BIZNES
Like

Pieniądz krąży po świecie…

27/11/2013
756 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Pieniądz krąży po świecie…

Czyjś koszt, to dla drugiej strony dochód. Dlatego zarobek każdego z nas pochodzi z wydatków innej osoby. Aktywa finansowe jednej osoby/instytucji są jednocześnie zobowiązaniem finansowym dla kogoś innego. Warto mieć świadomość, że aktywa finansowe, nie będące jednocześnie niczyim zobowiązaniem, po prostu nie istnieją. Pieniądz cały czas krąży…

0


 

Dla przykładu, jeśli wydasz 1000 zł, to dokładnie o taką sumę wzrośnie dochód kogoś innego, lub kilku innych podmiotów, dając sumarycznie właśnie taką kwotę. Te 1000 zł nie zniknie ze świata,  ile oczywiście ich nie spalisz. Z punktu widzenia mikroekonomii, niestety pieniądze zniknęły z Twojego portfela, jednak patrząc na poziomie makro, po prostu przewędrowały do portfela innej osoby.

Rozważmy hipotetyczną sytuację, że na cały świat składają się tylko dwa byty: Ty i cała „reszta”. Zawsze, kiedy wydasz 1000 zł, to dochód/oszczędności całego świata „poza” Tobą wzrosną o 1000 zł. A z drugiej strony, kiedy uzyskasz dochód 1000 zł, t będzie znaczyło, że świat „poza” tobą poniósł wydatki w wysokości tego 1000 zł właśnie.

Załóżmy dalej, że na całym świecie istnieje tylko 100 000 zł. Kiedy Ty zarobisz 2000 zł i jednocześnie wydasz tylko 1000, a pozostały 1000 zaoszczędzisz, to zasoby reszty świata zmaleją do 99 000 zł. Wyobraź sobie, że tak co miesiąc oszczędzasz po 1000 zł. Wtedy po 100 miesiącach twoje oszczędności wzrosną d 100 000 zł. Jednocześnie jednak zasoby pieniężne „reszty” świata będą równe 0 zł. Ty jednak nadal chcesz oszczędzać, wtedy „reszta” świata musi jakoś zdobyć gotówkę. Albo pożyczy ją d Ciebie, albo „światowy bank centralny” dodrukuje tych pieniędzy, w celu zwiększenia ilości gotówki na świecie. Przecież banknot (pieniądz) formalnie jest długiem (pasywa) banku centralnego.

(Precyzyjnie mówiąc – banknot nie jest prawdziwym długiem, ponieważ bank centralny nie ma obowiązku jego spłaty. Jednak formalnie – banknot jest właśnie zobowiązaniem banku centralnego.)

Z powyższego eksperymentu myślowego wyraźnie widać, że wzrost czyjegoś poziomu oszczędności, skutkuje tym, że „reszta” świata ma mniej pieniędzy – musi zmniejszyć swój poziom oszczędności lub zaciągnąć dług. Logiczne? Logiczne!

A teraz podzielmy świat na dwa podmioty: rząd i wszystko poza rządem (społeczeństwo). Załóżmy, na całym świecie, ludzie oszczędzają miesięcznie po 500 zł „na głowę”. Wówczas dług rządów na całym świecie wzrasta  350 miliardów zł miesięcznie. (7,000,000,000 osób x 500 zł) Mamy wówczas sytuację, kiedy w ścisłym tego słowa znaczeniu „zadłużenie finansowe netto” rządów na całym świecie rośnie. (Zadłużenie finansowe netto, określa się jako „czysty dług”, czyli wartość długu pomniejszona ewentualne aktywa finansowe, jak akcje i depozyty. Analogicznie „aktywa finansowe netto” to wartość aktywów finansowych minus zobowiązania, czyli dług.)

Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2010 roku, zadłużenie finansowe netto rządów na całym świecie sięgało kwoty 28,750 bilionów dolarów . Innymi słowy, oznacza to, że 28,750 bilionów dolarów znajduje się w zasobach aktywów finansowych prywatnych ludzi na całym świecie. Aktywa finansowe sektora prywatnego i finansowy dług netto rządów na całym świecie bilansują się (równają się).

Wyobraźmy sobie teraz, co takiego stałoby się, gdyby przed rządami na całym świecie postawić jedno zadanie: należy zmniejszyć dług poprzez robienie oszczędności. Ten, kto prześledził wcześniejszy eksperyment myślowy już wie, że wzrost oszczędności jednej strony oznacza, że u kogoś innego urósł dług. Rząd może oszczędzać tylko pozbawiając kogoś dochodu.

Czyli jeżeli rządy na całym świecie dążą do spłacenia swojego zadłużenia, to musi się to odbyć kosztem zmniejszenia poziomu oszczędności, bądź nawet zwiększenia poziomu zadłużenia, sektora prywatnego – ludzi. Podkreślam, jeżeli obowiązkiem rządu staje się wypracowanie nadwyżki budżetowej, to oznacza dla sektora prywatnego zmniejszenie poziomu oszczędności lub wzrost zadłużenia. Tak przy okazji takie właśnie kuriozalne zapisy istnieją w konstytucji Singapuru i w Niemczech. Co gorsza Niemcy wezwały inne kraje Unii Europejskiej do wpisania w swoje konstytucje obowiązku zrównoważenia budżetu.

Gdy faktycznie do tego dojdzie, będzie to oznaczało że, w celu zrównoważenia budżetu rządowego, całe społeczeństwo danego kraju, będzie musiało pozbywać się swoich oszczędności lub nawet zadłużać. Czyli wszyscy przeciwnicy zadłużenia rządowego, muszą zaakceptować zadłużenie własne. Gdyż aktywa finansowe sektora prywatnego i finansowy dług netto rządów na całym świecie bilansują się.

We współczesnym systemie ekonomicznym, ze stosunkowo dojrzałą gospodarką, ludzie mogą sobie pozwolić na stopniowy wzrost własnych oszczędności. A to oznacza mechanizm, w którym zawsze wzrasta dług rządu. Jeżeli natomiast absolutnie nie akceptujemy wzrostu poziomu zadłużenia rządowego, to trzeba przyjąć system, w którym to sektor prywatny nie może oszczędzać.  Coś za coś. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Alternatywą jest zbudowanie społeczeństwa wysokiego dobrobytu, jak w krajach północnej Europy (Szwecja, Norwegia). Tam nawet osoby bez jakichkolwiek oszczędności mają przez rząd zagwarantowane bezpieczeństwo.

Reasumując, zanim rozpocznie się bezwzględną krytykę deficytu budżetowego, warto najpierw przemyśleć, jakiego rodzaju społeczeństwo chcemy zbudować i jakie powinny być cele funkcjonowania państwa.

Dług, bądź deficyt fiskalny kraju sam w sobie jeszcze nie jest wielkim problemem. Jakby na to nie patrzeć, stan deficytu budżetowego jest… normalny. Raczej powinniśmy martwic się od kogo rząd pożyczył pieniądze, w jakiej walucie, i przede wszystkim – na co je wydał. Innymi słowy, naprawdę godne uwagi, bo niebezpieczne jest to, czy pieniądze, które pożyczył rząd nie wypływają z kraju?

0

Okiem Samuraja

34 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758