Pielgrzym i szatan.
07/03/2012
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Są na tym świecie umysły rozstrojone, niekompatybilne z muzyką sfer, które na dźwięk słowa Bóg, odpowiedzą mimowolnym pytaniem: a szatan? Nie mam dla niedowidzących dobrej odpowiedzi, poza taką: a szatan nigdy i nigdzie nie pielgrzymuje.
Niestety, mam też złą wiadomość dla ludzi dobrej woli i silnej wiary.
Szatan ochoczo garnie się do pielgrzyma.
– Popatrz – mówi – jesteś sam, a ja pójdę z tobą, gdyż razem raźniej odkrywa się nieznane ścieżki ducha. I, nie czekając na odpowiedź, poczłapie za-i-obok-i-przed pielgrzymem.
Mądry pielgrzym w końcu zapyta:
– Chcesz mi towarzyszyć w drodze, czy chcesz pokierować moją podróżą. Jeśli chcesz mi towarzyszyć, to idź w milczeniu, tak długo jak długo zdołasz.
Szatan nie zdoła przejść w milczeniu ani jednego kroku po drodze pielgrzyma, gdyż racją jego istnienia jest przemowa. (Tu powinieneś się dowiedzieć, że na drodze duchowej nie liczą się przemowy, lecz poszukiwania).
Przemawiając ujawnia siebie w pokusie. Wiodąc na pokuszenie ujawnia siebie w pragnieniu, w marzeniu, w intencji i motywacji. Jego intencja ujawnia się w sentencji: z drogi na bezdroże.
Z drogi miłości bezinteresownej do każdego innego stanu ducha. Z drogi świadomości wyciszonej w obcowaniu z Jestem, który Jestem do każdego stanu, który zapowiada chwałę i uznanie osoby pragnącej wywyższenia.
Dodam tu jeszcze: zejście z drogi na bezdroże to łatwa robota dla duszy. Prawdziwą sztuką jest odnalezienie kierunku odwrotnego – powrót z bezdroża na drogę.
Niech się teraz odezwie ten mędrek, który stwierdzi rzecz następującą i podpisze cyrograf własnym świadectwem:
Stwórca kocha pielgrzyma i dlatego stworzył świat niezmiernie przyjazny dla jego stóp.
Zrobimy tu przystanek w wędrowaniu. Ciąg dalszy nastąpi.