Bez kategorii
Like

„Point of no return” J.Kaczyńskiego i PIS-u

21/02/2011
543 Wyświetlenia
0 Komentarze
51 minut czytania
no-cover

1. Déjà vu czy fulguracja?                         „Nie możesz igrać z tym, co w tobie jest zwierzęce, nie stając się całkowicie zwierzęciem, ani igrać z kłamstwem, nie tracąc poczucia prawdy; ani z okrucieństwem, nie zatracając delikatności uczuć. Kto chce utrzymać swój ogródek czysto, nie zostawia pola dla chwastów.” [Dag Hammarskjoeld]   „Od tych "strzałów w kolano", jakie miał sobie zafundować prezes PiS-u, już dawno chodziłby o kulach.” [Aleksander Ścios]   „Sądzę, że przekazem ze strony "przyjaciół" prezesa PiS-u nie warto sobie zaprzątać uwagi, choć przyznaję, że może poczynić niemałe szkody, głównie wśród osób mało zorientowanych.” [Aleksander Ścios]     Jarosław Kaczyński na wczorajszej konferencji po Radzie Politycznej, na której wybrano władze partyjne powiedział, że aktualnie najważniejsze w Polsce jest, aby „przywrócić […]

0


1. Déjà vu czy fulguracja?
                       
„Nie możesz igrać z tym, co w tobie jest zwierzęce, nie stając się całkowicie zwierzęciem, ani igrać z kłamstwem, nie tracąc poczucia prawdy; ani z okrucieństwem, nie zatracając delikatności uczuć. Kto chce utrzymać swój ogródek czysto, nie zostawia pola dla chwastów.”
[Dag Hammarskjoeld]
 
„Od tych "strzałów w kolano", jakie miał sobie zafundować prezes PiS-u, już dawno chodziłby o kulach.”
[Aleksander Ścios]
 
„Sądzę, że przekazem ze strony "przyjaciół" prezesa PiS-u nie warto sobie zaprzątać uwagi, choć przyznaję, że może poczynić niemałe szkody, głównie wśród osób mało zorientowanych.”
[Aleksander Ścios]
 

 
Jarosław Kaczyński na wczorajszej konferencji po Radzie Politycznej, na której wybrano władze partyjne powiedział, że aktualnie najważniejsze w Polsce jest, aby „przywrócić elementarne standardy życia publicznego” i aby „polityka wróciła do nurtu normalności europejskiej”.
 
O co mu znowu chodzi? Znowu poucza? Znowu to wymądrzanie się, znowu ta śmieszna „ideowość”. Po co i na co to komu? A i jemu obniży słupki w sondażach i znowu przegra z tą swoją śmieszną partyjką oszołomów. A już był taki spokojny i wyciszony… Niech lepiej siedzi cicho, bo straci nowo nabytych „wyborców umiarkowanych” i wyląduje jak PSL z Pawlakiem albo jak Morawiecki zmuszony 30 kwietnia 1988 do wyjazdu poza granice Polski bez prawa powrotu”.
 
Czyż nie tak większość z obserwatorów sceny politycznej pomyślała? Pominąłem część z „argumentów”? Myślę, że streściłem w pigułce wszystkie tony całej palety  tego typu „analiz i przemysleń”.
 
„Przyjaciół” Jarosława Kaczyńskiego przybywa…
 
Jeden z autorów, których czytam z uwagą, bo myśli samodzielnie i często pozamainstreamowo, P.Łukasz Warzecha nie wytrzymał dziś także i dołączył do wcale pokaźnego chóru „lamentowników” i pouczających.
 
Ł.Warzecha ogłosił, że PIS „marnuje konsekwentnie cały swój dorobek z okresu trzech miesięcy kampanii wyborczej”,
powinien pracować nad formą i inaczej rozkładać akcenty”,
powinien trzymać formę, konsekwentnie pilnować nowego wizerunku”.
Sam Jarosław Kaczyński zaś podejmuje „samobójcze kroki wizerunkowe” dzięki którym „odwrót od wizerunku partii konkretnej, umiarkowanej, łagodniejszej w tonie i zwracającej się do centrowych wyborców zostanie przypieczętowany” .
 
I dalej wywodzi Ł.Warzecha:
Niestety – w ciągu pierwszych kilkunastu dni po zakończeniu kampanii prześladowało mnie poczucie tragicznego déjà vu. Wywiad dla „Rzeczypospolitej” (Platforma musi przeprosić za wszystko), wywiad dla „Gazety Polskiej” (zbrodnicze niekupienie nowych samolotów przez Platformę), konferencja prasowa prezesa (JK znowu marsowy, bez uśmiechu, odsądzający Komorowskiego od czci i wiary, jeśli ruszy krzyż), wreszcie powołanie Macierewicza na szefa parlamentarnego zespołu, wyjaśniającego katastrofę i słowa samego Macierewicza o zbrodni – tych kilka wydarzeń wystarczyło, żeby zaprzepaścić w oczach umiarkowanych wyborców wszystkie zdobycze, na które centrowa część polityków PiS pracowała w ostatnich miesiącach. Z moich rozmów z przedstawicielami tej grupy wynika, że dominuje zniechęcenie i poczucie żalu.”
 
Celu tej strategii nie rozumiem. Nie potrafię znaleźć jej racjonalnego uzasadnienia. Jest dla mnie jasne, że musi ona oznaczać sromotną klęskę PiS w wyborach samorządowych we wszystkich większych miastach, zaś w wyborach parlamentarnych – rebus sic stantibus – zdobycie maksymalnie 25 albo mniej procent głosów. Nie chcę tego czynić, ale aby znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie, musiałbym zacząć sięgać do kwestii psychologicznych.”
 
Ciepło, ciepło Panie Łukaszu. Może trzeba sięgnąć nie tylko do kwestii psychologicznych ale też i politologicznych, socjologicznych, historiozoficznych a nie wykluczone że i do…filozoficznych.
Ale pozostańmy przy chociażby pierwszej próbie poszerzenia perspektywy: przy optyce psychologicznej.
Główni oponenci polityczni Jarosława Kaczyńskiego przyjęli technikę formowania sobie wyborców poprzez emocjonalne (pozaracjonalne) kupienie ich odwołujące się
– do niskich uczuć (stworzenie ofiary i poniżenie jej – konus, kurduple, kartofle, oszołomy, rydzykowcy, opętane uczciwością kaczory, kaczyńscy stojący na drodze, kaczyńscy, których trzeba leczyć, usunąć i zniszczyć)
– do kompleksów (życzeniowe utożsamienie z elitą, dokoptowanie do elity)
– do snobizmów
 
Są to kwestie psychologiczne w rzeczy samej. Psychologia stosowana – chciałoby się powiedzieć, stosowana w służbie SFABRYKOWANIA SOBIE MANDATU WŁADZY na długie lata przez „wychowanie” korpusu stałych wyborców za pomocą odwoływania się do ich najniższych instynktów, zamiast przedstawienia i realizacji jakiegokolwiek programu stricte politycznego. Wypadki i wydarzenia roku 2010 spowodowały jedną rzecz – skala manipulacji psychologicznej i socjotechnicznej dokonywanej co najmniej od 2005 r. na żywej tkance polskiego społeczeństwa i przerażająco pogłebiające się straty w publicznej przestrzeni kultury współżycia i merytorycznej dyskusji nagle zostały  uświadomione sobie przez nie małą część społeczeństwa.
 
Jarosław Kaczyński przez lata próbował o tym wspominać – spotykał w odpowiedzi tylko rechot mediów i ich kibiców, że żali się i ma obsesję atakujących go mediów i PO….
 
2. Zmiana, ale nie ta, o której myślicie…
                                                                      
                     „Dojrzałość to również: nie ukrywać swej siły z lęku przed jej okazaniem – nie żyć poniżej tego, co w nas jest najlepsze.” [Dag Hammarskjoeld]
 
Jarosław Kaczyński zmienił się 10 kwietnia i po 10-tym kwietnia. Zmienił się w innym sensie niż mrzyły to sobie podczas kampanii wyborczej „bezstronne” media. Być może dopiero teraz w pełni uświadomił sobie:
  1. skalę „wykluczenia” jakiemu on, jego brat i ich wyborcy i sympatycy byli poddawani od 5 lat
  2. cele tego wykluczenia, metody, jego konsekwencję, bezwzględność i totalny brak samoograniczania tej strategii, naprzeciw której postawiły go jego wybory polityczne i życiowe
  3. wzrastający stopień zrozumienia przez wielu polskich obywateli tego, co z nim i ściśle określoną dość dużą częścią społeczeństwa robiono całymi latami.
 
My wiemy, że on jest inny i on wie, że my staliśmy się inni… To dodatnie sprzężenie zwrotne jest wyczuwalne i słyszalne. Trzeba tylko wyłączyć szczekaczki…
 
Ujrzenie skali, celów i doswiadczenie świadomego poparcia części społeczeństwa będącej w podobnej sytacji jak on – uczyniło go kimś po części innym, nowym. Bardziej świadomym, bardziej odważnym i – przypuszczam – bardziej zdeterminowanym tzn. lepiej czującym istotę swojej drogi politycznej, żeby nie powiedzieć „misji politycznej”, bo i to pojęcie, jak dziesiątki innych, zostało przenicowane, oplute i wykpione przez bezideowców. Dziś, w takim momencie, po smoleńszczyźnie, po …lubelszczyźnie doradzanie mu w stylu Mistewicza, sążniste tyrady o słupkach, procentach, taktyce, miarkowaniu, rozkładaniu akcentów, zaprzepaszczaniu zdobyczy, pilnowaniu nowego wizerunku, podkupywaniu umiarkowanych wyborców – dzisiaj zakrawa to na kpinę.
 
Pan, Panie Łukaszu (chwała za szczerość) pisze „Celu tej strategii nie rozumiem. Nie potrafię znaleźć jej racjonalnego uzasadnienia.” Nie jest trudno to zrozumieć, wystarczy wczuć się w Jarosława Kaczyńskiego jako człowieka, a nie tylko jako polityka z obrębu tej polityki, którą Jacek Kuroń pochopnie i niepotrzebnie deprecjonował w oczach Polaków, nazywając ją brudną i bagnem. Wczuć się w ludzi, tych z dziś już wyśmiewanych i podważanych Solidarnych 2010, zmienić optykę spojrzenia.
Przestawić obiektyw z makro na panoramę… Z mikrobiologii na aksjologię. Jak to zrobić? Wystarczy tylko oderwać oko od wizjera i …wejść w Menu.
 
„Powiedziałbym, że w stosunku do okresu PRL-u mamy do czynienia z całkiem "nową jakością". Pamiętamy przecież, że antynomia MY – ONI była naturalną, obronną reakcją społeczeństwa na obcą władzę.
Sama zaś władza dążyła do "integracji" ze społeczeństwem, próbując przedstawiać się jako rzecznik naszych interesów.
Dziś, ta relacja wygląda inaczej, bo choć możemy mówić o takiej antynomii i opisać konieczny podział MY-ONI, to prawdziwym twórcą tych podziałów jest sama władza, która chce je tworzyć i z nich korzystać.
Wydaje mi się, że zagrożenie płynące z takich podziałów jest znacznie poważniejsze.”
[Aleksander Ścios]
 
Nowa jakość wymaga nowego przeciwdziałania i nowych reakcji.  
3.    „Kto szuka prawdy nie powinien liczyć głosów” (G.W.Leibniz)
 
„Pora jednak zdać sobie sprawę, że w tego rodzaju kontaktach musi istnieć choćby podstawa do prowadzenia dialogu, coś, co będzie łącznikiem między mną, a rozmówcą. Otóż, jeśli ktoś, (niezależnie od poglądów politycznych) – kwestionuje wagę zdarzenia z 1o kwietnia i odmawia prawa do rzetelnego wyjaśnienia przyczyn tej tragedii – nie istnieje nic, co mogłoby stworzyć ten łącznik.
Nie istnieje, bo ta sprawa nie jest miernikiem politycznych sympatii i antypatii, a miarą człowieczeństwa.”
[Aleksander Ścios]
 
Tu nie chodzi o procenty… PIS miał już podobne procenty jak w tym roku. Ale nie miał tak świadomych i zdeterminowanych procentów. Procentów z perspektywą „pączkowania”, wszak człowiek nie jest tak indyferentny, ograniczony i zły jak próbuje to w nas inwokować „frakcja (zakon) lubelska i sopocka”.
 
Rozmowy z rodziną, sąsiadami i znajomymi plus pełne naświetlanie „sprawy smoleńskiej” i „drogi do smoleńska” perspektywicznie mogą przynieść niespodziewane rezultaty.
 
Idę o zakład, że jeśli usłużne, straszące sondaże mające na celu przyhamowanie Jarosława Kaczyńskiego w jego aksjologicznych zapędach wkrótce podałyby, że poparcie dla PIS-u zbliża się do granicy progu parlamentarnego – on mówiłby dalej to, co mówi i tak jak mówi. Gdy przekraczane są progi wytrzymałości, przyzwoitości i godności – pozostałe progi chwilowo usuwają się na plan dalszy. Czy to tak trudno zrozumieć? Dajcie więc sobie spokój z nawracaniem i wciskaniem Jarosławowi Kaczyńskiemu na siłę wyborczej maski. On już wybrał, czy też raczej zadanie go wybrało. Nie zawracajcie Wisły kijem.
 
„Zadanie szuka nas, nie my – zadania. Jesteś wierny, jeśli czekasz, zawsze w  p o g o t o w i u. A działasz, gdy zachodzi potrzeba.” [Dag Hammarskjoeld]
 
Od 2005 roku manipulowano przy naszym człowieczeństwie, próbowano uczynić nas małymi ludźmi. Od 10 kwietnia zaczęto „grzebać” przy naszym poczuciu tożsamości i dumy narodowej aż do zupełnego ich rozmontowania. Dziś nasz honor jako Polaków a także państwo polskie leżą – zupełnie jak ten wrak Tupolewa – na deszczu i wietrze z podmienionym skrzydłem, bez kokpitu i z perspektywą przetopienia.
 
Czego jak czego, ale swego poczucia dumy narodowej żaden zdrowy naród nie pozwoli mieszać z błotem. Zwłaszcza ze smoleńskim…
 
A procenty? W procentach to my liczymy, ale pozostały w nas margines cierpliwości…  
4.    Jest taka jedna chwila, gdy wszystko staje się proste
czyli Point of no return
(ang.:punkt, z którego nie ma drogi powrotnej)
 
Sprawy zaszły za daleko. Wyśmiewane przez wyprodukowanych ćwierćinteligentów imponderabilia życia jednostkowego, życia publicznego i życia narodu zostały zbyt boleśnie naruszone, ośmieszone i zranione. Już nie tylko słowem – aczkolwiek i to też byłoby powodem do alarmu – ale także czynem i zaniechaniem. Tego Polak nie wybacza. Nawet ten lekko śnięty, podeuropeizowany i będący na dopalaczu postępu i nowoczesności. Smoleńsk skupia jak w soczewce całą destrukcję życia indywidualnego i zbiorowego, którą współobywatele „nakręceni” przez wąską grupę „będącą u władzy”  zgotowali innym współobywatelom.Trzeba jednak sprawę smoleńską w pełni wyświetlić, skomentować, objaśnić – bo dym medialny pokazuje smoleńską lekcję w krzywym zwierciadle. Komentarzy zresztą nie trzeba będzie dużo – fakty przemówią same za siebie. Wystarczy będzie tylko o nich usłyszeć. Postawienie tej sprawy w świetle jupiterów i mocnego, jasnego, nazywającego rzeczy po imieniu, sprawiedliwego języka – zmieni percepcję wielu ludzi. Tych jeszcze żywych, tych z poczuciem człowieczeństwa, a takich jest zawsze większość w każdej społeczności.
 
Ł.Warzecha dopuszcza jednak, że może Kaczyński ma rację i tak to komentuje:
Ale – jak słusznie mówi znane powiedzenie – nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze wygrać wybory.”
Panie Łukaszu, a może tu nie chodzi o rację ale o prawdę? A to jednak nie to samo, ani nawet nie…w pobliżu. Chciałoby się rzec: „Gdzie prawda a gdzie racja? Gdzie Rzym, gdzie Krym?.” I może tu nie chodzi o wybory ale o…brak wyboru, ten o którym Dag Hammarskjoeld napisał:
„Jest taka jedna chwila, gdy wszystko staje się proste, gdy nie ma już żadnego wyboru: cały twój wkład byłby stracony, gdybyś obejrzał się wstecz. Point of no return życia.”  
5.    Przyczyny dawania odporu
                          „Nie można być wyrozumiałym i dobrym dla warchoła,  bo zlekceważy i wyśmieje te postawy. Dla warchoła można być tylko sprawiedliwym.”
[Prof.Kazimierz Dąbrowski – Wprowadzenie do higieny psychicznej]
 
Ł.Warzecha próbuje na różne sposoby zrozumieć powody takiego a nie innego zachowania J.Kaczyńskiego:
powiedzą, że trzeba dawać odpór, bo druga strona jest brutalna.”
Nie, Panie Łukaszu, to nie z tego powodu trzeba dawać odpór. Sprawiedliwośc nie musi być brutalna – wystarczy, że jest nieunikniona. Tu nie chodzi o wet za wet, myli się Pan. Trzeba dawać odpór w imię sprawiedliwości i prawdy oraz dlatego, że wszelkie znaki na ziemi (smoleńskiej) i niebie (smoleńskim) wskazują, iż może to być ostatni moment, gdy ciemne sprawy, które zaszły za daleko mogą jeszcze zostać zatrzymane. Może być też tak, że jednak jest już za późno na powstrzymanie ogromnej destrukcji, która – w tej postaci –  zaczęła się, jak słusznie umiejscawia to Aleksander Ścios, w 2005r. w oparach zranionej ambicji Donalda Tuska i w rozpoczętej przez niego „budowie” języka wykluczenia i zamykania w nim niczym w getcie pokaźnej części społeczeństwa (pamiętamy brużdżących kaczorów, tuskowe mohery i michnikowych oszołomów, zbiorowego kozła ofiarnego tłumaczącego bezczynność i nieudolność rządzących oraz tworzącego i skrzykującego masę agresywnych antykaczystów).
Czy za późno, czy nie za późno, ale…poloneza czas zacząć.  
6.    Czekając na Godota
czyli codzienna, żmudna praca polskiej prokuratury albo  czekanie na realizację próśb i wniosków w sprawie realizacji próśb i wniosków o przekazanie DOKUMENTÓW z prac prokuratury rosyjskiej, która może odmówić realizacji wniosków w sprawie realizacji próśb i wniosków o przekazanie DOKUMENTÓW z prac tejże samej prokuratury
 
Każdy odczuwa już mdłości na widok płk.Rzepy i jego słów, kiedy jest pytany o wyniki pracy polskiej prokuratury: 

(„Ponieważ nasz wniosek o pomoc prawną musi przejść całą drogę formalną po stronie rosyjskiej, jego realizacja może potrwać
Cały czas czekamy
na przekazanie nagrań z rejestratorów i realizację naszego wniosku w tej sprawie
„Ostatni wniosek o pomoc prawną zawiera także, jak dodał Rzepa, prośbę o przekazanie materiałów z przesłuchań”
Czekamy na nagrania czarnej skrzynki, nie stenogram”
„Mowa jest tylko o "niezwłoczności realizacji wniosków". Czekamy i mamy nadzieję, że stanie się to niebawem – dodaje płk Rzepa.”
” Jak zaznaczył płk Rzepa, strona polska zwróciła się do Rosjan o przekazanie wszystkich dowodów związanych ze sprawą i czeka na realizację
 „Nie wiem, nie mamy protokołów, czekamy – odpowiada Zbigniew Rzepa.”
„prokuratorzy czekają na zgranie zapisów z rejestratorów”
„Zbigniew Rzepa powiedział, że strona polska czeka na kolejne materiały i zaprzeczył, że strona rosyjska nie chce ich przekazać. – Złożyliśmy wnioski prawne i czekamy.”
„Strona polska wciąż czeka na odpowiedź na wnioski o udostępnienie dowodów i dokumentacji w sprawie katastrofy”
„Wystąpiliśmy o nie, ale wciąż ich nie mamy – potwierdza płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej”
„Rzecznik prokuratury wojskowej płk Zbigniew Rzepa podkreśla, że do Rosji wystosowano cztery wnioski o pomoc prawną i  musimy czekać na ich realizację.– Według konwencji z 1959 r. o pomocy prawnej wnioski takie powinny być realizowane w jak najkrótszym czasie – wskazuje. Dodaje, iż z praktyki międzynarodowej wynika, że takie wnioski mają zazwyczaj długie terminy realizacji, sięgające nawet kilku lat. Zaznaczył jednak, iż strona polska nie ma żadnych możliwości prawnych, aby ten proces przyspieszyć. Poza tym druga strona może odmówić realizacji wniosków, zasłaniając się suwerennością lub bezpieczeństwem państwowym.”)
 
Polskie państwo „czeka na realizację” swojej indolencji i swojej nieobecności– chyba tak trzeba by skwitować status quo RP parafrazując schyłkowy język płk.Rzepy.
 
Chciałoby się zanucić:
 
„Czekam, wciąż czekam,
a Ty nic, ani spojrzysz,
To nie miłość tylko pic,
Do skroni swej przykładam już obrzyn,
Lecz kocham pókim żywa,
Boś ty taki męski i groźny.
 
Iwan, ach Iwan,
Ty mnie nie rań,
Bo ja czekam i czekam,
Wciąż czekam…
Ty mnie kochaj Iwan,
Słyszysz?! Nie każ czekać!
Nie można tak czekaniem
dręczyć człowieka.
 
Tak bym chciała na ciebie wpłynąć,
Ale możliwości nie mam żadnych.
Nie wiedziałam, Iwan, uwierz mi,
Że człowiek z miłości może czuć się
tak ogromnie, tak czekająco bezradnym.
Pif-Paf.” 
7.    Prokuratorski EMPIK
czyli poczytać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej, bo to zależy od tłumaczenia, czy tekst się nagle zacznie zmieniać
 
Eeech, tyle tego czekania, że chciałoby się utworzyć neologizm określający polskich prokuratorów mianem „dokumentni czekiści” ( „czekiści” to skrót od: „czekać aż się ziści”), ale złe skojarzenia z identycznie brzmiącym terminem z politycznej historii Rosji powodują, że wolę wiązać nadludzki mozół polskich prokuratorów z wyglądaniem Godota, aby móc potłumaczyć sobie, poczytać i ew. pobadać DOKUMENTY wytworzone i udostępnione przez „stronę rosyjską”. Prokuratura…wypraszająca, wytargowująca, „zbierająca” (do dziś uzbierała ich już ok.10%…), tłumacząca i czytająca dokumenty ZAMIAST zbierania, zabezpieczania i badania RZECZOWEGO materiału dowodowego by na jego podstawie kierować pytania do biegłych i dokonywać przesłuchiwań rosyjskich kluczowych świadków oraz na tej podstawie formułować i weryfikować poszczególne hipotezy przyczyn katastrofy; prokuratura wzywająca…telefonicznie na przesłuchania…rodziny ofiar  – zaiste, to prawdziwy „Brave New World”. Te przesłuchania rodzin ofiar w charakterze świadków to chyba po to, by nie zasnąć nad lekturą grubych tomów akt – lepiej lub gorzej przetłumaczonych przez studentów rusycystyki. Taki Sherlock Holmes to miał życie – wyjść mógł na powietrze, dotrzeć na miejsce zdarzenia, dokonać oględzin miejsca zdarzenia, poszperać, poszukać, zabrać co bardziej zastanawiające dowody rzeczowe do swego gabinetu i w skupieniu pomedytować nad nimi, przeprowadzić wywiad środowiskowy, a tu masz – tylko ślęczeć i śleczeć nad obcojęzycznymi papierzyskami i wyglądać pocztowego kurjera z kolejnymi tomami i słać niekończące się monity o następne skoroszyty. Ech żizń, żizń ty tiażołaja…
Wytwarzają, udostępniają a my czekamy, czytamy, czekamy, czytamy, czekamy, czekamy, czeka… Cze! Da swidanija daragije druzja. S Bogom, ups…, izwinite, znaczit s naucznym ateizmom. Cze!      
8. Ten wstrętny Godot
 
Czy szefem zespołu do badania katastrofy „koniecznie musiał zostać polityk, o którym wiadomo, że działa na wielu jak płachta na byka?”.
 
Pan raczy żartować Panie Łukaszu… Nikt inny, tylko Antoni Macierewicz może jeszcze próbować wpłynąć na tę tragifarsę poniżającą polskie państwo a zwaną śledztwem „prowadzonym przez dwie prokuratury”.
Czyżby Pan w kwestii „istoty” A.Macierewicza i jego działań „kupił” wersję Adama Michnika i akolitów? Spodziewałbym się po Panu większej wnikliwości. Chyba nie rzuci Pan w odpowiedzi sfabrykowanej kalki językowej o twarzy i oczach Antoniego Macierewicza lub o wrodzonej nieskuteczności działań tegoż…
 
Nawet jeśliby były prawdą powierzchowne banialuki o „dotychczasowych porażkach” A.Macierewicza to wypadałoby zacytować Chestertona:
Nie ma znaczenia jak często ludzkość bez powodzenia próbowała naśladować ideał; ale wszystkie jej dawne porażki były owocne. Ma jednak straszliwe znaczenie to, jak często ludzkość zmienia ideał; gdyż wtedy wszystkie jej porażki są bezowocne.”
Gdyby nie uchwała lustracyjna rządu Olszewskiego, prace komisji rywinowskiej i realizacja rozwiązania WSI, Polska wyglądałaby dziś jeszcze gorzej. Prawdopodobnie przypominałaby prawie 40 milionowe…Starachowice z czasów afery starachowickiej…
Bo rzecz nie tylko w sfinalizowaniu, równie ważne jest PUBLICZNE UWIDOCZNIENIE pewnych spraw i praktyk – jak to zresztą pokazała komisja rywinowska. Wzrost świadomości społecznej i ukazanie opinii publicznej mechanizmów władzy są sprawą bezcenną, chociaż nieraz nietrwałą i właśnie dlatego tego typu działania próbujące oświetlić rodzaj, typ i styl gier, interesów i powiązań na scenie politycznej – muszą być podejmowane w miarę często. 
 
Z kwalifikacjami A.Macierewicza jest więc wręcz odwrotnie: właśnie on ze swoją konsekwencją, wiedzą i odwagą oraz doświadczeniem w wykonywaniu trzech zadań o porównywalnej skali trudności jak kierowanie zespołem smoleńskim (realizacja uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja 1992, praca w komisji rywinowskiej 2003-2004r. i likwidacja WSI w 2006r. ) jest wręcz predestynowany do przewodniczenia temu zespołowi.
A przejmować się tym, że będą tacy, którzy „spojrzą na ekran, skonstatują: „O, ten wariat Macierewicz” i wyłączą telewizor” – wolne żarty Panie Łukaszu… Przez zamknięcie oczu nie likwiduje się świata realnego.
9.    Fulguracja
fulguracja – twórczy, pozytywny kryzys (cywilizacji, kultury, sztuki itd.), zakłócenie procesu dziejowego, okres przyspieszonego dziania się, kiedy to, po odrzuceniu przestarzałych metod i nawyków, objawiają się nowe drogi, perspektywy, założenia i rozwiązania.
Etym. – n.łac. fulguratio (termin G. W. Leibniza) z łac. fulgur
       [SWO i zwrotów obcojęzycznych W.Kopalińskiego]
 
Są w życiu jednostek i narodów momenty ważniejsze, niż 10 lub 20% głosów utrzymanych lub podkradzionych lub zdobytych. Tym bardziej, że
  1. nie znamy wszystkich czynników, które będą wpływały na następne wybory, sytuacja może przybrać jeszcze nieprzewidywalny obrót
  2. łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ
  3. bardzo prawdopodobny zwrot w sprawie smoleńskiej może wpłynąć w sposób zupełnie niespodziewany na wyborców z „grupy niegłosującej”, co może o wiele więcej znaczyć, niż kilka procent utrzymanych pośród tych, co to „na siłę i z łaski” (w Pana języku „umiarkowani wyborcy”) oraz na kredyt od „uspokojenia się”zagłosowali na J.Kaczyńskiego. Oni są tak niestali jako wyborczy typ „borderline”, że…strategiczne podkładanie się im przez półtora roku zakrawa na lekki obłęd „słupkowo-sondażowy” w iście PO-wskim stylu.
 
„Strój aktora i maska, jaką przed występem założyłeś z taką starannością, by „dobrze wypaść”, były murem między tobą a sympatią, o którą zabiegałeś. Tą sympatią, jaką zdobyłeś w dniu, gdy stanąłeś nagi.” [Dag Hammarskjoeld] 
 
Panie Łukaszu, Pisze Pan często o „upisowieniu” bądź o „odpisowieniu” (zespołu do sprawy katastrofy, sporu o krzyż). To jest błędny język. To przyjmowanie języka tych, którzy go w celach manipulacji sfabrykowali. Ważne co jest prawdą, co jest rozumne, co jest uczciwe – całkowite i bezwarunkowe pozbycie się  języka wykluczenia (pisowskie, pisowski, upisowienie, odpisowienie, kaczyzm, nacjonalizm, klerykalizm etc.) jest pierwszym i podstawowym warunkiem możliwości jakiegokolwiek dialogu w polskiej polityce. Drugim warunkiem jest upodmiotowienie kaczystowskiego getta. Ale czy nadzorcy są do tego zdolni? Czy są zdolni je otworzyć, czy też będą czekać, aż sami je otworzymy?
 
„Nie ma potrzeby bać się miana "oszołoma" czy "kaczysty". To ci, którzy ich używają nadają im negatywny wydźwięk. By przywrócić prawdziwe znaczenie pojęć, nie warto oddawać pola głupcom czy kanaliom.”
[Aleksander Ścios] 
 
10.                      Wniosek o realizację (jak mówi płk.Rzepa: „Czekam i mam nadzieję, że stanie się to niebawem”).
 
„Na arenie, na której Ormuzd stanął do boju z Arymanem, traci czas, kto odpędza psy.”
[Dag Hammarskjoeld]
 
Nie mówcie i nie piszcie już – proszę – o słupkach i procentach, o strzałach w stopy i kolana, o zatapianiu PIS-u przez J.Kaczyńskiego i o wizerunkach. Nie dyskutujcie i nie sprzeczajcie się o twarze, maski i realność przemiany Jarosława Kaczyńskiego. Kto będzie obracał się w kręgu tych niewczesnych, powierzchownych i nieadekwatnych kategorii dowiedzie tylko jednego – że nic a nic nie rozumie z tego co się stało i co się dzieje…
 
A tematy? Czy naprawdę nie ma już tematów poza egzegezą każdego słowa Jarosława Kaczyńskiego i doszukiwaniem się tam zwiastunów podbicia bądź obniżenia słupków oraz tematów innych niż rady P.R.-owców amatorów? Ocknijmy się. Tu naprawdę chodzi już o coś całkowicie innego…
To nie ten moment.
 
             ZAMIAST EPILOGU – KILKA CYTATÓW
„Szukanie łatwizn i okazji przypodobania się możnym. Utrącanie i niszczenie słabych. Poniżanie i wyśmiewanie słabszych. Zabiegi o znalezienie się jak najbliżej z tymi, którzy są silni i ważni.
Strzeż się takich ludzi i takich sytuacji. Są one ważną przeszkodą w rozwoju zdrowia psychicznego i moralności społecznej.”
Prof.Kazimierz Dąbrowski – Wprowadzenie do higieny psychicznej, Warszawa 1979
 
„Kłamstwo, które znalazło posłuch, jest podwójnie kłamstwem; (…)
Jedynie bezkompromisowa uczciwość sięga do dna wartości ludzkich, których powinieneś się spodziewać nawet pod głebokimi warstwami zła;
Elastycznośc postępowania nie może oznaczać lęku przed pójściem do ataku;
Często zabiegamy o wpływ pozorny – kosztem rzeczywistego.”
 
„Nieszczęsny, kto się zakocha w swym obrazie, jaki stwarza opinia publiczna podczas miodowego miesiąca popularności.”
 
„Tylko ten zasługuje na sprawowanie władzy, kto co dzień dowodzi słuszności, że ją posiada.”
 
Dag Hammarskjoeld – Drogowskazy, Kraków 1967
 
P.S.
Dla cierpiących na deficyt tematów publicystycznych mam kilka o wiele ciekawszych niż jakiekolwiek marketingowe wróżby z fusów i egzegezy „nierozważnych”  słów Jarosława Kaczyńskiego –  propozycji:
„Opozycja niedemokratyczna” – początki języka wykluczenia w polskich przemianach ustrojowych.
Deprecjacja patriotyzmu jako fundament ideologicznej propagandy III Rzeczypospolitej.
„Oszołom” i „kaczysta” – totalitarna kalka językowa w służbie monowładzy politycznej.
„Słuchacz Radia Maryja” i „słuchacz Radia Wolna Europa” –  istota i cel wykluczającego uzusu językowego.
Propaganda, kłamstwo i dezinformacja – różnice i podobieństwa.
Aneksja całości rynku medialnego jako propedeutyka do przyszłego totalitaryzmu światopoglądowego.
Wyniki sondaży a kształt propagandy – awers i rewers bezideowości.
Europejskość i bezideowość – fałszywe utożsamienie pojęć.
„Człowiek ideowy” równa się „oszołom” – prymitywna manipulacja semantyczna.
„Kaczor”, „konus”, „kurdupel”, „pejs”, „czarnuch” – ideologia wykluczenia w służbie najniższych instynktów i totalitarnych zakusów.
„Polityka jako bagno” – komu i dlaczego może zależeć na takim skojarzeniu pojęciowym?
Nawoływanie do jedności i zgody w PRL-u i w III-ej Rzeczypospolitej.
Nawoływanie do jedności i zgody – jako środek do pozbawienia głosu i reprezentacji znaczącej części społeczeństwa.
        Totalitarna władza a moralny nihilizm (cel uświęca środki,brak poszanowania dla  jakichkolwiek wartości).
        Zasada „cel uświęca środki” jako ideowy fundament Platformy Obywatelskiej.  
 
Wystarczy tematów? No to do pióra… Krzyż do kościoła, Maryja do Radia, Jarosław do maski, Tupolew do przetopienia, literaci do pióra, studenci do nauki, pisowcy na Madagaskar. Pasuje? Wszak jedność jednoczy a zgoda buduje…
 
Pozdrawiam niezjednoczonych i nie godzących się.
 
 
11.                     Minęło 5 miesięcy…
 
 A wy mściciela ramię chcecie obezwładnić,

Duchowi, co z boską mocą rozkazywał,

Każecie niewolniczo ulec

Pod okrucieństwem waszej tłuszczy?

Wszak dom wariatów jest waszym trybunałem

I jemu Wzniosły ma się podporządkować,

Zaś z Boga w nas robicie teraz skandal,

Robaka królem mianujecie ponad nim.
[Fryderyk  Hölderlin]
 

Minęło 5 miesięcy. Wzrasta nakład prasy prawicowej. Namiestnicy panoszą się bezczelnie. Jarosław zyskuje świadomość celów. Muchomory atakują już nie tylko z ekranów,łam i głośników, ale także z broni palnej.Jak pisała Joanna Gwiazda: "To czego się boję, to symbioza Platformy z bezpieką. Np. muchomory i brzozy żyją w symbiozie. Nic o sobie nie wiedzą, a obok siebie rosną lepiej." Ruchy i inicjatywy niepodległościowe powstają, na razie w rozproszeniu. Rozłamowcy sfinalizowali robotę zaczętą już w lipcu listem ornitologa. Biłgoraj chwilowo odsunięty w cień przez mafię mediokracyjną i warunkowe błogosławieństwo D.Tuska czeka na moment, gdy znów zacznie być potrzebny. Wybory samorządowe po staremu, czyli 1/4 narodu będąca w hipnozie albo w uzależnieniu łapówkarskim – wybiera tych, którzy gwarantują realizację tych pasji… Pana Komorowskiego wszędzie jest pełno – zapomniał o żyrandolach a wziął się za "kształtowanie" "oblicza Polski i świata. Energii ma tyle, jakby był na dopalaczach. Widać teraz wyraźnie, że CI, którzy go wyznaczyli na tę funkcję, wiedzieli co czynią. Musiał w tym planie maczać palce sztab psychologiczny. Trudno by znaleźć człowieka bardziej przekonanego, że jest Napoleonem, że ma przed sobą misję dziejową… Ludzie, którzy w lipcu maksymalnie wytężając swoje szare komórki insynuowali J.Kaczyńskiemu chorobę umysłową wreszcie pod przymusem zaakceptowali, że to COś trudne dla nich do zrozumienia, nigdy nie znane, nie widziane to …po prostu jest honor, stawianie na wartości i patriotyzm. Bezczelność monowładców Polski jednak nadal przekracza wszelkie granice. Zamiast w cichości kręcić te swoje monstrualne lody, skłócają naród, wciąż prowokują (akcja GW i Blumsztajna, zaproszenie Jaruzelskiego itp.), próbują swymi czerwonymi łapskami grzebać w podręcznikach historii i zmieniać opis i wartościowanie haniebnych stronic naszych dziejów. Smoleńska cena umowy gazowej zostaje, w cichości i potajemnie, zapłacona. Kukiełkowa dyplomacja (spotkania z Miedwiediewem, Obamą i Schröderem) ośmiesza do końca państwo, które "olało" wyjaśnienie przyczyn śmierci swojej pary prezydenckiej i całego dowództwa sił zbrojnych. Tragifarsa "śledztw" trwa w najlepsze. D.Tusk zaczyna się jąkać. Cudak E.Klich rzuca telefrajerskiej gawiedzi raz marchewkę o "nie tylko polskiej" winie, raz przywala kijem objawień spirytystycznych, które mu powiedziały (jak autorom książki przeciwpiechotnej "Ostani lot") poprzez swoisty chanelling o wydarzeniach na lotnisku sprzed startu i o myślach załogi w kabinie. Wszyscy "słyszą głosy" z Moskwy nieomylnie. Surrealizm zdobywa szczyty. Ionesco, mistrzu, D.Tusk, E.Kopacz, Saint Paul Graś i obaj Klichowie zdobyli szczyty absurdu o których mogłeś tylko marzyć… Łysa śpiewaczka  recytuje przed śledczym Morozowskim wiersze patriotyczne, stróż prasowy recytuje Lekcję rosyjskiego dla hien cmentarnych.  Wszystko staje się żenującym  komiczno-tragicznym widowiskiem. Do szalonych, opętanych swoimi maniami i kultem Złotego Cielca, estradowców, powoli zaczyna docierać, że Krzesła zapełniające widownię są puste, że gwar ponad i między krzesłami rozlegający się, to tylko spłacanie haraczu przez  "martwe dusze" nieistniejących realnie sprzedawczyków, że prawdziwa wola obserwujących to wszystko z coraz mniejszą cierpliwością niezmutowanych obywateli RP – w końcu dojdzie do głosu  przywracając sens, wagę i wartość naszej codzienności i przyszłości.

Aby Polska była Polską a nie buforową atrapą samostanowienia, aby stała się krajem godnym swej historii a nie quasi-ojczyzną, której ojcami założycielami są Nieznani Sprawcy.

Rok 2010 był rokiem kryzysu, fakt. Ale, paradoksalnie, kryzys ten odnowił  usypiającą trochę naszą świadomość i uruchomił kreatywne siły w społeczeństwie. Parafrazując słowa poety można powiedzieć: Choć żeśmy zwyciężani przez moc coraz to większą, to wraz z każdą porażką, naprzeciw niej wyrasta, spotęgowane po wielokroć, nasze męstwo…

0

wawel

"Jestesmy oceanem w nocy, wypelnionym poblaskami swiatla. Siedzac tu razem, jestesmy przestrzenia miedzy rybami a ksiezycem." [Dzalaluddin Rumi]"

7 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758