Krótka notka o specyficznych mechanizmach prewencyjnych i korygujących w starożytnej strefie rzymsko- greckiej.
W związku z kradzieżą pieniędzy na masową skalę nie tylko w strefie euro, warto przypomnieć, jak z tym procederem radzili sobie starożytni Grecy i Rzymianie, protoplaści obecnych eurozjadów.
Kreacja pieniądza i sztuczne ustalanie stopy procentowej przez system bankowy prowadzi z jednej strony do błędów w inwestowaniu, lecz z drugiej – zapewnia rządzącym możliwość pozornie nieograniczonego źródła finansowania. Liczne przykłady przywoływane przez literaturę przedmiotu dowodzą, że idea wpływania na stosunki społeczno-gospodarcze za pośrednictwem narzędzi monetarnych nie była obca już starożytnym władcom. Władcy dostrzegli możliwość porządkowania spraw monetarnych za pomocą zmiany wartości, ilości i jakości pieniądza. Zainteresowanym polecam książkęRené Sédillota: „Moralna i niemoralna historia pieniądza”, Wyd. W.A.B., Warszawa 2002.
Czytelnicy Nowego Ekranu wiedzą z publikacji innych blogerów, że średniowieczu pisał o tym zjawisku Mikołaj Kopernik (1473-1543), astronom, który równie dobrze jak astronomią posługiwał się wiedzą ekonomiczną.
Kopernik uznawał pieniądz za czynnik wzrostu zamożności i potęgi kraju. Twierdził on, że o rozkwicie lub upadku kraju decyduje w znacznej mierze dobry system monetarny. Dowodził, że największą klęska dla państwa jest zły pieniądz. Zauważył, że psucie monety wywołuje poważne wahania cen i wpływa zabójczo na rozwój handlu z zagranicą:
Kiedyś wartość monet z dnia na dzień coraz bardziej się zmniejszała, upadła i nasza ojczyzna, i przez tę zarazę, i przez inne klęski doprowadzona została do ostatecznej zguby– napisał w rozprawie, którą odczytał na sejmiku pruskim w 1522 r., a potem opublikował w postaci traktatu Optima monetae cudendae ratio – Rozprawa o urządzeniu monety. W tym znakomitym dziele uczony dał wyraz powstającej wówczas doktrynie substancjonalnej, która – w przeciwieństwie do doktryny nominalistycznej – uznała za szkodliwe podszacowywanie wartości pieniądza i ciągnięcie z tego procederu łatwego dochodu przez panujących. Podszacowywanie zmniejsza siłę nabywczą pieniądza, prowadzi do buntów, zatargów i nieszczęść, ale także do uprzywilejowanych zysków.
W państwie konstytucyjnie praworządnym nie wolno wykorzystywać „sztuczek monetarnych” do osiągania doraźnych korzyści przez rządzących; nawet, jeśli się je nazwie akcjami oddłużeniowo- reformatorskimi. Psucie pieniądza powinno być traktowane przez ograny ścigania jak bardzo poważne przestępstwo. Dlaczego? Ponieważ pieniądz, aby mógł spełniać swoje funkcje: pośrednika wymiany, miernika wartości, środka płatniczego i środka przechowywania wartości, sam musi być wartością.
Przesłanie do konstytucyjnie wybranych władz powinno być jasne: jeśli uprawiasz przestępczy proceder „sztuczek monetarnych” dla osiągnięcia korzyści przez grupę uprzywilejowaną kosztem reszty społeczeństwa, musisz się liczyć z konsekwencjami.
Jak można przeczytać w książkach wydanych w ostatnich latach przez Fijor Publishing, pieniądz powstawał zupełnie spontanicznie w wyniku procesów rynkowych, rozwoju gospodarczego, jako dogodny instrument wymiany, a takze jako miernik wartości oraz instrument umożliwiający „zwalnianie z zobowiązań”. Ten ostatni termin oznaczał w praktyce akcje oddłużeniowo-reformatorskie, skutkujące raz to dewaluacją pieniądza, a raz jego wzmacnianiem. Akcje te, przeprowadzane już przez starożytnych, zapewnić miały dostatnie, a niekiedy wystawne życie warstwom uprzywilejowanym (dwór cesarski, armia, aparat urzędniczy) i pokryć koszty toczonych wojen. Wojny przyczyniały się bowiem zarówno do zdobywania bogactw, jak i do pustoszenia królewskich skarbców – o czym wspomniałHenryk Cywiński: w poczytnej książce„Z dziejów pieniądza na świecie”. Dewaluację uzyskiwano np. poprzez zamianę składu, wagi, wielkości i wartości monet. Wzmacnianie pieniądza osiągano zaś poprzez centralizację mennictwa, tworzenie unii monetarnych pomiędzy miastami, wprowadzanie systemów monetarnych i jego korekty, wreszcie ujednolicanie tych systemów.
Podane źródła informują, że starożytni doświadczali – tak jak obecnie współcześni – przykrych skutków fluktuacji, upadku pieniądza i jego tezauryzacji. Zjawiska te były związane głównie z niedoborem złota i srebra: podstawowych kruszców, z których bito monety. Lecz prawdziwym podłożem pieniężno-gospodarczych zawirowań była natura ludzka; żyjący w III w. biskup Kartaginy Cyprian wspomina, że gdy z mennicy szły jeszcze „ciepłe” złote i srebrne monety, natychmiast znikały z obiegu. Przechwytywali je bogacze i zakopywali w ziemi, wraz z zapasami złota i srebra; wartościowy kruszec niejednokrotnie nie trafiał do mennic, ponieważ już w drodze był grabiony. Nie wiadomo, ile kruszcu i pieniędzy nie ujrzało światła dziennego za życia ich „właścicieli”, wszak monety z czasów Nerona znajdowano jeszcze w XX wieku. Wiadomo jednak, że zamieszanie wokół środków wymiany przyczyniało się do kryzysu ekonomicznego i podejmowania drastycznych decyzji, ustalających np. karę śmierci za nie respektowanie „cen maksymalnych”.
Niekorzystne zjawiska finansowe i gospodarcze, wywołane brakiem stabilnego pieniądza, prowadziły do inflacji funkcji oraz wartości pieniądza (emisja gorszego pieniądza) i dezorganizacji rynku, co prowadziło do ponownego zastępowania rozwiniętej już ekonomiki pieniężnej elementami gospodarki naturalnej (środkiem wymiennym były: zboże, tytoń, herbata, cukier, sól, sukno, bydło, kamienie, gwoździe, miedź, ałun, a nawet haczyki wędkarskie). Należy jednak mieć na uwadze, że powrót do gospodarki naturalnej, będącej przejawem pierwotnej formy samowystarczalności, osłabiał – i to znacznie – skutki inflacji w czasach starożytnych, kiedy to wymiana towarowo-pieniężna była już rozwinięta, a samo Cesarstwo Rzymskie zajmowało wielkie obszary wokół Morza Śródziemnego w trzech częściach świata (Henryk Cywiński: „Z dziejów pieniądza na świecie”, Krajowa Agencja Wydawnicza 1986 r., str. 51 – 56).
Zjawiska te wywołały konieczność zlikwidowania chaosu w obiegu pieniężnym. Funkcjonujące już w ówczesnym obiegu prawnym tzw. "królewskie prawo mennicze" zaczęto szczególnie zabezpieczać. Nastał rok 864 i zgodnie z nakazem Karola Łysego tylko skarbiec królewski miał prawo wydawać mennicom srebro na wyrób monet, a wyrób odbywał się pod ścisłą kontrolą dworu królewskiego. Srebro w postaci monet musiało wrócić do skarbca w odpowiednim terminie i zgodnie z jego wagą. Za podrabiane monety obcinano ręce. W taki oto sposób dwór pozbawił książąt oraz feudałów znacznych i łatwych zysków, a czasami nawet rąk.
Dziś mamy demokrację, ale ona wcale nie oznacza, że można nas bezkarnie okradać.