Po Katarze syfilis? „Sprzedaż” Stoczni Gdynia. Tuskowy przekręt?
24/05/2011
565 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Czy Polacy zostali oszukani w sprawie sprzedaży Stoczni Gdynia?
Genialny interes rządu Donalda. Niezwykły sukces polegający na sprzedaży Stoczni Gdynia prywatnej firmie z Polski. To humbug? Tusk dał im pieniądze publiczne na zakup? Jeżeli tak to…..
Czy Polacy zostali oszukani w sprawie sprzedaży Stoczni Gdynia?
W Gdyni będą budowane statki" – zapewnił w środę minister skarbu Aleksander Grad. Dodał, że firma, która kupiła duży dok, ma kontrakty na budowę statków. "Cieszmy się, że postawa i władz lokalnych (Gdyni – PAP), i związków zawodowych (stoczni Gdynia – PAP) była na tyle przyjazna, że inwestorzy chcieli tam przyjść" – powiedział dziennikarzom szef resortu skarbu.
Oczywiście żaden statek nie został tam wybudowanyJ
1. 15 września Crist wygrał licytację dużego doku Stoczni Gdynia. Spółka zaoferowała najwyższą cenę – 175 mln zł. Zaraz po licytacji pojawiły się spekulacje na temat finansowania tej inwestycji, mówiono m.in. o zagranicznym partnerze, który miałby wyłożyć na to pieniądze. Doniesienia te zdementował jednak współwłaściciel Crista, Ireneusz Ćwirko. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów finansowych dotyczących kupna dużego doku.
2. Komisja Europejska zainteresowała się transakcją zakupu przez gdańską firmę Crist dużego doku w Stoczni Gdynia.
Na zakup doku firma przeznaczyła część ze 150 mln zł pożyczki od Agencji Rozwoju Przemysłu.
KE chce zbadać czy nie doszło w tym wypadku do udzielenia pomocy publicznej.
3. Crist kupił gdyński dok z pomocą publiczną czy na biznesowych zasadach – ma to do piątku wyjaśnić Brukseli resort skarbu.
Pełną parą rusza Crist, który już położył stępkę pod swój megastatek za 180 mln EUR. Wkrótce ma zatrudnić 200-250 osób. By w grudniu Aleksander Grad mógł cieszyć się z rozwoju działalności na terenach gdyńskiej stoczni, musi udowodnić Komisji Europejskiej, że zakup dużego doku przez Crist był transakcją biznesową, a nie pomocą publiczną. Agnieszka Majchrzak z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdza, że Bruksela przysłała pytania dotyczące tej transakcji.
Powyższe cytaty pochodzą z:
A teraz:
Kulczycki i Ćwirko zdobyli największy w historii Crista kontrakt, ale muszą sobie też poradzić z największym w historii zadłużeniem firmy. Kwotę 150 mln zł zdecydowała się wyłożyć Agencja Rozwoju Przemysłu w ramach programu wspierania inicjatyw pobudzających gospodarkę. Jak mówi Kulczycki, banki nawet nie chciały rozmawiać o udzieleniu finansowania, gdy słyszały hasło „przemysł stoczniowy”.
– Było dwóch oferentów. Jeden z prywatną, żywą gotówką, drugi, który mógł wziąć udział w licytacji tylko dzięki ogromnej pożyczce, a więc pomocy udzielonej przez państwo. Jeśli była udzielona na zasadach rynkowych, to dlaczego nie zdecydowały się na to banki – punktuje słabość oferty Crista Jacek Łęski, doradca zarządu Stoczni Gdańsk ds. mediów.
– To już problem poza nami. O pożyczkę z ARP mógł ubiegać się każdy, ale to my mieliśmy wizję, jak ją wykorzystać.Jej oprocentowanie jest wyższe niż rynkowe – kwituje Ćwirko.
No proszę wystarczy wizjaJ
Tusk ewidentnie chciał wyjść z dołu katarskiego, dał więc pieniądze publiczne Ćwirce i Kulczyckiemu, żeby odnieść kolejny „sukces”. Kim oni są? Kim oni są dla Tuska?
Tragedia.