Rocznica to doskonały czas na przemyślenia. Warto się więc zastanowić nad pewnymi kwestiami, z nią związanymi. Ale przede wszystkim przeanalizować jej wymiar społeczny i skutki moralne.
Czy to jeszcze żałoba, czy już absurd?
W kilka dni po katastrofie mogliśmy zaobserwować pierwsze od bardzo dawna zjednoczenie społeczeństwa polskiego. W tym czasie nie było podziałów między ludzkich- każdy był sobie bratem. Zjawisko to- samo w sobie- było czymś pięknym i unikatowym na skalę światową, bo tylko Polacy tak potrafią.
Lecz po odwiezieniu trumny prezydenckiej na Wawel zaczął sączyć się jad. Pewne środowiska zaczęły w fanatyczny sposób domagać się rzeczy, które były delikatnie mówiąc- śmieszne. Staliśmy się świadkami wojny polityczno-społecznej, której prowodyrem był brat zmarłego prezydenta. Rozpoczęła się wojna o krzyż! Na Krakowskim Przedmieściu zapanowała anarchia, a w całym kraju dochodziło do dziesiątek kłótni na tematy absurdalnie dziecinne. Przez kawałek drewna i białoczerwoną wstążkę w kraju wybuch niepokój podsycany przez środowiska PiSowskie i ich elektorat. Warto sobie w tym miejscu zadać pytanie, czy było to potrzebne? Bo czy nie lepiej byłoby się rozejść do domów i w zaciszu odmawiać modlitwy za dusze ofiar katastrofy? Nie! Rozpoczęły się walki z policją, marsze religijne i nagonka na wszystkich, którzy w tym szaleńczym amoku udziału nie brali. Skutkiem owych wojen ideologicznych były ogromne wydatki na zachowanie bezpieczeństwa w stolicy, były zarzuty o PRLowskie usposobienie władz, ale przede wszystkim- zakrywanie nieróbstwa partii rządzącej, przez medialną nawałę, w której przeciwnicy PO bardzo chętnie brali udział.
Patriotyzm czy idiotyzm?
W wyniku opisanych wyżej niepokojów, narodziła się nowa ideologia- która tytułuje siebie "jedynym i prawdziwym patriotyzmem"- jest to "kaczynizm". Mimo, że jest to zjawisko kuriozalne, które wśród normalnych ludzi wzbudza śmiech- przyjęło to rozmiary niebezpiecznej psychozy. Dziś- każdy, kto nie czci pamięci państwa Kaczyńskich, jest wrogiem publicznym, Żydem, masonem i komunistą- nie ma w tym absurdu?
Jakiś czas temu zostałem zaproszony na FaceBooku do pewnej grupy patriotycznej. Grupa ta skupiała głównie ludzi o wiele starszych ode mnie, ale nie przeszkadzało mi to. Pojawiały się tam czasem rzeczowe dyskusje i była miła atmosfera. Ale kiedy wrzucałem na tablicy tejże grupy informacje o jakichś aktywnych inicjatywach społecznych środowiska patriotycznego- ludzie ci ograniczali się jedynie do kliknięcia "Lubię to!". Nie było ani słowa komentarza, rady, czy uwagi, co przy inicjatywach tego typu byłoby mile widziane. Raziło mnie to w oczy, ale nie mówiłem nic. Im bliżej było do dzisiejszej rocznicy, tym więcej się tam pojawiało treści które mnie zaczęły przerażać. Były to wiersze namawiające do fanatycznego zwalczania wrogów publicznych, takie, które namawiają do nietolerancji i przemocy. Zaczęły się pojawiać także artykuły, które prześcigały się w absurdalnych zarzutach o to, kto jest winny katastrofy. Brakło tylko artykułu, w którym oskarżano by kosmitów. W pewnym momencie skomentowałem jeden z linków słowami "Dajcie spokój. To się zaczyna robić chore.". Kilka godzin później pojawił się post na tablicy o treści "Każdy kto nie chce czcić pamięci Lecha i Marii Kaczyńskich jest proszony o opuszczenie grupy"- pytam więc, czy to jest normalne? Przypomina mi to dziecięce zabawy w piaskownicy- "Nie chcesz się bawić tak jak my, to idź sobie!". Zaznaczam, że była to grupa zrzeszająca patriotów. I teraz zapytam, gdzie tu jest patriotyzm? Kaczynizm, fanatyzm religijny owszem, ale patriotyzm?
Jeszcze w trakcie walk o krzyż, usłyszałem opinię, że "obowiązkiem Prawdziwych Polaków jest bronić Krzyża". Niech mi teraz ktoś wyłoży definicję "Prawdziwego Polaka", bo najwidoczniej jestem niedouczony i jej nie znam. Urodziłem się i wychowałem w Polsce, od dziecka byłem dumny z mojej narodowości i przywiązany do tych ziem. Dziś biorę udział w różnych patriotycznych inicjatywach, o których nie słyszeliście, bo ta działalność to wciąż jest podziemie. Ale, czy ja na prawdę jestem obywatelem drugiej kategorii?
Kartofel, Mąż Stanu czy Bóg?
Gdy umarł Jan Paweł II, ksiądz na katechezie zarzekł wszystkim, że nie możemy zmienić religii. Że nie możemy od dziś wyznawać Karola Wojtyły, bo nie był on bogiem, a sługą bożym. Wyznawcom kaczynizmu najwyraźniej nie miał kto tego uświadomić.
Zastanówmy się nad realnymi osiągnięciami Lecha Kaczyńskiego. Jest Muzeum Powstania Warszawskiego, jest pewnego rodzaju wskrzeszenie myśli patriotycznej i narodowej, jest uhonorowanie bohaterów narodowych wszystkich frakcji Polskiego Państwa Podziemnego, ale jest także ratyfikacja traktatu lizbońskiego, a budowa gazociągu północnego trwa w najlepsze. Czy człowiek ten zasługuje na status męża stanu? Moim zdaniem nie- a to dla tego, że nie potrafił się zachować. Określenia typu "spieprzaj Pan", czy "spieprzaj dziadu" są mało wyrafinowane i nie przystoją głowie państwa. Pytam więc co ten człowiek zrobił, a o czym ja nie wiem- że jest wielbiony niczym Bóg?
Równi i równiejsi!
Po katastrofie rodziny poległych otrzymały niebotyczne odszkodowania i najwyższej jakości pomoc zarówno psychologiczną, jak i materialną. W tym samym czasie, gdy ktoś ginie na drodze, przez jej fatalny stan- jego rodzina nie dostaje nic! Gigantyczne odszkodowania dla rodzin smoleńskich były tłumaczone faktem, że ci ludzie nigdy wcześniej nie pracowali. Jak wiemy "ciężka praca uszlachetnia", więc ci ludzie nie będą szanowali pieniędzy, bo nie znają ich prawdziwej wartości. Są dziś rozpieszczani przez "podatników". Ale gdy zginie podatnik- ojciec rodziny, jego tragedia jest nie tylko w wymiarze żałobnym, ale i ekonomicznym. Bo jego żona sama dwójki dzieci nie utrzyma za 1500zł brutto. Warto sie zastanowić, czy pewni ludzie zwyczajnie sobie zasłużyli na pomoc państwa bardziej niż inni…
Podsumowanie.
Ten temat powinien być szerzej poruszony. Zamieściłem tutaj tylko skromny opis tego, co zaobserwowałem przez ostatni rok. O tego typu rzeczach powinno się mówić otwarcie, bo tylko wyjaśnienie sobie pewnych kwestii doprowadzi do załagodzenia wszelkich sporów.
Katastrofa smoleńska jest bez wątpienia wielką tragedią, ale świństwem jest wykorzystywanie jej do celów politycznych, a debilizmem- walka o "rację" tych, którzy spory zaogniają. Bez wątpienia, przez te wszystkie niepokoje- profanowana jest pamięć tych ludzi, którzy rok temu oddali ostatni dech.
-Samael