Architektura finansowa oparta o koncepcję rezerwy cząstkowej dobiega kresu swoich dni. Banksterzy już chyba to wiedzą.
Historia pieniądza dowodzi, że nie ma waluty dobrej zarówno na dobre jak i na złe czasy. Jak dotychczas czasy złe, czasy wojen i inflacji łatwiej było przetrwać ze złotem w kieszeni niż banknotami. Noty bankowe, które opiewały na konkretną ilość kruszcu (parytet złota) były o tyle wygodniejsze, że lżejsze. Nie można ich było także sprytnie obcinać po bokach, aby nominał pozostał a pieniążek stawał się coraz mniejszy i tracił swoją okrągłą formę. Jednak w czasach niepewnych, co sprytniejsi, wymieniali banknoty na złote krążki i niewiele im to przeszkadzało, że nie były takie całkiem okrągłe. Po wojnie lub inflacji złoto zawsze mogło liczyć na swą wartość jubilerską, kolekcjonerską lub numizmatyczną.
W czasach spokojnych już ten parytet złota nie był taki zbawczy. Gospodarkę Hiszpanii pogrążyły galery zwożące złoto z Nowego Świata. Mit złotej waluty jako symbolu bogactwa prysł. Gospodarka przestała się kręcić, bo niby po co. Wszystko ponoć można było sobie kupić, co okazało się totalną nieprawdą. Szczególnie dobitnie wystąpiło to w wieku „pary i elektryczności”. Takie zjawiska jak:
powodowały, że ilość wyemitowanych pieniędzy o parytecie złota nie mogła obsłużyć lawinowo zwiększającej się ilości transakcji. Gospodarki zaczęły się dławić.
Niektóre państwa jak np. USA i Rosja zaczęły być trawione licznymi „gorączkami złota”. Kto tego złota nie miał na swoim terytorium zaczynał gorączkowe poszukiwania na świecie. Stało się to przekleństwem dla wielu narodów. Jak w Transwalu odkryto złoto szybko pojawiła się tam angielska flota i to wcale nie w pokojowych zamiarach. Burowie musieli chwycić za broń. Wojna, jak wojna, czasem rodzi wynalazki. Największym wynalazkiem wojny burskiej były obozy koncentracyjne. Angielski generał Kitchener tak je wydoskonalił, że Hitler ze Stalinem niczego poprawiać już nie musieli. Złoto jak to złoto: zawsze płynie do tego kto ma kanonierki lub lotniskowce.
Inaczej do sprawy podszedł nasz minister skarbu z lat 1925-1926 Jerzy Zdziechowski. Praktycznie rozwiązał problem „odblokowania zaległości płatniczych” – jakbyśmy to dzisiaj nazwali. Prosty zabieg obniżenia parytetu złota w złotówce spowodowało zwiększenie ilości pieniądza w obiegu i gospodarka ruszyła. Okazało się, że zadziałała tu magia samego nominału i mało kto myślał o tym, ile w tych złotówkach jest złota. Szkoda, że do władzy dorwała się piłsudczykowska hołota (historia odnotowała przypadek skatowania Jerzego Zdziechowskiego przez umundurowanych nieznanych sprawców) i sen o zdrowej gospodarce prysł. Zasługą Jerzego Zdziechowskiego było skuteczne zastosowanie ilościowej teorii pieniądza. Dobrał taki „parytet” dla złotówki, aby ilość pieniądza mogła obsługiwać optymalną ilość transakcji jaką oferowała gospodarka trzymając inflację w ryzach.
Do koncepcji Jerzego Zdziechowskiego nawiązują zwolennicy Nowej Architektury Finansowej (NAF). Idą jeszcze dalej. Parytetem dla narodowej waluty powinna być narodowa zdolność wystawiania towarów na półkach sklepowych. To zmienia cała koncepcję pieniądza i to w obszarach:
W kwestii ilości pieniądza krążącego w gospodarcze korzysta się wprost z ilościowej teorii pieniądza zalgorytmizowanej w formule Loce’a-Ricardo. Słynny wzór:
M*V = P*T
Gdzie:
M- ilość pieniądza potrzebnego do optymalnej obsługi transakcji przy – w miarę – stałych cenach.
V – roczna rotacja pieniądza w gospodarce. Wynosi ona około 3.3
P – ilość skomercjalizowanych transakcji w gospodarce (praktycznie – faktur)
T – kwoty faktur (średnio!)
Konieczność wykonania emisji przyrostowej występuje gdy pojawia się zwiększona ilość transakcji na rynku, tzn gdy gospodarka narodowa (!!!) jest w stanie dostarczać zwiększone ilości towarów na półki sklepowe. Należy tu wyraźnie zaakcentować, że dotyczy to tylko tej części wyrobów, które są dostarczane przez gospodarkę znajdującą się w polskich rękach i ze zrównoważoną wymianą międzynarodowa. Dotychczas emisja, ale na całość dostępnych produktów, dokonywana jest na poczet długu bankowego. Mechanizm ten jest często opisywany i skutkuje obciążeniem społeczeństwa „garbem odsetkowym” szacowanym na około 100 mld zł rocznie!. Ten proceder okradania polskiego społeczeństwa musi być przerwany. W NAF postuluje się aby „darmowe” rozproszenie emisji na „wykup” przyrostu PKB. Ilościowo wynosiłoby to:
delta M = delta PKB/ 3.3
gdzie:
delta M – wielkość emisji przyrostowej.
Delta PKB – przyrost PKB
3.3 – doświadczalnie dobrany współczynnik krążenia pieniądza w gospodarce.
Z tak wyliczonych kwot część powinna być przeznaczona na powiększanie zdolności naszej gospodarki na powiększanie mocy wytwórczych (zwiększenie parytetu gospodarczego), a część na kreację popytu zwłaszcza w obszarach tzw. „pracującej nędzy” (koncepcja minimalnego dochodu gwarantowanego).
Każde państwo wydaje spore kwoty na obronę swojej waluty. Państwa zmuszane są do utrzymywania kosztownej „bazy monetarnej” (rezerwy w dolarach, złoto), stosowania kosztownych „aprecjacyjnych operacji dostrajających”, oraz interwencji na rynkach finansowych. Ocenia się, że Polska wydaje na to około 20 mld zł. rocznie. Przy przejściu na zasady NAF zbędnymi okazałoby się utrzymywanie bazy monetarnej oraz stosowanie aprecjacyjnych operacji dostrajających (głównie sprzedaż bonów pieniężnych przez NBP celem zmniejszenia nadpłynności banków komercyjnych). Cały wysiłek obrony realnej wartości polskiej waluty przeszedłby na barki polskich przedsiębiorców. Z tych to względów wizerunek przedsiębiorcy jako głównego obrońcy waluty powinien zostać głęboko przewartościowany. Bez kapitału społecznego budowanego w oparciu o związki gospodarcze o integracji produktowej oraz spółek właścicielsko-pracowniczych nie zbudujemy ani kapitału finansowego ani twardej złotówki. Twardej zarówno na złe jak i dobre czasy.
Na litość boską!. Pieniądz nie może być oderwany od realnych możliwości gospodarki. Kto tego nie rozumie, to z tego co się w obrębie polityki monetarnej dzieje, nie jest w stanie zrozumieć niczego. Złotówka może być twardą walutą jedynie wtedy, gdy będzie walutą narodowa! Koniec ze złotem – walutą kosmopolitów i apatrydów!
Więcej w propozycjach Otwartego Lobbingu Obywatelskiego