Sytuacja za wschodnią granicą zmienia się jak w kalejdoskopie. Janukowicz wywozi „srebra” z Kijowa i chroni się w Charkowie na posiedzeniu rządowej partii, Krym się burzy, Majdan nie przyjmuje porozumienia a europejscy parlamentarzyści zamieniają miejsce europejskich ministrów SZ. Putin kontynuuje szantaż, Kliczko nawołuje Prezydenta do ustąpienia a ukraińscy banderowcy snują swoje narodowe plany. A dolarów jak nie było tak nie ma – a to jedyne co naprawdę rozwiązuje problemy.
Puszka Pandory została otwarta i nieprędko znajdzie się przykrywka do jej zamknięcia. Wszyscy są mniej lub bardziej zawiedzeni a najbardziej ci naprawdę pociągający za sznureczki za politycznymi zasłonami. Czy poleje się znowu krew? Wcześniej czy później na pewno gdyż emocje rządzą a rozsądek w takich chwilach rzadko ma decydujący wpływ na rozwój wydarzeń. Igrzyska się kończą i pan Putin jako osoba miłująca pokój nie będzie już musiał udawać jakichkolwiek pozorów. Partia szachów z krwawymi ofiarami dopier się rozpoczęła.
Optymistyczne scenariusze rozwoju wydarzeń zakładają natychmiastowe ustąpienie Janukowicza i sformowanie rządu jedności narodowej. Ale to przecież naturalne źródło anarchii i bezhołowia u naszego wschodniego sąsiada. Wałęsy jako jednoznacznego lidera opozycji Ukraińcy nie mają nie mówiąc nawet o czymś co nazywałoby się ruchem związkowym czy społecznym Solidarność. Są jakieś partyjki, coś co się formuje na Majdanie ale osób mogących wziąć odpowiedzialność za Ukrainę, jej suwerenność, finansowe zobowiązania i piętrzące się problemy nie widać. Nie ma jedności jak w Polsce w latach przełomu a państwo i chyba przede wszystkim Naród jest podzielone.
Rozpad Ukrainy na dwie lub trzy części staje się coraz bardziej realny. Czy jest to scenariusz będący założeniem Putina? Jeżeli nie będzie mógł zapewnić sobie „panowania” nad całością to zadowoli się z pewnością wschodnią częścią i Krymem. Europa nie bardzo może cokolwiek Rosji przeciwstawić a Obama nie poza deklaracjami też niczego nie może dorzucić. Ukraińcy są skazani na samych siebie i swoją polityczną mądrość.
Wszystkie deklaracje polityków są w zasadzie funta kłaków warte. Można doradzać, przekonywać, wskazywać na niebezpieczeństwa konfliktów i słuszność zdroworozsądkowych, kompromisowych rozwiązań ale atmosfera rewolucji i sięgnięcia po władzę nowopowstających sił politycznych kusi swoją alternatywą. Pomarańczowa rewolucja już była i wyniosła Tymoszenko na szczyty władzy. Powstał wtedy nowy klan oligarchii tuczącej się na społeczeństwie po opadnięciu fali entuzjazmu. W tej chwili te same procesy z pewnością toczą się na zapleczu politycznych konsultacji tylko że inne grupy „rewolucjonistów” przejmują władzę. Proces znany tak długo jak istnieje cywilizacja.
Antagonizujący konflikt na Ukrainie jest, być może, końcem putinowskiej ery. Pogłębiające się gospodarcze problemy Rosji, malejące ceny ropy oraz coraz większe wykorzystywanie alternatywnych źródeł energii, zaostrzający się konflikt ze Stanami Zjednoczonymi ambicjonalnie reagującymi po aferze ze Snowden’em nie jest dobrym prognostykiem dla rosyjskiego niedźwiedzia. Soczi pokazuje tylko jak bardzo korupcja opanowała wszystkie kręgi władzy i jak bardzo można skoncentrować gigantyczne środki finansowe na projekcie prawdopodobnie nie przynoszącym dochodów. Fortuny oligarchów wzrosły ale państwo rosyjskie zostało zubożone. To będzie się w najbliższych latach mściło.
Ukraina stoi na rozdrożu. To dopiero początek długiej drogi usłanej dziesiątkami niebezpieczeństw. Ukraińskie społeczeństwo będzie płaciło przez następne lata olbrzymią cenę za błędy swoich przywódców. Prostych rozwiązań nie ma a obywatele, jak zawsze w takich wypadkach, najbardziej dostają w d…
Jeden komentarz