Wklejam na nE mój tekst z 13 kwietnia 2010 roku żeby nie zginął. Jest przykladem manipulacji i obłudy. Dowiedzialem się o tym co pisałem poniżej na "s24" 11 kwietnia w nocy w Pałacu Prezydenckim bezpośrednio u "źródła". Kolejne kłamstwo i obłuda Za Wyborczą: "http://wyborcza.pl/1,75248,7762229,Rosyjska_relacja__J__Kaczynski_nie_chcial_spotkania.html Rosyjska relacja: J. Kaczyński nie chciał spotkania z Putinem i Tuskiem. Miał do tego prawo – Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. Gdy Tusk i Putin skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na miejsce katastrofy, że poczekają na niego – był wtedy pół godziny jazdy od Smoleńska, ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym, który jedzie razem z nim – relacjonuje rosyjski dziennikarz, który towarzyszył […]
Za Wyborczą:
"http://wyborcza.pl/1,75248,7762229,Rosyjska_relacja__J__Kaczynski_nie_chcial_spotkania.html
Rosyjska relacja: J. Kaczyński nie chciał spotkania z Putinem i Tuskiem.
Miał do tego prawo
– Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. Gdy Tusk i Putin
skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na
miejsce katastrofy, że poczekają na niego – był wtedy pół godziny jazdy
od Smoleńska, ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym,
który jedzie razem z nim – relacjonuje rosyjski dziennikarz, który
towarzyszył Putinowi.
– Dziwne: mówiono, że brat Lecha Kaczyńskiego – Jarosław, powinien
przyjechać w tej samej kawalkadzie, co polski premier. Okazało się
jednak, że jechał oddzielnie. Kaczyńscy mieli trudne stosunki zarówno z
Donaldem Tuskiem, jak i Władimirem Putinem. Relacje te – jak się okazało
– nie zeszły w tym dniu na drugi plan. Wprost przeciwnie – moim zdaniem
wyszły na pierwszy – pisze Kolesnikow.
– Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. Gdy Tusk i Putin
skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na
miejsce katastrofy, że poczekają na niego – był wtedy pół godziny jazdy
od Smoleńska – ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym,
który jedzie razem z nim – relacjonuje rosyjski dziennikarz.
"Oczywiście miał do tego prawo" – podkreśla Kolesnikow. Autor przekazuje,
że po przyjeździe na smoleńskie lotnisko Jarosław Kaczyński nie podszedł
do namiotu, w którym Putin i Tusk konferowali z członkami komisji
rządowej, powołanej przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa do
zbadania okoliczności katastrofy. – Nie podszedł do namiotu, choć
wiedział, że czekają tam na niego, lecz od razu podjechał do przejścia w
betonowym ogrodzeniu – zauważa.
– To, co miał do nich za życia brata, nie odeszło po jego śmierci. Nie
chciał spotkać się ani z jednym, ani z drugim. Chciał spotkać się z
bratem – pisze Kolesnikow.
Dziennikarz podaje też, iż Jarosław Kaczyński oświadczył, że rozpoznał
ciało brata i że innych czynności identyfikacyjnych nie będzie. – Nikt
tego nie kwestionował – podkreśla Kolesnikow. Autor odnotowuje, że przed
przyjazdem Jarosława Kaczyńskiego premier Tusk przez kilka minut stał
przed trumną z ciałem Lecha Kaczyńskiego."
Z dobrze poinformowanych źródeł wiem że było zupelnie inaczej. JK poleciał do Smoleńska wcześniej wyczarterowanym samolotem. Tam wsadzono go do samochodów i wozono kilka godzin zeby Premier Tusk mógł być wcześniej od niego na miejscu. Nie mógł nic zrobić. Wiedział o co chodzi w tej szopce.
To tyle co wiem z ostatniej chwili.
—
Bendix