19 kwietnie w sali czerwonej biblioteki Państwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznej w Jarosławiu spotkali się ci, którzy już nie mają siły narzekać. Dominował duch „jak to zmienić”. http://www.galicea.org/aktualnosci/debata. Osobiście żałuje, że temat pokazujący kierunek zmiany naszej demokracji przedstawicielskiej (mea cupa) został przedstawiony jako pierwszy, a powinien być podsumowaniem sejmiku. W trakcie debaty i dyskusji okazało się, że przed Polską stoją do zrealizowania pewne produkty polityczne, których ani nikt nam nie obieca, ani nie zrealizuje. Powrót zatem to ducha artykułów henrykowskich i warunków uzgodnionych (pacta conventa) trafiał początkowo w próżnię.
Jak Państwo wiecie ten nowoczesny system demokracji przedstawicielskiej został opracowany na sejmie konwokacyjnym w 1573 roku. Lud – wtedy szlachecki – przedstawiał królowi do zaprzysiężenia najważniejsze zadania stojące przed Rzeczpospolitą i zastrzegał sobie prawo wypowiedzenia posłuszeństwa w przypadku braku ich realizacji. Za elekcji Henryka Walezego ujawniły się pewne tendencje roszczeniowe i skończyło się tak jak się skończyło. Jednak już za elekcji Stefana Batorego, gdy postawiono przed nim zadanie odzyskania ziem utraconych na rzecz Iwana Groźnego, Jan Zamojski zapewniał kandydata, że pieniądze na ten cel szlachta da.
Zastanówmy się nad genialnością tego rozwiązania. Otóż nasi przodkowie kompletnie odrzucali cechy osobowościowe kandydata na monarchę. Oni pojmowali go jako realizatora pewnych, uzgodnionych, produktów politycznych. Zmienili pomazańca bożego na primus inter pares (pierwszego wśród równych). Wiedzieli, że sejm konwokacyjny to demokracja, która na sejmie elekcyjnym ma zostać zastąpiona jednoosobowym kierownictwem. Trochę wyprzedzali epokę, ale nie można im tego zapisać po stronie winy. Właściwe warunki dla tego pomysłu przyszły właśnie dzisiaj, teraz.
Dalsza część debaty skupiła się na tematach, których żaden pretendent na urząd prezydenta, czy do władzy nam ani nie obieca, ani nie zrealizuje. Nie przez to, aby brakowało mu konceptu, ale przez to, że nie będzie ryzykował pozostania samotnym na placu boju. Tak tak. Brak zaufania do wyborców jest także przyczyną miałkości naszych kampanii wyborczych. Stefan Batory zgodził się na wojnę z Rosją, ale nie za swoje pieniądze!!! Henryk Walezy na tyle przytomny nie był gdy mu sięgano do szkatuły.
O jakich zatem produktach politycznych mówiono.
Chyba największą furorę zrobił wielki nieobecny czyli Frosti Sigurjónsson, minister finansów Islandii ze swoim raportem traktującym o projekcie zmiany architektury monetarnej: http://eng.forsaetisraduneyti.is/media/Skyrslur/monetary-reform.pdf . Nic dziwnego, bo akurat na sali sporo osób uznawało wyzwolenie polski z niewoli odsetkowej jako pierwsze zadanie, które prezydentowi należałoby postawić w Pacta Conventa. Utrata naszej suwerenności monetarnej (Ustawa o NBP z 1997 roku) kosztowała nas średnio około 130 mld zł rocznie od czasu, gdy to w art 4 ustawy o NBP pozwolono nam tylko na emisję znaków pieniężnych ograniczając konstytucyjny zapis art. 227.
Padły zatem na sali słowa, że społeczeństwu – w jakiejś formie – należy się rekompensata za spadek siły nabywczej na skutek inflacji oraz rekompensata środków pieniężnych na wykup wzrostu PKB. Nie chcemy dłużej płacić podatku inflacyjnego banksterom i nie chcemy doprowadzać do absurdu naszego zbiorowego wysiłku tylko po to, aby go sobie wykupić za pożyczone pieniądze.
Raport Frosti Sigurjónssona idzie właśnie w tym kierunku, a jak zauważył jeden z dyskutantów, zaproponowana przez niego formuła emisyjna jest żywcem zerżnięta z systemu monetarnego funkcjonującego u nas „za komuny” ze wszystkimi – niestety – błędami. Błędy dotyczą sposobu rozproszenia emisji. Praktycznie większość dalszej dyskusji toczyła się o tym: jak tych błędów uniknąć. Na szczęście mamy w Polsce doświadczenie bezprzykładnego ataku na naszą walutę i nie da się go zamalować balcerowiczowskim łajnem. Coś w naszych głowach jeszcze pozostało.
Ciekawą propozycją było przeznaczenie emisji pieniądza na dokapitalizowanie udziałów właścicieli i pracowników w spółkach właścicielsko-pracowniczych. Sama istota spółki właścicielsko-pracowniczej jako formy organizacyjnej partnerskiego modelu stosunków przemysłowych jest wartością samą w sobie. Przełamanie kwotami emisji pieniądza egoizmu społecznego jest także wartością samą w sobie. To że wyemitowane pieniądza wcześniej znajdą się po stronie podażowej zanim wypłyną na rynek, będzie stabilizowało system monetarny, gdyż zwiększający się popyt spotka zwiększoną podażą produktów i usług.
Padły już pewne propozycje, i to traktowane jako zadanie domowe:
1. Formuła emisyjna powinna być oparta na wzorach Lockea-Ricardo.
2. Cykl operacji dostrajających (wyliczenie kwoty emisji i jej rozproszenie) nie powinien być dłuższy niż 4 miesiące.
3. Przykładowa kwota emisji przy uwzględnieniu 4 miesięcznego cyklu i „średnich” parametrów inflacji i wzrostu PKB powinna być wyliczona ze wzoru podobnego do:
Kwota emisji = Wielkość PKB * (wzrost inflacji + wzrost PKB) / 2
4. Sposób rozproszenia emisji pomiędzy produkcję i konsumpcje byłby uzależniony od fazy zmiany. W punkcie startowym należałoby bezwzględnie forsować wzrost potencjału wytwórczego.
5. Kwota dofinansowania udziałów kapitałowych w przedsiębiorstwach byłaby równa i mogłaby wynikać ze wzoru:
dokapitalizowanie udziału = kwota emisji / ilość pracowników i właścicieli w programie tworzenia własności pracowniczej
6. Finansowanie ważnych projektów społecznych następowałoby z wpływów podatkowych od wzrastającej bazy gospodarczej (bazy podatkowej)
Porozmawiajmy jeszcze o liczbach, bo te budzą wyobraźnię. Otóż potrzeby emisyjne szacuje się na około 100 mld zł rocznie. Jest to kwota, którą jesteśmy obecni okradani przez system banksterski i o taką kwotę zmniejszone byłyby nasze potrzeby pożyczkowe.
Rozchodząc się życzyliśmy sobie, aby starczyło nam sił na to aby:
– kampanię wyborczą do sejmu przekształcić w swoisty „sejm konwokacyjny”, w którym podyktujemy zadania dla przyszłej władzy. Polacy powinni nauczyć się wybierać nie pomiędzy osobowościami wizerunkowymi a osobowościami oferującymi konkretne produkty polityczne i ich realizację.
– tak podnieść świadomość monetarną Polaków, aby nie traktowali inflacji jako dopustu bożego. Inflacja to banksterski wynalazek, tworzący „potrzeby pożyczkowe”. Jeśli nawet wystąpi, to korzyści nie powinien czerpać bankster!!! Ubytek siły nabywczej powinien być społeczeństwu tak zrekompensowany, aby powstrzymać inflację poprzez zwiększenie podaży naszych towarów i usług.
– tak podnieść świadomość gospodarczą, abyśmy nie uważali za normalne tego, że na wykup naszego zwiększonego wysiłku gospodarczego musimy pożyczać cudze pieniądze.
– tak podnieść świadomość polityczną Polaków, aby zrozumieli, że skuteczna władza to taka władza, która bardziej boi się wyborców niż agentury. Jednakowoż skuteczna władza, to taka władza, która w chwilach próby na placu boju nie pozostanie sama.
Pacta Conventa Panie i Panowie!!!