Po Euro Kac Megas. Bez względu na wynik.
07/06/2012
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Wszyscy komentatorzy są zgodni – losy rządu Donalda Tuska zależą od wyniku sportowego drużyny Smudy.
Każdy chyba zna uczycie kaca. Po superimprezie, po uniesieniach wszelakich, po chwilach ocierania się prawie o niebo, przychodzi ów stan. Pojawia się zawsze – choć czasami jest mniejszy lub większy, dłuższy lub krótszy. Ale zawsze jest. Zwłaszcza jak się nie ma już 20 lat. I z czymś takim właśnie będziemy mieli do czynienia po Euro 2012. I to bez względu na to, jak powiedzie się naszej reprezentacji w piłce kopanej.
Wszyscy komentatorzy są zgodni – losy rządu Donalda Tuska zależą od wyniku sportowego drużyny Smudy. Dawno nie słyszałem takiej bzdurki, ale jest ona powszechna. Jeśli – twierdzą mądrale – "nasi chłopcy" wyjdą z grupy, a już na pewno, jak dojdą do półfinału, nie mówiąc o uczestnictwie w finale, to PO będzie mieć powody do radości i spokoju. Jeżeli jednak nasza reprezentacja "da ciała", jeśli do się ograć Grekom, Czechom i, zwłaszcza, Rosjanom, to Tusk ma się czego obawiać, bo frustracje zostaną wyładowane właśnie na jego ekipie.
Uważam, że to, jak będą grać piłkarze Smudy nie ma żadnego znaczenia dla notowań Platformy i rządu na jesieni tego roku. Po prostu – jeśli nasza reprezentacja zagra dobrze, to owa frustracja przyjdzie później, a jak zagra źle, to cały proces będzie przyśpieszony. I tyle. Bo powodów do złości i frustracji ani nie ubędzie, ani nie przybędzie od tego, jak zagra 11 facetów w krótkich spodenkach. Tyle tylko, że w zależności od tego, czy używka będzie na dobrym poziomie, czy też nie, kac pojawi się szybciej lub później. Ale pojawi się na pewno i nic tego nie zmieni – nawet zdobycie mistrzostwa Europy.
Poziom życia nie poprawi się od tego, jak zagrają "nasi chłopcy". Gdyby tak było, to Brazylia byłaby Szwajcarią. A Szwajcaria Brazylią. Na całe szczęście ów poziom życia w żadnym stopniu nie zależy do zdolności 11 facetów haratających w gałę. I dlatego to, w jakiej obudzimy się Polsce po Euro 2012 w żadnym stopniu nie będzie zależeć od tego, jaki wynik zrobi Smuda i jego piłkarze. Kac się pojawi. Wynik, podobnie, jak sen, może jedynie zdecydować o tym, kiedy się pojawi. Jeśli będzie on dobry, to – jak dobry sen – pozwoli Polakom obudzić się z bólem głowy stosunkowo później. Jeśli będzie zły, to szybciej ockniemy się z pięknego snu. Ale kac mamy gwarantowany. I myślę, że już o tym myślą ludzie PO. Dlatego życzę im radosnego oglądania meczów – wiem, że to ich ulubiona i oczekiwana rozrywka. Ale oni już wiedzą – to ostatni w ich rządzeniu szczęsny czas. Kac nadchodzi. Kac Megas!