Bez kategorii
Like

PIECHOTA… TA SZARA PIECHOTA…

17/04/2011
560 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Po ogromnym odzewie na mój poprzedni felieton „Ułani, ułani…” – dziś kolejne, historyczno-współczesne dywagacje na temat „królowej broni” – piechoty…

0


 

Od wieków formacje piechoty decydowały o ostatecznym zwycięstwie nad nieprzyjacielem. Nawet dziś, kiedy ostrzałem artyleryjskim, rakietami i bombami można zamienić teren przeciwnika w spaloną ziemię – przychodzi prędzej czy później potrzeba fizycznego przejęcia jego terytorium. I wtedy do akcji wkracza piechota. Pieszo, samochodami, barkami desantowymi, transporterami opancerzonymi, samolotami – wszelakimi rodzajami środków transportu dostarczana jest na pole walki, starając się wyeliminować resztki oporu i przejąć kontrolę nad wrogim krajem. I tu natrafia najczęściej na piechotę strony przeciwnej.

Tej drugiej sprzyja wszystko: zawsze łatwiej się bronić, niż atakować. Do tego dochodzi znajomość topografii, wsparcie ludności cywilnej i – co jest największym atutem – walka o własny dom, sprzyjająca aktom heroicznym i desperacji typu kamikadze…

Przykład Afganistanu udowadnia, że można stanąć naprzeciw największych mocarstw światowych z „kałachem” w ręku i – przy sprzyjających warunkach, właściwemu przeszkoleniu i motywacji (morale) – zadawać wrogowi bolesne straty.

Podoba mi się model armii szwajcarskiej: każdy dorosły, szkolony regularnie w samoobronie obywatel ma w domu sejf z karabinem maszynowym. W przypadku zagrożenia i mobilizacji w ciągu najdalej godziny stawia się wraz z innymi kolegami w punkcie zbornym. Takie paramilitarne oddziały, wspierane przez regularne oddziały wojska i policji – odcinając przełęcze, szlaki komunikacyjne i chroniąc ważne obiekty strategiczne potrafią zgotować napastnikom krwawą łaźnię…

Co ciekawe – nie zdarzają się prawie próby uzycia broni służbowej do celów przestępczych; powodem jest restrykcyjne prawo Szwajcarii, karzące za to bodajże „czapą”. Dlatego, jak ktoś chce napaść na bank, woli kupić sobie pistolet na czarnym rynku, niż ryzykować maksymalny wyrok…

No cóż, ja jeszcze potrafię złożyć i rozłożyć KBK AK wz.47; jako dowódca działonu haubic mógłbym od biedy pokierować obroną odcinka za rogiem mojej ulicy. Ale nasi synowie, dzięki obecnej polityce Państwa nie posiedli tej nieskomplikowanej wiedzy. Oby nie musieli się uczyć tego, służąc kiedyś w armii zaborców (vide – film „Rok 1920”)… 

Lech Makowiecki

I nieoceniony Pathe 1939:

0

Zayazd

Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...

129 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758