Ano do Senatu (gdzie były 100 procent wolne wybory) startował niejaki Glemb, pułkownik SB.
Program I Polskiego Radia prowadzi cykl w którym osoby będące na świeczniku życia publicznego opowiadają swobodnie ( w sensie formy) o czasach dawniejszych i udziale w nich swojej osoby i o czasach współczesnych. Luźne gawędy, opowieść nieskrępowana pytaniami dziennikarza. Przypomina to „Gawędy ze współczesności” nadawane swego czasu przez program II PR (a może są nadawane nadal, nie wiem).
Włączyłem radiową jedynkę po raz pierwszy od dłuższego czasu by zobaczyć co w trawie piszczy. Była to zdaje się niedziela wczesnym popołudniem. I na co trafiłem?
Gawędzi prymas Glemp. Nie wiem dlaczego przypomniałem sobie sytuację z wyborów 1989 (jak się okazało to przypomnienie sobie, to stykanie się rzeczy podobnych i otwartość umysłu na nie, wyczulenie, choć nie wie jeszcze o następnej rzeczy podobnej, która ma dopiero nadejść miało uzasadnienie w zapowiedzianym potem gościu na następna audycję).
Ano do Senatu (gdzie były 100 procent wolne wybory) startował niejaki Glemb, pułkownik SB.
W pojawiły się szybko słuchy że to rodzony brat prymasa (Swoją drogą ciekawe że wtedy jak i za komuny różne wieści pocztą pantoflowa szybko się roznosiły, inaczej niż teraz. Gdyby w 1980 roku wydarzyła się „katastrofa smoleńska” po dwóch tygodniach od przekonań istotnej grupy osób ją analizującej że na Siewiernym jest inscenizacja i że samolot, a raczej samoloty zostały przejęte przez ruskich, ewentualnie wylądowały nawet w Polsce, albo w ogóle nie było wylotu z Okęcia to po dwóch tygodniach wiedziałaby o tym cała Polska).
Z obozu rządzącego, z jakichś pism, z jakich ludzi partyjnych, także na prowincji szły wypowiedzi typu „ Czy to jego wina że ma takiego brata, a poza tym prymas nazywa się Glemp.
Nie porównuję oczywiście w żaden sposób księdza Prymasa z największym i najskuteczniejszym wrogiem Polski i Polaków od 1989 (wśród mieszkających na terytorium Polski) Adamem Michnikiem, ale tak się złożyło że niedawno tak samo mówiono o nazwisku A. Michnika przy okazji transparentów kibiców „Szechter przeproś za brata i ojca” ..” a po za tym nazywa się Michnik”.
Zmiana jednej litery, zmiękczenie. Jakże trafne. Zwróćmy uwagę że w wygłosie w języku polskim spółgłoska twarda często zmienia się w miękką.
Podobnie w nazwisku Glemb. Jeśli wypowiemy je swobodnie nie układając usta na siłę by wypowiedzieć „b” usłyszymy „p”. zmiana więc jak najbardziej naturalna i pożądana. A gdy widzimy tą literkę już w nazwisku. Brzmi to wręcz poetycko nawet jak w nazwisku poety Lesmana zmiękczające „ś” (Leśmian). Czujemy tu kwiaty na leśnej polanie. Podobnie tu „Glemp” brzmi jakoś podświadomie jak „chleb”. Miękko, ciepło, przyjaźnie, nie twardo i obco jak „Glemb”. Poza tym jakimś złośliwcom nie wnikającym w narodowe meandry nazwiska „Glemb” mogłoby by się kojarzy z „głąb” więc zmiana jak najbardziej na miejscu.
Ta historia z 1989 roku przypomniała mi się nie wiedzieć czemu, a przy okazji wszystkie układy z komuchami gdy już zabrakło mężów stanu takich jak prymas Wyszyński gdy mówił, a właściwie skończył mówić prymas Glemp. Spikerka zaraz zapowiedziała następnego gościa na następną niedzielę do gawędzenia swobodnego Polakom o dawniejszych czasach gdy wszyscy na świeczniku byli okay i nawet jak rządzili to brzydzili się komuną i chcieli naszego dobra i dzisiaj też chcą naszego dobra.
Kogo zapowiedziała na następnego gościa? Cioska.
Cóż za zestawienie. ..
A tak przy okazji . Wedle powszechnego mniemania na starość wielu ludzi staje się religijnymi. Czy ambasador Ciosek odwiedza już może synagogę?
Rece wyciagniete po polski majatek narodowy musza zostac odciete!