Bez kategorii
Like

PO to nie zdrajcy. To fajtłapy.

04/10/2012
521 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Chciałbym pobronić Platformy Nieobywatelskiej. Robię to rzadko, ale dziś mam na to ochotę. Ale jedynie przed jednym zarzutem – że to zdrajcy Polski. Bo na wszystkie inne zasługują w całej pełni.

0


Uważam, ze PO nie zdradziła Polski – zdradziła za to ideały liberalizmu i konserwatyzmu. I swoich wyborców przy okazji. Przez ostatnie pięć lat udowodniła, że nie ma takich obietnic wyborczych, które zobowiązywałyby ją do czegokolwiek. Ale będę bronił jej przed zarzutem zdrady. Czym więc motywowane są te wszystkie zaniedbania, zaniechania i zapóźnienia, które Donald Tusk zafundował nam w czasie swoich rządów? Tym, że oni nie mieli i nie mają bladego pojęcia o rządzeniu. Premier, nim został owym premierem, nie pełnił żadnej poważnej funkcji państwowej (poza nieważnym stanowiskiem wicemarszałkiem nieważnego Senatu). Dla przykładu – ś. p. Lech Kaczyński, nim został głową państwa, zdążył być wiceszefem związku zawodowego, ministrem, szefem NIK, prezydentem największego miasta w kraju. A Tusk nic. Przechadzał się po polityce i nagle – Prezes Rady Ministrów. Jemu i jego ludziom brakowało podstawowej wiedzy o funkcjonowaniu państwa i jego instytucji. I to jest główny powód, dla którego ci ludzie się nie sprawdzili. Klasycznym i bardzo drastycznym przykładem tego faktu jest zachowanie Ewy Kopacz po katastrofie smoleńskiej. Zamiast korzystać ze swoich uprawnień i narzędzi prawnych, które dawał ej urząd, pojechała na ślepo do Moskwy, by tam pocieszać krewnych zmarłych osób i towarzyszyć w pracach rosyjskich lekarzy. To mówi więcej o tej ekipie, niż cokolwiek innego – miast siedzieć w Warszawie ze sztabem specjalistów i badać co państwo polskie może i powinno zrobić, ona wolała ułańską i empatyczną podróż do stolicy Rosji i pomaganie poszczególnym ludziom na miejscu. Że była tam wprowadzana w błąd, że traciła tylko czas, że nie wykonywała swoich obowiązków, a pełniła rolę doktor Ewy – wszystko to obrazuje kompletne niezrozumienie przez tą panią jej podstawowych obowiązków.

I właśnie to jest mój podstawowy zarzut – to nie są ludzie złej woli. Oni po prostu nie znają się na swojej robocie. Podobnie premier – dał się ograć Rosjanom nie dlatego, że jest zdrajcą i ruskim agentem, ale dlatego, że nie miał bladego pojęcia z kim ma do czynienia i o jaką stawkę toczy się gra. Putin był silny swoim zapleczem i swoimi kompetencjami, a szef naszego rządu był po prostu załamanym i przestraszonym człowiekiem. I tak jest ze wszystkim – nie budują autostrad nie dlatego, że jakoś specjalnie kradną, ale dlatego, ze są ogrywani przez silniejszych i lepszych od siebie. Nie potrafią sobie poradzić ze służbą zdrowia nie tylko dlatego, że część z nich chce pokręcić przy tej okazji lody, ale dlatego, że nie mają pojęcia co tą stajnią Augiasza zrobić. Nie radzą sobie w UE nie dlatego, że zaprzedali się Niemcom, ale dlatego, że Angela Merkel jest o głowę lepszym graczem, niż ten, którego omotała perspektywą bycia szefem Komisji Europejskiej. Ci ludzie nie byli przygotowani do rządzenia i dlatego wszystko im się rozlazło w rękach. Nie dlatego więc wszystko spieprzyli, jak powiedziałby były premier Węgier, że są zdrajcami, ale dlatego, że są nieudacznikami.

Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia – oprócz tego, że są nieudacznikami, to jeszcze mają łże-ideologię, że należy pozbawić państwa jak największej ilości uprawnień i zadań, i wszystko to oddać podmiotom prywatnym. To naiwne przekonanie, wyniesione zapewnie z lektur sprzed dwóch dekad, w których wszystko było jasne i proste, przyświecało im, kiedy decydowali o tym, że trzeba wszystko decentralizować i prywatyzować. Nie lubili i nie rozumieli państwa, nie widzieli w nim niczego dobrego. Kiedyś, w artykule w "Rzeczpospolitej", określiłem ich stosunek do państwa następującym tytułem: "Wegetarianin dyrektorem rzeźni". Politycy PO nie dość, że nie rozumieli zupełnie zadań i mechanizmów współczesnego państwa, to jeszcze brzydzili się nim i najchętniej cedowali jego uprawnienia na inne podmioty – prywatne firmy, samorządy, korporacje. Było to nawet zrozumiałe – nie wiedzieli, co zrobić w powierzonym im państwem, więc jak najszybciej pozbywali się tego niezrozumiałego problemu.

Dlatego raz jeszcze powtarzam – Platforma nie jest partią zdrajców. To raczej partia nieudaczników i ludzi nie dających sobie rady z powierzonymi sobie zadaniami. Czy to ich wina? Jasne, ze tak! Jak się jest ciemnym Czukczem, to się nie pcha do pilotowania ponaddźwiękowca. Ich grzechem jest to, że widząc jak bardzo nie nadają się do roli przywódców, zdecydowali się jednak na pełnienie tej roli. A rola ich przerosła.

0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758