I kilka miesięcy pozwolono mu pobłyszczeć i poczarować naród.
Młody, przystojny, elokwentny, sprawiający wrażenie człowieka gorąco zaangażowanego w to, co robi.
Kamery go lubiły, wypadał zawsze tak znakomicie – czy to wtedy, gdy udzielał wywiadu, czy to w rozmowie z innymi politykami, czy to podczas spektakli o aferze hazardowej – taki konkretny był, do bólu, punktował rządzących – kariera stała przed nim otworem.
Kto nie był lewicowcem za młodu…., jak to leciało?
Niecierpliwość to zły doradca.
To fakt, że postawił na niezbyt dobrego konia – partia, z którą się utożsamiał, której idee tak gorco objaśniał i popierał, jakoś cienko stała w sondażach. Na dojście do władzy miała mało szans.
Nawet z dobraniem się do koalicji rządzącej miała problemy.
A na dodatek partia ta , jak wszystkie sejmowe, miała już wodza – a ten nie lubił konkurencji.
Fajnie jest przecież – być wodzem.
Wszyscy w partii się przymilają, do telewizji zapraszają – ach, bycie na świeczniku jest niewątpliwie przyjemne.
I nagle otwarła się szansa – uroczy polityczny, ślicznie oszlifowany kamyczek został dojrzany przez jubilera.
Znalazł mu oprawę – cudowne ministerstwo, takie blisko umęczonego,wykluczonego ludu.
Fura, komóra, ministerialne gabinety,sekretarki – wszystko było.
Jakże pięknie prezentował się nasz kamyczek na tle zielonego parku i ćwierkających ptasząt.
Niczym diament.
Śliczna, złota pułapka.
Wszedł.
I kilka miesięcy pozwolono mu pobłyszczeć i poczarować naród.
Opowiadał chętnie, jak pracuje, razem ze swoim młodym energetycznym zespołem, ile to pomysłów mają, ile zadań, ho, ho…..
Wykluczonych ci u nas dostatek – chciałoby się dodać.
I nagle przyjemności się skończyły.
Zorientował się nasz diamencik, że miał przykryć brzydki,poszczerbiony kawał szkła.
Próbował – starał się jak mógł.
Wszystko na nic.
I nie pomagają już zaangażowane wypowiedzi,czarujące tłumaczenia, błękitno-szare, szczerze patrzące oczęta – nie pomaga już nic.
A co najgorsze: cały dorobek lat poprzednich, sympatia narodu, sympatia(jakże ważna) mediów – rozsypuje się w drobny mak.
Po co mu to było?
Dla tych kilku miesięcy "świecenia"?
Bo cwany jubiler, aby przykrywać dalej swoje brzydkie , poszczerbione szklane paciorki – niebawem wyrzuci go do kosza i wymieni na inny,świeży kamyczek.
Autor zdjęcia : Tomasz Ozdoba, Źródło: newspix.pl