Pizza, kebab, szczypta egzotyki i oczywiście bigos lub schabowy z kapustą. Monotonne menu i niezbyt wygórowane wymagania kulinarne Polaków układają menu foot courtów, barów i restauracji. I nawet Magda Gessler, nawet Grycanki nie zmienią tych nawyków
Kulinarne upodobania Polaków nie zmieniają się od lat. W przerwie w pracy wyskakujemy wprawdzie na tani luncz, a nie na tani obiad, ale najchętniej zamawiamy chińszczyznę, kebeb lub pizzę, czasem, dla odmiany schaboszczaka.Taki gastronomiczny obraz Polski wyłania się również z badania "Polska na talerzu 2012", które w marcu 2012 r. przeprowadziło MAKRO Cash & Carry. Nie wiem kogo badali autorzy raportu, ale odnoszę wrażenie, że byli to głównie klienci MAKRO. Czy wyniki są przekonywujące? Oceńcie sami.
Z badania MAKRO wynika, że poza domem jemy średnio 33 razy w roku, czyli częściej niż w 2010 roku (wtedy lokale gastronomiczne odwiedzaliśmy 28 razy w roku), ale jest to wynik raczej marny. Dlaczego? Na to pytanie raport nie odpowiada, a szkoda, bo powody nieczęstych wizyt w restauracjach i barach mogłyby być ciekawym materiałem do analizy zachowań społecznych i finansowych Polaków. Stawiam, że głównym powodem są ceny, a nie nawyki.
Na jednorazowy posiłek w restauracji czy barze wydajemy ok. 16 zł. Nie jest to kwota zawrotna, dlatego słowo „restauracja” uważam za przesadzone. Chyba, że autorzy raportu maja na myśli restaurację „inną niż wszystkie”.
– Poza domem najchętniej stołują się konsumenci do 30. roku życia. To oni są też skłonni wydać na posiłek poza domem najwięcej – zaznacza Ewelina Rzedkowska, menedżer ds. grupy klientów Horeca w MAKRO. – Dla młodych osób posiłek poza domem to najczęściej okazja do spotkania się ze znajomym, osoby starsze traktują to przede wszystkim jako wygodę i oszczędność czasu – zauważa Rzedkowska.
Oczywiście, że najczęściej poza domem jadają młodzi ludzie. Oni po prostu nie mają jeszcze własnych domów. Mieszkają po kilka, kilkanaście osób w wynajętych mieszkaniach tworząc swego rodzaju komuny, bo tylko w ten sposób mogą przetrwać miesiąc. Zarabiają co kot napłacze, wcale nie dlatego, że są kiepskimi pracownikami. Harują po godzinach, nie opieprzają się, a zarabiają byle jak. Do tego często czekają na swoje wynagrodzenie całymi tygodniami, bo pracodawcy nie rozumieją znaczenia słowa „umowa”. Do pierwszego zazwyczaj im nie starcza – to jest smutny obraz pokolenia tysiąca euro.
Raport MAKRO podaje, że co drugi Polak, jedząc poza domem, wybiera lokale serwujące tradycyjną kuchnię polską (niedrogą, znaną, bez niespodzianek), natomiast aż 27% konsumentów decyduje się na miejsca z kuchnią włoską.
Włoska kuchnia nie należy do najdroższych, jest umiarkowanie urozmaicona (w Polsce to zwykle kluchy z przetworzonymi pomidorami i garścią ziół lub pizza), ale można ją elegancko podać i stworzyć wrażenie luksusu za 16 zł. Tradycyjna kuchnia polska natomiast, serwowana choćby przez sieć Polskie Jadło, to zwykle sztuka mięsa, ziemniaki na kilka sposobów i jakieś surówki – można się zmieścić w 16-20 zł.
Z badania wynika także, że najchętniej wybierany typ lokalu to restauracje z obsługą kelnerską i pizzerie (23%) – to właśnie ta namiastka luksusu. Pizza, dla prawie 60% Polaków, jest daniem najczęściej jadanym poza domem. Drugie miejsce zajmują kebaby, które szczególną popularnością cieszą się w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców – można je kupić w okienku, nie trzeba stać w długich kolejkach, dadzą się zjeść w czasie marszu i są syte. Do tego kosztują niewiele. Tyle samo zwolenników mają dania kuchni polskiej – bigos, kotlet schabowy, mielony.
Raport "Polska na talerzu 2012" pokazuje, że w przypadku wyboru lokalu decydujące są dwa czynniki – ceny (55%) i lokalizacja punktu (46%). Na urozmaicone menu (34%) częściej wskazywały osoby z wyższym wykształceniem. Z kolei w przypadku osób starszych (grupa 50+) wzrasta znaczenie aspektów zdrowotnościowych posiłku (13%).
– W swoich kulinarnych upodobaniach Polacy to jednak tradycjonaliści – mówi Grzegorz Kazubski, szef kuchni MAKRO Centrum Horeca. – O ile potrawy europejskie znamy i lubimy, jako naród jesteśmy cały czas umiarkowanie otwarci na kuchnie egzotyczne. Aż 55% Polaków nigdy nie odwiedziło lokalu z potrawami z Indii, Meksyku czy Tajlandii. Póki co, najchętniej stołujemy się w barach z kuchnią chińską i wietnamską. Jestem jednak przekonany, że uda nam się oswoić kuchnie z odległych regionów świata na poziomie podobnym jak w zachodnich krajach Europy – dodaje Kazubski.
Kazubski chce zatem zmienić kulinarne nawyki Polaków jadających poza domem 33 razy w roku, za 16 zł za posiłek. Czy warto? Ile MAKRO może na tym ugrać?
Raport niewiele ma wspólnego z rzetelnym badaniem rynku.
Źródło: MAKRO Cash & Carry, Serwis Informacji Zleconych PAP, NE, mad
Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.