armii amerykańskiej był niewspółmiernie wyższy, a w lotnictwie wielokrotnie. Stąd Stalin wcale nie był pewien swoich zdobyczy, czego najlepszym dowodem było niszczenie i masowe wywożenie wszystkiego co się dało na terenie podbitej Europy i Mandżurii. Ofiarą tych niszczycielskich zapędów padły przede wszystkim miasta i zakłady przemysłowe na terenie naszych ziem odzyskanych z Gdańskiem na czele.



Zabrakło nie tylko odwagi, ale zwykłej ludzkiej przyzwoitości zakazującej godzenie się na oczywistą grabież i bezprawie. Właściwie do dnia dzisiejszego pozostaje zagadką, dlaczego po doświadczeniach I Wojny Światowej, w której Amerykanie oddali owoce zwycięstwa Loyd Georgeowi, a ten wykorzystał to dla ratowania Niemiec i tworzenia gruntu pod rewanż – stworzono w sposób oczywisty warunki dla odbudowania bolszewickiego zagrożenia w skali znacznie większej niż hitleryzm. Przed sądem ludzkości powinni stanąć nie tylko bezpośredni sprawcy zbrodni, ale także i ci, którzy przez zaniechanie, lub celowe kalkulacje doprowadzili do możliwości realizacji tych zbrodni.



Nie można pominąć winy Churchilla mającego pełną świadomość bolszewickiego zagrożenia. Usiłował on wprawdzie przez uderzenie „w miękkie podbrzusze Europy” -Bałkany powstrzymać pochód sowieckiej armii w głąb Europy, nie potrafił się jednak przeciwstawić prosowieckiej polityce Roosevelta, a raczej amerykańskiemu lobby prokomunistycznemu.



Do dzisiejszego dnia nie zostały ujawnione archiwa brytyjskie i amerykańskie nie mówiąc o sowieckich zawierające z pewnością cenne informacje na temat spisku, jaki legł u podstaw decyzji o sposobie zakończenia wojny i podziale stref wpływów.



Również działania niemieckie, a szczególnie rozkazy Hitlera i jego zamysły w rozegraniu partii międzyalianckiej, miały niewątpliwy wpływ na ostateczny los wojny.



Wbrew różnicy skali zagrożenia ze strony inwazji sowieckiej w stosunku do sprzymierzeńców zachodnich, Hitler skierował swe najlepsze siły na front zachodni usiłując nie tylko powstrzymać ofensywę aliancką, ale jeszcze na początku 1945 roku w przede dniu ostatecznej klęski prowadzić działania zaczepne Rundstedta poświęcając ostatnie rezerwy broni pancernej i zapasy paliwa. W tym samym czasie zabrakło sił dla ratowania walącego się frontu wschodniego. Jaka idea przyświecała takiemu rozwiązaniu, czyżby Hitler chciał celowo wpuścić bolszewików do Europy i Niemiec wiedząc czym to Niemcom grozi. Jeżeli tak to okazałoby się, że to Hitler jest przynajmniej współautorem kształtu powojennej Europy.



Wprawdzie jałtański porządek europejski sankcjonujący sowieckie zdobycze został obalony, ale ślady tego podziału pozostały i pozostaną jeszcze przez wiele lat podtrzymywane przez tych, którym udało się szczęśliwie uniknąć „wyzwolenia” przez sowiecką armię. Mamy bowiem i w ramach Unii i poza nią wyraźny podział na Europę A i B, a nawet C. Z obecnej polityki unijnej wynika najwyraźniej chęć podtrzymywania tego podziału możliwie jak najdłużej, czemu sprzyja nastawienie kół rządzących w krajach podporządkowanych uprzednio Sowietom. Niestety układ sterujący Polską od czasu wyjścia spod kurateli sowieckiej zajmuje przodujące miejsce w tym niechwalebnym rankingu.



Skutki Kongresu Wiedeńskiego przetrwały niemal sto lat, czyżby skutki spisku zamykającego II Wojnę Światową miały przetrwać podobnie długo? Różnica jest jednak wyraźna, niezależnie bowiem od wszelkich tajnych knowań traktat kongresu wiedeńskiego był oficjalnym jawnym dokumentem konstytuującym kształt Europy na cały wiek. I choć wprawdzie Polska, a raczej Księstwo Warszawskie, jako strona pokonana i do końca wbrew wszelkiej logice trzymająca się Napoleona, nie mogła liczyć na łaskawość zwycięzców, to jednak stworzenie Królestwa Polskiego stanowiło duży postęp w stosunku do aktów rozbiorowych, dawało bowiem szansę na wybicie się na niepodległość w dalszej przyszłości.



II Wojna Światowa nie zakończyła się w Europie żadnym traktatem pokojowym i poza decyzjami poczdamskimi dotyczącymi rozstrzygnięć terytorialnych i ludnościowych w stosunku do Niemiec, nie ma żadnych innych formalnych zapisów, które tworzyłyby trwałe podstawy dla rozwoju powojennej Europy. Natomiast najtrwalsze okazały się spiskowe postanowienia nigdzie nie zapisane, ale oddające we władanie Stalinowi całą wschodnią Europę. Zarówno Chuchill i Roosevelt w Jałcie, jak i Truman i Attlee w Poczdamie musieli zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiego rozwiązania. Jest to brzemię współuczestniczenia w zbrodni nie rozliczone do dnia dzisiejszego.



Zakończenie wojny z Japonią nie nosiło na sobie takiego piętna jak pokój jałtańsko poczdamski, ale i tu w sposób niezrozumiały do podziału łupów dopuszczone zostały Sowiety. Zabiegi o udział bolszewików w wojnie japońskiej nie miały sensu strategicznego, gdyż losy tej wojny zostały rozstrzygnięte na morzu i w powietrzu, w której armia sowiecka nie miała możliwości skutecznie uczestniczyć. Politycznie zaś był to błąd nie do wybaczenia ze względu na oddanie Sowietom pola w Chinach i na wyspach kurylskich. Za błędy w zakończeniu obu tych wojen zapłaciła cała ludzkość nie wyłączając uciemiężonych przez Stalina Rosjan, ale Amerykanie oprócz kosztów politycznych i olbrzymich wydatków finansowych, ponieśli też cenę krwi przelanej w Korei, Wietnamie i wielu innych miejscach, z których wojny w Zatoce stanowią też pokłosie ustalonego w wyniku II Wojny Światowej podziału świata.



W Europie środkowej pozostałości stalinowskiego imperium ciągle istnieją jak choćby zabór polskich kresów wschodnich, Rumunii Besarabii i Bukowiny, Finlandii Karelii nie wspominając najgroźniejszych pozostałości na terenie samej Rosji i dawnych sowieckich republik.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758