Bez kategorii
Like

Plan zniszczenia polskiej kultury

02/12/2012
496 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Przez wiele lat Balcerowicz tytułowany był wielkim ekonomistą i cudotwórcą przemian ekonomicznych w Polsce.
Działo się tak tylko dlatego, że za głównymi mediami stali ludzie z żydowskiego establishmentu,

0


 

 

W każdym społeczeństwie pojawiają się osobniki wykazujące agresję i skłonności do niszczenia wszystkiego – co powstało w mozole pracy twórczej człowieka.
O takich osobach mówi się "wandale".
Ale wandalizm na ogromną skalę nazywa się polityką.
Na początku lat dziewięćdziesiątych z ogromnym zdziwieniem patrzyłem na to – co wyprawia się z polską gospodarką.
Już w 1993 roku uznałem, że realizuje się plan zniszczenia naszej gospodarki i to nie tylko gospodarki państwowej, ale też prywatnych przedsiębiorstw.
Gdy usiłowałem to wyjaśnić moim znajomym – to nikt nie chciał słuchać moich wywodów.
Przez wiele lat prowadziłem wewnętrzny dialog: czy to możliwe bym ja jeden miał rację, a trzydzieści kilka milionów Polaków się myliło?
Z roku – na rok Polska zadłużała się coraz bardziej, lecz politycy – we współpracy z bankierami – naszymi wierzycielami – ukrywali skalę zagrożenia.
Aż doszliśmy do sytuacji, że przeciętny obywatel Polski – podobnie jak kiedyś chłop pańszczyźniany, stał się niewolnikiem zobowiązań finansowych wobec obcych.
Żyjąc w ubóstwie – miliony Polaków spłacać będzie realnie wirtualny dług – jaki zaciągnęły kolejne rządy RP.
Dziś statystyczny Polak obciążony jest długiem publicznym przekraczającym 50 tysięcy złotych.
Jak do tego doszło?

W 1989 roku światowy kapitał wprowadził niejakiego Leszka Balerowicza na stanowisko Prezesa Narodowego Banku Polskiego i wydał mu instrukcje postępowania.

Dzięki książce "800 dni: szok kontrolowany", która zawiera wynurzenia Balcerowicza z lat 1989-1992, doskonale wiemy – jak przebiegał proces niszczenia polskiej gospodarki – a tym samym niszczenia Państwa Polskiego.
Mechanizm był prosty i wynikał z odwróconej do góry nogami gospodarki socjalistycznej.

1. Wszystkie zasoby finansowe Państwa Polskiego ulokował Balcerowicz w prywatnych żydowskich bankach – z oprocentowaniem 1 procent w skali roku.
A ponieważ Rząd RP potrzebował gotówki na bieżące funkcjonowanie Państwa Polskiego to pożyczał od tych samych banków – swoje własne pieniądze z oprocentowaniem do 65 procent w skali roku.
2. Przez kilka lat utrzymywał Balcerowicz sztywny kurs dolara wobec złotówki i bardzo wysokie oprocentowanie lokat bankowych – powyżej 50 procent. Był to raj dla spekulantów, którzy kosztem polskich przedsiębiorców zarabiali dwukrotnie więcej – niż najlepsze przedsiębiorstwa na Zachodzie.
3. Balcerowicz zlikwidował wszystkie powiązania ekonomiczne polskich firm oparte na barterze. Z tego powodu 45 procent polskich firm budowlanych – pracujących w Rosji w zamian za ropę i gaz, straciło rynek zbytu i w szybkim tempie zbankrutowało. A my musieliśmy coraz więcej płacić za surowce przeliczane na dolary.
4. W celu zniszczenia wszelkich zdolności twórczych polskich przedsiębiorstw państwowych, wprowadził Balcerowicz "Popiwek" – czyli "Podatek od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń". W rezultacie czego każda państwowa firma premiująca kwalifikacje pracownika doprowadzona została do bankructwa.
A firmy zagraniczne bez problemów oferowały kilkaset procent wyższe zarobki – niż firmy polskie. Bardzo szybko nastąpił z tego powodu odpływ wykwalifikowanych pracowników do firm zagranicznych.

O tym wszystkim można się było dowiedzieć we wskazanej książce Balcerowicza.
Tysiące Polaków czytało ją i nie rozumieli – z czym mają do czynienia.
W oczywistych dowodach niszczenia Państwa Polskiego chcieli widzieć jakąś wyższą – mitologiczną rację dla działań tego niszczyciela polskiej gospodarki.
To jakiejś pokłosie judaizmu – w którym oczekiwano mesjasza operującego językiem niezrozumiałym dla zwykłego człowieka.

Przez wiele lat Balcerowicz tytułowany był wielkim ekonomistą i cudotwórcą przemian ekonomicznych w Polsce.
Działo się tak tylko dlatego, że za głównymi mediami stali ludzie z żydowskiego establishmentu, którzy nie chcieli dopuścić do świadomości społecznej, że głównymi beneficjentami tak żadnych "reform Balcerowicza" byli żydowscy bankierzy i żydowscy spekulanci.
Co prawda "Tygodnik Solidarność" drukował krytyczne wobec Balcerowicza artykuły Kurowskiego i Poznańskiego, lecz nie odbiły się one szerszym echem.
Dopiero rozwój Internetu zdoprowadził do wyłomu w polityce prania mózgów Polakom.
Pierwszy mój krytyczny artykuł "Nosił ślepy kulawego – czyli plan Balcerowicza wobec Polski" ujawniał mechanizmy niszczenia gospodarki Polskiej.
Tekst ten – ujawniający udział żydowskich gangsterów w niszczeniu Polski zakończyłem wezwaniem, by z tego powodu nie rozciągać odpowiedzialności na cały Naród Żydowski i nie chcę by moje słowa spowodowały w przyszłości rozwoju antysemityzmu.

Krytycy mojego tekstu zadawali bardzo powszechne wtedy pytanie: "jakie ja mam kwalifikacje w ekonomii".
Odpowiadałem wtedy, że w latach komunizmu najgorsze tłumoki szły studiować ekonomię, a w przeciwieństwie do Balcerowicza, który nigdy nie miał własnej firmy – ja przez wiele lat prowadziłem z wielkim sukcesem działalność gospodarczą i doskonale rozumiem wymagania rynku i konkurencji.
Zdemoralizowani własną bezkarnością, prawdziwi twórcy "Planu Balcerowicza" sięgnęli po nowe narzędzia oszustw ekonomicznych.
Ukradzione pieniądze przenieśli do Azji, by tam rozdmuchać bańkę spekulacyjną kredytów hipotecznych.
Bazowała ona na nierealnych wycenach wartości nieruchomości, oraz zdolności płatniczej kredytobiorców.
Gdy oszustwo to sięgnęło apogeum, wywołali "kryzys azjatycki", który pozbawił dorobku całego życia wiele milionów ludzi. Autorom tego oszustwa przysporzył miliardowe zyski.
Manewr ten powtórzyli kilka lat później na jeszcze większą skalę w Stanach Zjednoczonych. W jego wyniku ucierpiały miliony Amerykanów, a gospodarka amerykańska wpadła w pogłębioną recesję.
Lecz pierwszorzędnym narzędziem niszczenia gospodarki amerykańskiej i gospodarki Świata były tak zwane ekonomiczne "instrumenty pochodne", derywat (ang. derivatives), nazywane po polsku "derywaty”.
Są to wirtualne pieniądze bazujące na oszustwie ich przyszłego pokrycia.

Tłumacząc najprościej: derywaty to oszukańcze pseudowartości finansowe, które wykorzystywano do zabezpieczeń ryzykownych transakcji finansowych.
Efektem takiego działania było ograbienie dziesiątek milionów naiwnych inwestorów – ciułaczy.
Dla uwiarygodnienia oszustwa "derywaty" oferowano wspólnie z rzeczywistymi wartościami ekonomicznymi.
Działania gangsterów ekonomicznych oferujących inwestowanie w takie instrumenty pochodne można porównać do owinięcia prawdziwymi banknotami stosu makulatury.

Istnieje dziedzina, w której moje kwalifikacje są niepodważalne. To kultura i sztuka.
Niezależnie od wykształcenia średniego i wyższego – w dziedzinie kultury i Sztuki, przez czterdzieści lat prowadziłem własną edukację – daleko wykraczającą poza akademickie wzorce.

W dziesięć lat po mojej pierwszej internetowej krytyce Balcerowicza – z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Bogdana Zdrojewskiego – odbył się w Krakowie tak zwany "Kongres Kultury Polskiej". Miał on być rzekomo kontynuacją "Kongresu Kultury Polskiej" z 1981 roku, w którym stalinowscy oprawcy polskiej kultury pozowali na liberałów i patriotów.
W aktach IPN znajdują się informacje – jak ogromna rzesza uczestników tego "Kongresu" była agentami SB.

I tu – w Krakowie 2009 roku nastąpiła powtórka z rozrywki.
"Kongres Kultury Polskiej" z 2009 roku, bardzo dokładnie powtarzał wzorce z 1981 roku.
Na tenże kongres zaprosił Zdrojewski ludzi, którzy przyczynili się do upadku Polski po 1989 roku. Byli to między innymi: Andrzej Zoll, który jako prawnik przeforsował wiele ustaw ułatwiających działalność mafijną, a jednocześnie utrudniającą życie przeciętnemu Polakowi. Był on autorem unikalnego w skali światowej połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości, z funkcją Prokuratora Generalnego. Nawet w stalinowskiej Rosji czegoś takiego nie dokonano.
Kolejnym celebrytą tego Kongresu był Kazimierz Kutz – stalinowski sługus – który dziś oskarża Polaków o zbrodnie stalinowskie wobec Ślązaków.
Ale największym szokiem było dla mnie – zaproszenie przez Zdrojewskiego – Leszka Balcerowicza – jako konsultanta Kongresu.

Dziś doskonale rozumiem ówczesne intencje Zdrojewskiego.

Gdy w polskich muzeach wystawa się śmieci, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego narzuca "jedynie słuszną" interpretację patriotyzmu, która ja żywo przypomina stalinowski – wiernopoddańczy "patriotyzm" w służbie zaborców, to nie ma już żadnej wątpliwości – w jakim kierunku podąża polityka liberałów decydujących o polskiej kulturze.

11 listopada 2006 roku, Platformowy Wojewoda Krakowski Janusz Sepioł, miał czelność w trakcie Święta Odzyskania Niepodległości złożyć wiernopoddańczą deklarację na wierność przyszłej "Konstytucji Unii Europejskiej".
Taka Konstytucja" do dnia dzisiejszego nie powstała, ale sześć lat temu platformowy śmieć nawoływał do zachowań podobnych – jak ślubowanie "polsko-radzieckiego braterstwa broni" – do czego zmuszano polskich rekrutów po 1973 roku.
Przez swój infantylizm Wojewoda Sepioł wyjawił prawdziwe intencje zgrai nazywającej siebie "Platforma Obywatelska".
Polska scena polityczna najeżona jest intelektualnymi i moralnymi śmieciami, które dla kilku groszy gotowe są sprzedać swój Kraj, swoich Rodaków.
Dowodzi tego każda kolejna afera.

W 2009 – roku odbycia Kongresu Kultury Polskiej byliśmy już mocno zniewoleni ekonomicznie. Ale doświadczenia Zaborów XIX wieku pokazały, że nawet powalony Naród Polski może się podnieść z kolan, by wywalczyć swoją niepodległość. Działo się to dzięki wielkim patriotom – polskim artystom XIX wieku, którzy ideę walki o niepodległą Polskę obtoczyli w szaty piękna.
A było to zgodne z polską racją stanu, bo Zaborcy zablokowali wszelki rozwój polskiej inicjatywy gospodarczej. I stąd nasze dzisiejsze zapóźnienie ekonomiczne wobec Europy, które zrzuca się tylko na barki PRL-u, a nie widzi 120 letniej dyskryminacji polskiej gospodarki przez Zaborców.

Dziś polską kulturę dyskryminują polskojęzyczne rządy i wciskają pseudokulturę unioneuropejskiego poddaństwa.
A ponieważ nihilizm moralny nie jest w stanie zrodzić wartościowych owoców, to i liberalna kultura – podobnie jak jej socrealistyczny pierwowzór, rozpyla intelektualne śmieci, które tylko przez bezczelność usłużnych krytyków sztuki, wciska się ogłupianemu Społeczeństwu Polskiemu jako rzekomy przejaw "nowoczesnej kultury i sztuki".

Jest to tak samo "nowoczesna kultura", jak nowoczesne były "instrumenty pochodne" ekonomicznych oszustów żydowskiego pochodzenia, którzy doprowadzili po raz drugi w historii Świata do wielkiego kryzysu ekonomicznego.

Polacy powinni zrozumieć, że grupa łajdaków stworzyła plan deprecjacji kultury Świata, a cała masa usłużnych drani realizuje program dehumanizacji polskiej kultury dokładnie tak – jak to kiedyś robili usłużni artyści nazistowscy i komunistyczni.

W muzeach sztuki współczesnej zobaczą Państwo "derywaty kulturowe”, a więc zwykłe śmieci.
Dla odwrócenia uwagi od prowadzonej polityki kulturalnej, zwiedzający muzea wprowadzani zostają w pseudoaktywność twórczą na poziomie świetlicy szkolnej.
Ta niby aktywność "odbiorców dzieł sztuki" ma za zadanie oszukać Polaków, gdy przed ich oczy wciskane są najzwyklejsze śmieci.

W dziewiętnastym wieku polscy artyści potrafili stworzyć wspaniałe dzieła, z których Polacy byli dumni aż do 1989 roku.
Tą dumę wyrugowano z polskiej kultury, by odebrać Narodowi Polskiemu poczucie patriotyzmu.
Myślą Państwo, że nie ma dziś artystów polskich na miarę tytanów XIX wieku?
Są!
Ale są niszczeni i izolowani przez liberalną hołotę degenerującą polską kulturę.
Zamiast wielkich dzieł stworzonych przez polskich artystów, w muzeach wystawia się śmieci.

W latach dziewięćdziesiątych nie miałem najmniejszej wątpliwości, że celem Balcerowicza było zniszczenie gospodarki polskiej. Choć modliłem się wtedy o to – bym się mylił.
Dziś nie mam najmniejszej wątpliwości, że z pełną premedytacją realizowany jest plan zniszczenia kultury Narodu Polskiego – w celu łatwiejszego zniewolenia i kolonizacji Polski przez obcy kapitał.

Całe życie się uczę i dopiero kilka lat temu dowiedziałem się, że George Soros przekupił alkoholika Borysa Jelcyna by ten czołgami zdławił opór Parlamentu Rosyjskiego przeciw złodziejskiej prywatyzacji rosyjskiego majątku narodowego.
Soros przywiózł wtedy dla uczestników ataku na "Dumę" – Rosyjski Parlament, 200 milionów dolarów. Dziś sie tym publicznie chwali.
Setki milionów ludzi, obserwujących atak czołgów na Rosyjski Parlament nie zdawało sobie sprawy co się tam naprawdę dzieje.

Podobne działanie podjęto względem polskiej kultury narodowej.
Polacy nic nie rozumieją – co się w kulturą polską wyprawia?
Nie wiem jeszcze kto, komu i ile dał pieniędzy za zdławienie polskiego ducha narodowego w kulturze, ale kiedyś się dowiemy.

Artur Łoboda
Polskie Niezależne Media
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu 

Foto: Jacek Malczewski – "Błędne Koło". Obraz namalowany w latach 1895–97.

za:

http://www.okupacjapltrwa.org/ArticleDetails.aspx?id=5049

0

Bez kategorii
Like

Plan zniszczenia polskiej kultury

26/08/2012
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
30 minut czytania
no-cover

OTRZYMAŁEM MAILEM

0


 

 

 

W każdym społeczeństwie pojawiają się osobniki wykazujące agresję i skłonności do niszczenia wszystkiego – co powstało w mozole pracy twórczej człowieka. 
O takich osobach mówi się "wandale". 
Ale wandalizm na ogromną skalę nazywa się polityką.
Na początku lat dziewięćdziesiątych z ogromnym zdziwieniem patrzyłem na to – co wyprawia się z polską gospodarką. 
Już w 1993 roku uznałem, że realizuje się plan zniszczenia naszej gospodarki i to nie tylko gospodarki państwowej, ale też prywatnych przedsiębiorstw. 
Gdy usiłowałem to wyjaśnić moim znajomym – to nikt nie chciał słuchać moich wywodów. 
Przez wiele lat prowadziłem wewnętrzny dialog: czy to możliwe bym ja jeden miał rację, a trzydzieści kilka milionów Polaków się myliło?
Z roku – na rok Polska zadłużała się coraz bardziej, lecz politycy – we współpracy z bankierami – naszymi wierzycielami – ukrywali skalę zagrożenia. 
Aż doszliśmy do sytuacji, że przeciętny obywatel Polski – podobnie jak kiedyś chłop pańszczyźniany, stał się niewolnikiem zobowiązań finansowych wobec obcych. 
Żyjąc w ubóstwie – miliony Polaków spłacać będzie realnie wirtualny dług – jaki zaciągnęły kolejne rządy RP.
Dziś statystyczny Polak obciążony jest długiem publicznym przekraczającym 50 tysięcy złotych. 
Jak do tego doszło?

W 1989 roku światowy kapitał wprowadził niejakiego Leszka Balerowicza na stanowisko Prezesa Narodowego Banku Polskiego i wydał mu instrukcje postępowania. 

Dzięki książce "800 dni: szok kontrolowany", która zawiera wynurzenia Balcerowicza z lat 1989-1992, doskonale wiemy – jak przebiegał proces niszczenia polskiej gospodarki – a tym samym niszczenia Państwa Polskiego. 
Mechanizm był prosty i wynikał z odwróconej do góry nogami gospodarki socjalistycznej. 

1. Wszystkie zasoby finansowe Państwa Polskiego ulokował Balcerowicz w prywatnych żydowskich bankach – z oprocentowaniem 1 procent w skali roku. 
A ponieważ Rząd RP potrzebował gotówki na bieżące funkcjonowanie Państwa Polskiego to pożyczał od tych samych banków – swoje własne pieniądze z oprocentowaniem do 65 procent w skali roku.
2. Przez kilka lat utrzymywał Balcerowicz sztywny kurs dolara wobec złotówki i bardzo wysokie oprocentowanie lokat bankowych – powyżej 50 procent. Był to raj dla spekulantów, którzy kosztem polskich przedsiębiorców zarabiali dwukrotnie więcej – niż najlepsze przedsiębiorstwa na Zachodzie.
3. Balcerowicz zlikwidował wszystkie powiązania ekonomiczne polskich firm oparte na barterze. Z tego powodu 45 procent polskich firm budowlanych – pracujących w Rosji w zamian za ropę i gaz, straciło rynek zbytu i w szybkim tempie zbankrutowało. A my musieliśmy coraz więcej płacić za surowce przeliczane na dolary. 
4. W celu zniszczenia wszelkich zdolności twórczych polskich przedsiębiorstw państwowych, wprowadził Balcerowicz "Popiwek" – czyli "Podatek od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń". W rezultacie czego każda państwowa firma premiująca kwalifikacje pracownika doprowadzona została do bankructwa. 
A firmy zagraniczne bez problemów oferowały kilkaset procent wyższe zarobki – niż firmy polskie. Bardzo szybko nastąpił z tego powodu odpływ wykwalifikowanych pracowników do firm zagranicznych. 

O tym wszystkim można się było dowiedzieć we wskazanej książce Balcerowicza. 
Tysiące Polaków czytało ją i nie rozumieli – z czym mają do czynienia. 
W oczywistych dowodach niszczenia Państwa Polskiego chcieli widzieć jakąś wyższą – mitologiczną rację dla działań tego niszczyciela polskiej gospodarki. 
To jakiejś pokłosie judaizmu – w którym oczekiwano mesjasza operującego językiem niezrozumiałym dla zwykłego człowieka. 

Przez wiele lat Balcerowicz tytułowany był wielkim ekonomistą i cudotwórcą przemian ekonomicznych w Polsce. 
Działo się tak tylko dlatego, że za głównymi mediami stali ludzie z żydowskiego establishmentu, którzy nie chcieli dopuścić do świadomości społecznej, że głównymi beneficjentami tak żadnych "reform Balcerowicza" byli żydowscy bankierzy i żydowscy spekulanci.
Co prawda "Tygodnik Solidarność" drukował krytyczne wobec Balcerowicza artykuły Kurowskiego i Poznańskiego, lecz nie odbiły się one szerszym echem.
Dopiero rozwój Internetu zdoprowadził do wyłomu w polityce prania mózgów Polakom. 
Pierwszy mój krytyczny artykuł "Nosił ślepy kulawego – czyli plan Balcerowicza wobec Polski" ujawniał mechanizmy niszczenia gospodarki Polskiej. 
Tekst ten – ujawniający udział żydowskich gangsterów w niszczeniu Polski zakończyłem wezwaniem, by z tego powodu nie rozciągać odpowiedzialności na cały Naród Żydowski i nie chcę by moje słowa spowodowały w przyszłości rozwoju antysemityzmu. 

Krytycy mojego tekstu zadawali bardzo powszechne wtedy pytanie: "jakie ja mam kwalifikacje w ekonomii". 
Odpowiadałem wtedy, że w latach komunizmu najgorsze tłumoki szły studiować ekonomię, a w przeciwieństwie do Balcerowicza, który nigdy nie miał własnej firmy – ja przez wiele lat prowadziłem z wielkim sukcesem działalność gospodarczą i doskonale rozumiem wymagania rynku i konkurencji. 
Zdemoralizowani własną bezkarnością, prawdziwi twórcy "Planu Balcerowicza" sięgnęli po nowe narzędzia oszustw ekonomicznych. 
Ukradzione pieniądze przenieśli do Azji, by tam rozdmuchać bańkę spekulacyjną kredytów hipotecznych. 
Bazowała ona na nierealnych wycenach wartości nieruchomości, oraz zdolności płatniczej kredytobiorców.
Gdy oszustwo to sięgnęło apogeum, wywołali "kryzys azjatycki", który pozbawił dorobku całego życia wiele milionów ludzi. Autorom tego oszustwa przysporzył miliardowe zyskii. 
Manewr ten powtórzyli kilka lat później na jeszcze większą skalę w Stanach Zjednoczonych. W jego wyniku ucierpiały miliony Amerykanów, a gospodarka amerykańska wpadła w pogłębioną recesję. 
Lecz pierwszorzędnym narzędziem niszczenia gospodarki amerykańskiej i gospodarki Świata były tak zwane ekonomiczne "instrumenty pochodne", derywat (ang. derivatives), nazywane po polsku "derywaty”. 
Są to wirtualne pieniądze bazujące na oszustwie ich przyszłego pokrycia. 

Tłumacząc najprościej: derywaty to oszukańcze pseudowartości finansowe, które wykorzystywano do zabezpieczeń ryzykownych transakcji finansowych. 
Efektem takiego działania było ograbienie dziesiątek milionów naiwnych inwestorów – ciułaczy. 
Dla uwiarygodnienia oszustwa "derywaty" oferowano wspólnie z rzeczywistymi wartościami ekonomicznymi. 
Działania gangsterów ekonomicznych oferujących inwestowanie w takie instrumenty pochodne można porównać do owinięcia prawdziwymi banknotami stosu makulatury. 

Istnieje dziedzina, w której moje kwalifikacje są niepodważalne. To kultura i sztuka. 
Niezależnie od wykształcenia średniego i wyższego – w dziedzinie kultury i Sztuki, przez czterdzieści lat prowadziłem własną edukację – daleko wykraczającą poza akademickie wzorce. 

W dziesięć lat po mojej pierwszej internetowej krytyce Balcerowicza – z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Bogdana Zdrojewskiego – odbył się w Krakowie tak zwany "Kongres Kultury Polskiej". Miał on być rzekomo kontynuacją "Kongresu Kultury Polskiej" z 1981 roku, w którym stalinowscy oprawcy polskiej kultury pozowali na liberałów i patriotów. 
W aktach IPN znajdują się informacje – jak ogromna rzesza uczestników tego "Kongresu" była agentami SB. 

I tu – w Krakowie 2009 roku nastąpiła powtórka z rozrywki. 
"Kongres Kultury Polskiej" z 2009 roku, bardzo dokładnie powtarzał wzorce z 1981 roku.
Na tenże kongres zaprosił Zdrojewski ludzi, którzy przyczynili się do upadku Polski po 1989 roku. Byli to między innymi: Andrzej Zoll, który jako prawnik przeforsował wiele ustaw ułatwiających działalność mafijną, a jednocześnie utrudniającą życie przeciętnemu Polakowi. Był on autorem unikalnego w skali światowej połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości, z funkcją Prokuratora Generalnego. Nawet w stalinowskiej Rosji czegoś takiego nie dokonano. 
Kolejnym celebrytą tego Kongresu był Kazimierz Kutz – stalinowski sługus – który dziś oskarża Polaków o zbrodnie stalinowskie wobec Ślązaków. 
Ale największym szokiem było dla mnie – zaproszenie przez Zdrojewskiego – Leszka Balcerowicza – jako konsultanta Kongresu. 

Dziś doskonale rozumiem ówczesne intencje Zdrojewskiego. 

Gdy w polskich muzeach wystawa się śmieci, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego narzuca "jedynie słuszną" interpretację patriotyzmu, która ja żywo przypomina stalinowski – wiernopoddańczy "patriotyzm" w służbie zaborców, to nie ma już żadnej wątpliwości – w jakim kierunku podąża polityka liberałów decydujących o polskiej kulturze. 

11 listopada 2006 roku, Platformowy Wojewoda Krakowski Janusz Sepioł, miał czelność w trakcie Święta Odzyskania Niepodległości złożyć wiernopoddańczą deklarację na wierność przyszłej "Konstytucji Unii Europejskiej". 
Taka Konstytucja" do dnia dzisiejszego nie powstała, ale sześć lat temu platformowy śmieć nawoływał do zachowań podobnych – jak ślubowanie "polsko-radzieckiego braterstwa broni" – do czego zmuszano polskich rekrutów po 1973 roku. 
Przez swój infantylizm Wojewoda Sepioł wyjawił prawdziwe intencje zgrai nazywającej siebie "Platforma Obywatelska". 
Polska scena polityczna najeżona jest intelektualnymi i moralnymi śmieciami, które dla kilku groszy gotowe są sprzedać swój Kraj, swoich Rodaków. 
Dowodzi tego każda kolejna afera. 

W 2009 – roku odbycia Kongresu Kultury Polskiej byliśmy już mocno zniewoleni ekonomicznie. Ale doświadczenia Zaborów XIX wieku pokazały, że nawet powalony Naród Polski może się podnieść z kolan, by wywalczyć swoją niepodległość. Działo się to dzięki wielkim patriotom – polskim artystom XIX wieku, którzy ideę walki o niepodległą Polskę obtoczyli w szaty piękna. 
A było to zgodne z polską racją stanu, bo Zaborcy zablokowali wszelki rozwój polskiej inicjatywy gospodarczej. I stąd nasze dzisiejsze zapóźnienie ekonomiczne wobec Europy, które zrzuca się tylko na barki PRL-u, a nie widzi 120 letniej dyskryminacji polskiej gospodarki przez Zaborców. 

Dziś polską kulturę dyskryminują polskojęzyczne rządy i wciskają pseudokulturę unioneuropejskiego poddaństwa. 
A ponieważ nihilizm moralny nie jest w stanie zrodzić wartościowych owoców, to i liberalna kultura – podobnie jak jej socrealistyczny pierwowzór, rozpyla intelektualne śmieci, które tylko przez bezczelność usłużnych krytyków sztuki, wciska się ogłupianemu Społeczeństwu Polskiemu jako rzekomy przejaw "nowoczesnej kultury i sztuki". 

Jest to tak samo "nowoczesna kultura", jak nowoczesne były "instrumenty pochodne" ekonomicznych oszustów żydowskiego pochodzenia, którzy doprowadzili po raz drugi w historii Świata do wielkiego kryzysu ekonomicznego. 

Polacy powinni zrozumieć, że grupa łajdaków stworzyła plan deprecjacji kultury Świata, a cała masa usłużnych drani realizuje program dehumanizacji polskiej kultury dokładnie tak – jak to kiedyś robili usłużni artyści nazistowscy i komunistyczni. 

W muzeach sztuki współczesnej zobaczą Państwo "derywaty kulturowe”, a więc zwykłe śmieci. 
Dla odwrócenia uwagi od prowadzonej polityki kulturalnej, zwiedzający muzea wprowadzani zostają w pseudoaktywność twórczą na poziomie świetlicy szkolnej. 
Ta niby aktywność "odbiorców dzieł sztuki" ma za zadanie oszukać Polaków, gdy przed ich oczy wciskane są najzwyklejsze śmieci. 

W dziewiętnastym wieku polscy artyści potrafili stworzyć wspaniałe dzieła, z których Polacy byli dumni aż do 1989 roku. 
Tą dumę wyrugowano z polskiej kultury, by odebrać Narodowi Polskiemu poczucie patriotyzmu. 
Myślą Państwo, że nie ma dziś artystów polskich na miarę tytanów XIX wieku?
Są!
Ale są niszczeni i izolowani przez liberalną hołotę degenerującą polską kulturę. 
Zamiast wielkich dzieł stworzonych przez polskich artystów, w muzeach wystawia się śmieci. 

W latach dziewięćdziesiątych nie miałem najmniejszej wątpliwości, że celem Balcerowicza było zniszczenie gospodarki polskiej. Choć modliłem się wtedy o to – bym się mylił.
Dziś nie mam najmniejszej wątpliwości, że z pełną premedytacją realizowany jest plan zniszczenia kultury Narodu Polskiego – w celu łatwiejszego zniewolenia i kolonizacji Polski przez obcy kapitał. 

Całe życie się uczę i dopiero kilka lat temu dowiedziałem się, że George Soros przekupił alkoholika Borysa Jelcyna by ten czołgami zdławił opór Parlamentu Rosyjskiego przeciw złodziejskiej prywatyzacji rosyjskiego majątku narodowego. 
Soros przywiózł wtedy dla uczestników ataku na "Dumę" – Rosyjski Parlament, 200 milionów dolarów. Dziś sie tym publicznie chwali. 
Setki milionów ludzi, obserwujących atak czołgów na Rosyjski Parlament nie zdawało sobie sprawy co się tam naprawdę dzieje. 

Podobne działanie podjęto względem polskiej kultury narodowej. 
Polacy nic nie rozumieją – co się w kulturą polską wyprawia?
Nie wiem jeszcze kto, komu i ile dał pieniędzy za zdławienie polskiego ducha narodowego w kulturze, ale kiedyś się dowiemy. 

Artur Łoboda
Polskie Niezależne Media
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu

Foto: Jacek Malczewski – "Błędne Koło". Obraz namalowany w latach 1895–97.

11 sierpień 2012
Artur Łoboda 

Plan zniszczenia polskiej kultury (2)

 

Całe życie chciałem chronić własną prywatność. 
Obcy był mi ekshibicjonizm intelektualny – typowy dla większości ludzi. 
Kiedy jednak stanąłem do walki o ratowanie Polski i przyszłości Świata to nie mogłem dalej pozostać anonimem. 
A wytyczając aksjomaty dla kultury polskiej, mam obowiązek wskazać coś więcej – niż tylko tezy do akceptacji. 
Dlatego przykładem swojego własnego życia dowodzę, że prócz świata podłości, prócz prostactwa i miernoty intelektualnej są jeszcze ludzie, którzy zachowali w sobie humanizm. 

Ponad 35 lat temu zdawałem maturę w Liceum Sztuk Plastycznych – w Krakowie. 
Na egzaminie pisemnym z języka polskiego wybrałem temat. "Wpływ literatury o wojnie i okupacji na kształtowanie świadomości młodego pokolenia Polaków". 
Pamiętam, że na samym początku ogarnął mnie wielki stres i pozapominałem większość nazwisk autorów, oraz tytułów książek. 
Ale spokojnie starałem się przedstawić swój punkt widzenia, starannie dobierając za przykłady te książki, które jeszcze pozostały w mojej głowie. 
W wielkim skrócie moja praca niosła następujące przesłanie. 
II Wojna Światowa była tak wielką tragedią w dziejach ludzkości, że trudno się pogodzić z wszechobecną w literaturze i mediach bylejakością jej opisu. 
Umiejscawianie w okresie wojny akcji wielu powieści i filmów – traktujących o problemach zupełnie nie związanych z czasem wojny, a występujących obecnie, stało się wytrychem dla zdobycia poparcia klasy rządzącej i z tym związanych synekur. Podobnie ma się sytuacja z produkcją filmową, w której surrealistyczne filmy pokroju "Stawka większa niż życie" i "Czterech pancernych i pies", wypaczają u młodych ludzi prawdziwy obraz wojny. 
Polską kinematografię zalały filmy "wojenno-bylejakie", a polska literatura tkwi w bylejakości kombatanctwa elit rządzących. 
I takie marne produkty serwuje nam się od rana – do wieczora w literaturze, prasie, telewizji. 
W rezultacie czego społeczeństwo obojętnieje, a młodzież ma coraz bardziej wypaczone spojrzenie na tragedię wojny.
Edukacja na temat II Wojny Światowej winna być prowadzona ze szczególną ostrożnością. Przede wszystkim z umiarem, wskazując tylko prawdę o tamtych latach. 

W dniu ogłoszenia wyników z matury zaczepiła mnie nauczycielka od języka polskiego i przeprosiła za to, że dała mi ocenę tylko "4". Tłumaczyła, że nie jest w "Partii" i boi się o swoją pracę. 
W następnym roku przeczytała moją pracę kolejnym maturzystom – jako przykład wartościowej pracy maturalnej. 
Zrobiła to chyba po raz pierwszy – bo ani nam, ani naszym poprzednikom nie dawała żadnych wzorców pracy maturalnej. 
Było to o tyle ciekawe, bo przez wszystkie lata nauki, moje odpowiedzi z języka polskiego kwestionowały wszystko, czego nauczycielka nas uczyła. Albowiem w swojej pracy realizowała wytyczne ówczesnego Ministerstwa Oświaty. 

Upływ czasu w żaden sposób nie zmienia mojego stosunku do tragedii wojny. 
Ale zawsze znajdą się kanalie, które nawet na tragedii wojny robią interes. 
Pierwszą ich grupę stanowili wszyscy pseudokombatanci, którzy jak szarańcza rozplenili się w tak zwanym "Związku Bojowników o Wolność i Demokrację". 

Wraz z upadkiem komunizmu pojawiła się kolejna grupa robiących interes na wojnie. 
To ludzie spod szyldu "holocaust industry". A więc żydowscy złodzieje dążący do przejęcia cudzej własności dzięki szermowaniu hasłami holokaustu. 
By szantaż się udał, na arenie międzynarodowej przeprowadzili manipulację historią i starali się przedstawić Polaków – jako wspólników nazistów. 
Usiłowali też dowieść, że współcześni Polacy kontynuują nienawistny stosunek do żydów. Aby dowieść, że "Polacy wypijają antysemityzm wraz z mlekiem matki". 

Prowokacja się udała i wiele osób weszło w Internecie, w awanturniczy ton dyskusji na temat czasów wojny. 
Kiedy usiłowałem otrzeźwić Rodaków to i sam momentami trafiłem cierpliwość, widząc obłęd w awanturach internetowych. 
Na szczęście wszystkie te zdarzenia nie miały wpływu na moje postrzeganie tych tragicznych lat, których powtórkę szykują nam dziś politycy i z nimi powiązani zbrodniarze robiący interes na wojnie. 

Kilka miesięcy temu ujrzałem coś – co wywołało moją odrazę. 
Jakiś przygłup stworzył film przedstawiający zabawę nagich ludzi w komorze gazowej, w popularnego kiedyś "berka". 
Mając ważniejsze sprawy na głowie, zanotowałem tylko, że jakiś psychol prowokuje społeczeństwo sięgając po temat holokaustu. 
Nie interesowało mnie nazwisko tego człowieka bo szanuję swoją pamięć. 

Szoku doznałem później, gdy dowiedziałem się, że autorem tej żenującej prowokacji jest człowiek mianowany "kuratorem" polskiej wystawy na Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie 2012. 
To ten psychopata decydował o tym – jakie prace reprezentują Polskę na tej wystawie. 
Jego "sztandarową" pracę usunięto z wystawy, ale oburzenie krytyków sztuki i artystów spowodowało, że możemy uznać kompromitację Polski na berlińskim Biennale 2012. 
Udział Polski w tym Biennale zakończył się skandalem. Artyści, krytycy sztuki i media bardzo krytycznie wyrazili się o linii programowej polskiej ekspozycji. 
Krytycy sztuki zauważyli, że autorzy ekspozycji chcieli z polityki zrobić sztukę. 

Jest to polityka lewackiego ekstremizmu. 
W głupawych komentarzach dla mediów – autorzy takich kulturowych śmieci bredzą o jakimś "przedefiniowaniu sztuki". 
Takie brednie mogą głosić tylko ludzie nie posiadający elementarnej wiedzy z dziedziny kultury. 
W przeszłości mieliśmy już próby takiego "przedefiniowania" roli artysty w społeczeństwie. 
Działo się to zaraz po rewolucji bolszewickiej z 1917 roku. Autorzy tamtych koncepcji "przedefiniowania rori artysty w społeczeństwie", albo skończyli marnie – zamordowani przez stalinowskich siepaczy, lub też stali się cząstką aparatu zbrodni. 
Nie do pomyślenia jest, by w XXI wieku człowiek wykształcony, nie był świadomym niebezpieczeństw związanych z takim myśleniem. 
Nauczka choćby z polskiego podwórka winna służyć za ostrzeżenie. Lewicujący przed II Wojną artyści byli mordowani przez stalinowskich siepaczy a ci – którzy przeżyli zostali sterroryzowani przez aparat represji lat PRL-u. 

Zawsze należy przypominać, że piszę teraz o ludziach, którzy 11 listopada 2011 roku sprowadzili do Warszawy niemieckie bojówki, by te pacyfikowały wszystkich Polaków chcących uczcić Święto Odzyskania Niepodległości. 
Jak to się dzieje, że ludzie wykazujący bardzo poważne problemy psychiczne mianowani są reprezentantami kultury polskiej?
To pytanie zadałem Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 
I do dziś dnia czekam na odpowiedź z MKiDN. 

Treść pisma do RZecznika Prasowego MKiDN. 

"Na podstawie Ustawy "Prawo Prasowe", oraz "Ustawy o dostępie do informacji publicznej" wnoszę o podanie następujących informacji:

1. Wnoszę o podanie kto personalnie podjął decyzję o oddaniu Artur Żmijewskiemu i Joannie Warsza prawa do przygotowania polskiej ekspozycji na Biennale w Berlinie 2012. 
2. Jaki akt prawny upoważniał do oddaniu Arturowi Żmijewskiemu i Joannie Warsza decyzji o kształcie polskiej ekspozycji na Biennale w Berlinie 2012."
 
Foto: Jeden z przykładów mordów dokonywanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej. 
Tylko ludzie prymitywni, albo bezczelni prowokatorzy mogą z ogromnej ludzkiej tragedii robić sobie kpiny, bądź przedmiot pseudoartystycznych zachowań. 

Artur Łoboda
Polskie Niezależne Media
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu

16 sierpień 2012
Artur Łoboda 
0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758