Polityka monetarna i gospodarka wzięły rozwód definitywny i nieodwracalny! To należy zmienić!
Algorytmizacja, to najogólniej rzecz ujmując, proces budowy określonych regułpostępowania, które stosowane w ustalonym porządku prowadządo rozwiązania określonego zadania lub osiągnięcia określonego celu. Naszym celem jest przeprowadzenie Polski od pieniądza kosmopolitycznego, lichwiarskiego do pieniądza narodowego, opartego na parytecie gospodarczym.
Dlaczego wywołuje temat algorytmizacji?
Otóż natura ludzka bardzo przewrotną jest. Nie wszystko co dobre musi być brane za dobrą monetę. Przewrotność społeczeństwa, natomiast, to zsumowane przewrotności indywidualne. Każdy z nas żyje z bagażem doświadczeń, różnie przeżywanych i interpretowanych. Przebić się przez ten gąszcz z nową ideą nie jest łatwo. Jeśli jednak komuś coś się w tej materii udało, ten wie, że ta „przewrotność” wzmaga się, gdy przedstawia się rzecz jako „jedynie słuszną i historycznie uzasadnioną”. W społeczeństwie zapala się czerwone światło, że coś musi być nie tak. Wytrawny polityk wie, że w polityce jest akurat odwrotnie niż w nauce. Każdy naukowiec trzyma się zasady, że „nie upublicznia się rzeczy niedokończonych”. Polityk natomiast wywołuje ferment intelektualny świadomie podprowadzając opinię publiczna do sytuacji, w której będzie można podjąć decyzję. Niestety, ale tak robi się zarówno w rzeczach zbożnych jak i łajdackich. Metodą na pozyskanie sprzymierzeńców może okazać się dyskusja nad tym, co na ścieżce do osiągnięcia celu końcowego może być zwariantowane lub sparametryzowane.
Podstawowym problemem jest rozległość zmian jakie proponuje Nowa Architektura Finansowa w zakresie tzw. „zakotwiczenia waluty”, a po upadku parytetu złota mamy tu prawdziwy ferment. Żadna z nowych doktryn w tym zakresie nie panowała zbyt długo: „strategia celu podaży pieniądza” (Friedman), została szybko wyparta przez „program celu kursu walutowego” a ten z kolei przez „strategię celu wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych”. Rynki już szykują nowego króla monetarnego. Ma nim być „strategia celu nominalnego PKB”. Jednak wspólnym mianownikiem wszystkich tych strategii jest utrzymanie kosmopolitycznego charakteru pieniądza i wzmożenie ekspansji monetarnej banków.
Prowadzona w rozwiniętych krajach polityka „poluzowania” reżimu inflacyjnego nie przynosi pożądanych efektów w zakresie wzrostu produkcji i obniżenia bezrobocia. Trudno obniżyć realne stopy procentowe, gdy stopy nominalne już są prawie zerowe! Polityka monetarna i gospodarka wzięły rozwód definitywny i nieodwracalny! To należy zmienić!
Nowa Architektura Finansowa „kotwiczy” walutę na „parytecie gospodarczym” państwa. Pieniądz z kosmopolitycznego staje się narodowym i silnie związanym z gospodarką. Rodzi to poważne konsekwencje w zakresie postrzegania gospodarki narodowej jako nowej bazy monetarnej. Gospodarka narodowa to gospodarka, nad którą państwo uzyskało suwerenność: gospodarka z polskim kapitałem, polska technologią i polskim managenetem. I tu pojawia się pierwszy problem algorytmizacji: czy taką gospodarkę mamy i czy jest ona zdolna zapewnić siłę narodowej walucie? Odpowiedź jest jednoznaczna i negatywna NIE! Na razie…
Gospodarkę narodowo zorientowaną może zbudować jedynie państwo, tworząc dla niej ramy prawne i zapewniając osłonę protekcjonistyczną. Koniec z polityką gospodarczą rozumianą jako „brak polityki gospodarczej”. Państwo ma prawo:
wspierać takie formy prowadzenia działalności gospodarczej, które zapewniają optymalne wykorzystanie istniejących zasobów,
wspierać takie przedsiębiorstwa, które zapewnia jej większą bazę podatkowa,
wspierać przedsiębiorstwa i organizacje „strukturalnie innowacyjne” zapewniające społeczeństwu postęp technologiczny,
ingerować w obszary zagrożone takimi chorobami pracy jak: frustracja, alienacja, regresja, sublimacja, agresja,
działać w kierunku koncentracji kapitału w przedsiębiorstwach.
Oczywiscie państwo nie ma prawa zabraniać prowadzenia działalnosci gospodarczej w formach wyjątkowo niefektywnych. To jasne: działa prawo wyboru, decyzji i negacji.
Tymczasem, przypatrując się geografii gospodarczej w Polsce zauważamy, że jest ona prawie kompletnie pozbawiona gospodarki lokalnej i regionalnej. Prawo gospodarcze dla przedsięwzięć większej skali, oferuje jedynie spółki anonimowe, dobre dla kolonizatorów gospodarczych. Brak prawa do tworzenia się organizacji gospodarczych o integracji produktowej oraz rozwoju własności pracowniczej. Tu nie potrzeba jakichś wielkich inwestycji finansowych. Tu konieczne jest jedynie przezwyciężenie egoizmów grupowych i dopuszczenie do działania. Nic więcej. Potrzebne jest jednak podjęcie decyzji jakie inwestycje mogą okazać się najbardziej produktywne. Jeśli dysponuje się niewielkimi kwotami, to zdecydowanie lepiej jest zainwestować w kapitał strukturalny. W przebudowę mentalności gospodarczej, w partnerski model stosunków przemysłowych. To najlepsza metoda zamiany szarego na złote.
Wprzęgnięcie pieniądza do gospodarczego zaprzęgu jest jednym z zagadnień do rozwiązania przy opracowywaniu „formy rozproszenia emisji”. Jesteśmy oto w takiej sytuacji, że gospodarka realnie nie chce pożyczać, aby finansować swój rozwój. Nie chce generowanych w ten sposób kosztów finansowych przekładać na barki konsumentów. To już się stało i nie pomagają żadne zaklęcia w rodzaju obniżki do zera stóp procentowych. Tak, jakby do przedsiębiorców dotarła świadomość, że ktoś okrada ich z inwestycyjnego wysiłku. Rozwiązanie może być tylko jedno: zarówno przedsiębiorcy jak i społeczeństwo, które – w sposób pośredni i bezpośredni – przyczynia się do tego gospodarczego sukcesu, powinni odzyskać należne im prawa własności. Prawo do ekwiwalentu pieniężnego na przyrost PKB.
Najważniejszymi zagadnieniami algorytmizacji w zakresie NAF są: wypracowanie właściwej „formuły emisyjnej” oraz właśnie „formy rozproszenia emisji”.
Formuła emisyjna powinna być zakotwiczana na dwóch filarach: pierwszym może pozostać „strategia celu inflacyjnego”, drugim – płynna obsługa transakcji gospodarczych uwzględniająca przyrost PKB. Wymaga to pewnej rozbudowy formuły znanej jako formuła Locke’a Ricardo.
Forma rozproszenia emisji powinna uwzględniać zarówno potrzeby strony podażowej jak i popytowej. Powinna poszukać punktu równowagi pomiędzy potrzebami inwestycyjnymi przedsiębiorców a koniecznością pobudzenia konsumpcji wewnętrznej. Elementem polityki gospodarczej powinno być wsparcie krajowych wytwórców w walce o krajowych konsumentów. Nie można dopuścić do sytuacji, że stworzymy jedynie popyt na chińskie tenisówki.
Każda strategia musi mieć opracowane procedury, które będzie stosował bank centralny. Do przedyskutowania są zarówno „narzędzia dostrajające” jak i częstotliwość ich użycia. Wiadomo jest, że każde dostrajanie gospodarki będzie lepsze, gdy częstotliwość pomiaru odchyłki od założonych parametrów będzie większa a opóźnienie pomiaru krótsze. Nie do pominięcia jest koszt tego pomiaru. Należy zatem szukać rozwiązań, aby emisję i jej rozproszenie przeprowadzać w cyklu kwartalnym, a operacje dostrajające (głównie w zakresie ochrony celu inflacyjnego) na bieżąco.
Można to sobie w ten sposób wyobrazić, że Rada Polityki Pieniężnej raz na kwartał ogłaszałaby jaka byłaby kwota emisji i jakie z tej kwoty wynikałoby dofinansowanie pracowniczych majątków produkcyjnych (to będzie rozwinięte w dalszej części) oraz – przykładowo – jako dodatek na likwidację nędzy. Nawet w przypadku braku wzrostu PKB należałoby zalegalizować i rozproszyć emisję „zaniechaną”. Jest tego na stan czerwca/2012 ponad 251 mld zł. Część z tego, a dotyczy to zadłużenia skarbu państwa (95,6 mld zł) należałoby umorzyć, resztę ściągnąć od banków zmuszając je do uzupełnienia płynności do 100% udzielonych kredytów w formie pożyczek lombardowych lub redyskontowych z NBP. Roczną kwotę tej „zaniechanej” emisji można szacować na jakieś 20-25 mld zł.
Jeśli znamy już źródło finansowania wzrostu, należałoby zadać pytanie: co może zrobić państwo aby „dorobić się” gospodarki narodowej?
W pierwszej kolejności należy dopisać do kodeksu spółek dwa rozdziały „Stowarzyszenie do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek” oraz „Spółka właścicielsko – pracownicza”. Koncentracja kapitału mogłaby dokonywać się w strukturach sieciowych na podobieństwo japońskich keiretsu poziomych czy koreańskich czeboli..
W drugiej kolejności wykorzystujemy wsparcie kapitałowe spółek właścicielsko – pracowniczych drogą dokapitalizowania pracowniczego majątku produkcyjnego środkami pochodzącymi z emisji pieniądza. Oto wstępne zasady takiego dokapitalizowania:
Dokapitalizowaniem objęte byłyby jedynie polskie przedsiębiorstwa zarejestrowane w stosownych rejestrach jako „spółki właścicielsko – pracownicze”
Warunki początkowe mogłyby spełniać spółki zatrudniające trzech pracowników z wymogiem uzupełnienia zatrudnienia do 7 w przeciągu czterech lat.
Spółki właścicielsko pracownicze powinny mieć wewnętrzne regulaminy kapitalizacji na imiennych kontach pracowniczych przyrostu aktywów firm (finansowanych w ciężar kosztów operacyjnych – tylko i wyłącznie) oraz podziału zysku jak i stosowne organy zarządzające.
Prawo powinno określać dysproporcje w zarobach oraz udziału w przyroście aktywów dla pracodawców i pracobiorców. Przykładowo: przedsiębiorca może zarobić poczwórną średnią w swym przedsiębiorstwie, i może mieć zapewniony udział w przyroście aktywów pięciokrotnie wyższy od pracownika. Jak chce być bardziej atrakcyjny dla pracobiorców niech te wskaźniki obniży. Zobaczymy kto jaki ma stosunek do siódmego przykazania. Kto patriota, kto hipokryta.
Przedsiębiorstwo nie powinno mieć zaległości płatniczych.
Dokapitalizowaniem objęci byliby pracownicy zatrudniani na umowach o pracę.
Wielkość dokapitalizowania wynikałaby z naliczanych kwot emisji podzielonych przez całkowitą liczbę pracowników uczestniczących w programie dokapitalizowania.
Kwoty umarzanego pracowniczego majątku pracowniczego (PMP) byłyby opodatkowane stawką PIT, z wyjątkiem przypadków przenoszenia jego do innego przedsiębiorstwa lub założenia własnego przedsiębiorstwa
… i ktoby wiedział o jakichś przeszkodach nie da znać…
I co? – i czarna rozpacz: pracownicy mają wgląd w księgi rachunkowe i pilnują pracodawcę lepiej niż Urząd Kontroli Skarbowej?
Co z bankami?
Nic tragicznego. Dalej będą mogły przyjmować depozyty, udzielać kredytów, itd., jednak działając w zgodzie ze „złotą regułą bankowości”. Koniec z kreacją pieniądza z rezerwy cząstkowej czy podwójnego delewarowania. Rada Polityki Pieniężnej nie będzie ich zmuszała do windowania lichwy na poziomie poczwórnej stopy lombardowej. Będą mogły swobodnie powalczyć o klienta. W mojej Kasie Stefczyka oj dawno temu, która depozyty brała na 3% a pożyczki udzielała na 4%, uzbierało się tyle grosza, że myśleli o zakupie kolonii na Ukrainie, aby wieś rozgęścić. Jakoś to było możliwe.
Jeszcze raz: niczego tu nie ma w rodzaju „tak będzie”, tylko trochę o tym „jak być może”. Jeśli „garb odsetkowy”, Twój osobisty i państwowy Ci nie doskwiera, to traktuj to w kategoriach pięknej baśni. Jeśli nie, popatrz na złotówkę i przez chwilę pomyśl, czym ona tak właściwie jest.