Podwyżka płacy minimalnej to kolejny sposób na podwyższenie bezrobocia.
Wyobraźmy sobe, że w firmie X pracuje Y, któremu pracodawca wypłaca każdego miesiąca najniższą krajową czyli 1500 złotych brutto. Pracownik zarabia mało, ale cieszy się, bo jakoś radzi sobie z utrzymaniem. Pracodawca zaś płaci tyle, chociaż chciałby więcej. Nie może jednak płacić więcej, bo go na to nie stać. Nawet współczuje pracownikowi, że z pensji 1500 zł musi odprowadzić podatki i obowiązkowe składki, zabierając mu w ten sposób prawie połowę pensji.
W obronie tego pracownika stają teraz eurosocjaliści. Wprowadzają przepis podwyższający płacę minimalną do 1600 złotych. Pracodawca dochodzi do wniosku, że nie stać go na taką pensję, wzywa więc pracownika Y i wręcza mu wypowiedzenie. Sytuacja pracownika Y pogarsza się z dnia na dzień. Miał pracę za 1500 zł brutto, teraz nie ma wcale.
Pracownik Y. ma dwa wyjścia. Albo szukać nowej pracy za 1600 zł brutto, ale z tym ciężko, bo nowy przepis wygonił na bezrobocie setki innych osób. Albo zatrudnić się na umowę śmieciową znowu za 1500 zł, tylko bez ubezpieczenia. Jest to więc problem, za który pracownik Y. powinien podziękować autorom nowego przepisu.
Pracownik Y. decyduje się więc na umowę o dzieło lub zlecenie, gdzie ograniczeń jeszcze nie ma. A pracodawca ma aż trzy powody, aby się nie zgodzić:
– po pierwsze: może zapłacić w przyszłości karę za zatrudnianie ludzi na umowę śmieciową
– po drugie: przyjdzie inspektor z ZUS lub PIP, który każe mu – w drodze administracyjnej – zatrudnić jednak tego Y. na umowę o pracę
– po trzecie: boi się, że wejdą przepisy ograniczające umowy śmieciowe i będzie i tak musiał zwolnić Y., a ten odwoła się do sądu.
Pracodawca mówi więc "NIE", a Y. zasila szeregi bezrobotnych. Takich Yków będą tysiące, więc wzrost bezrobocia jest gwarantowany.
Równolegle z rządowym projektem podniesienia płacy minimalnej, "Solidarność" pracuje nad projektem ustawy przeciwko umowom śmieciowym. Umowy o dzieło, umowy zlecenie mają zniknąć z przepisów. Pracowników będzie można zatrudniać tylko na stałe. Pracodawcy nie podejmą tego ryzyka, co oznacza, że dla setek tysięcy ludzi zabraknie pracy.
Eurosocjaliści nie rozumieją, że przpisami nie można naprawiać gospodarki. Naprawia się ją, pozostawiając ludziom wolny wybór. Jesli ktoś chce pracować za 1500 złotych to jego sprawa. Niech się w to ani rząd ani Solidaruchy nie wtrącają. Jeśli ktoś chce pracować na umowę o dzieło to też jego sprawa. Dlaczego eurosocjaliści chcą mu tego zakazać?
Dziwię się, że rząd chce podnieść płacę minimalną z 1500 zł tylko do 1600 zł. Mógłby przecież podnieść ją do 5, 6 czy 20 tysięcy. Na papierze wszystko byłoby pięknie, a skutki byłyby takie same – lawinowy wzrost bezrobocia.
Bo rządy socjalistów to właśnie nic innego jak bezrobocie, wysokie podatki, chaos, bałagan i dziadostwo.