Przypadki pedofilii w polskim Kościele były od zawsze tematem tabu. Tak jak i seksu wśród księży. O tym się nie mówiło otwarcie. Problem istniał, od czasu do czasu pojawiał się w rubasznych żartach parafian ale hierarchia katolicka milczała. Nikt się tym specjalnie nie interesował, tak było przecież od wieków. Takie wstydliwe sprawy rozwiązywało się we własnym, kościelnym gronie, księdzu powierzano opiekę nad owieczkami gdzie indziej i dylemat przestawał istnieć. Nikt się nie skarżył. Problem jednak istniał nie tylko w polskim Kościele. Pojawiał się z niespotykanym natężeniem na całym świecie m.inn. w Belgii, Ameryce na Filipinach czy w Irlandii. W tej ostatniej rząd i katolicki Episkopat opublikowały na początku tego wieku szereg raportów o wykorzystywaniu, nie tylko seksualnym, przez katolicki kler, […]
Przypadki pedofilii w polskim Kościele były od zawsze tematem tabu. Tak jak i seksu wśród księży. O tym się nie mówiło otwarcie. Problem istniał, od czasu do czasu pojawiał się w rubasznych żartach parafian ale hierarchia katolicka milczała. Nikt się tym specjalnie nie interesował, tak było przecież od wieków. Takie wstydliwe sprawy rozwiązywało się we własnym, kościelnym gronie, księdzu powierzano opiekę nad owieczkami gdzie indziej i dylemat przestawał istnieć. Nikt się nie skarżył.
Problem jednak istniał nie tylko w polskim Kościele. Pojawiał się z niespotykanym natężeniem na całym świecie m.inn. w Belgii, Ameryce na Filipinach czy w Irlandii. W tej ostatniej rząd i katolicki Episkopat opublikowały na początku tego wieku szereg raportów o wykorzystywaniu, nie tylko seksualnym, przez katolicki kler, siostry zakonne i zakonników. Raport liczył 2.600 stron i stwierdził nadużycia ze strony ponad 800 duchownych. Liczbę ofiar oszacowano na około 30.000.
W większości katolicka Irlandia była zaszokowana, w Polsce nic się nie działo w myśl powiedzenia „byle polska wieś spokojna”. Oficjalnie opierano się na wysłanym w roku 2001 przez, wtedy jeszcze kardynała, Ratzingera liście do wszystkich biskupów w którym pisał: „wszystkie wewnętrzne dochodzenia kościelne dotyczące molestowania dzieci podlegają tajemnicy pontyfikalnej.” Polski Episkopat w roku 2012 stwierdził iż nie zostaną przyznane odszkodowania dla ofiar pedofilii, deklarował pełną współpracę z organami ścigania ale duchowni nie ujawniają informacji o pedofilach we własnych szeregach, którzy przyznali się w trakcie spowiedzi.
Świat się zmienił. Ale nie na tyle aby polscy dziennikarze zainteresowali się głębiej tym problemem. To Holender Overbeek napisał: „ Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele” i opublikował rozmowy molestowanych. Media, oczywiście te niezbyt przychylne Kościołowi, coraz częściej powierzchownie rozdmuchują sprawy pedofilii wśród kleru. Zjawisko to występuje prawdopodobnie równie często w innych grupach społeczeństwa ale rzadko są to zbiorowiska tak bardzo oparte w swojej „pracy” na moralności, miłości, nauczania słowa Bożego i na zaufaniu. Wydaje się więc dosyć oczywiste, że inaczej traktuje się księdza pedofila niż np. księgowego z takim samym zboczeniem. Poza tym takiego księgowego nie broni jego organizacja „zawodowa” przed doniesieniem do prokuratury.
Papież Franciszek kilkakrotnie poruszał już problem nadużyć seksualnych wśród kleru i podejmował konkretne działania. Odwołał biskupa z Irlandii, który przed 3 laty ZWLEKAŁ z zawiadomieniem policji o przypadkach pedofilii w swojej parafii. Mówi również wyraźnie: „ażeby każda osoba ludzka, a szczególnie dzieci, które są najbardziej bezbronne, była zawsze broniona i chroniona”. Biskup polowy Józef Guzek zastosował się do przesłania Ojca Świętego i zwolnił księdza-pedofila czy właściwie wydalił ze stanu kapłańskiego. Jakże inna reakcja jeśli chodzi o księdza z Tarchomina który dopiero kilka dni temu, pomimo wyroku sądowego o seksualnym molestowaniu, opiekował się swoimi ministrantami, pełnił funkcję proboszcza, udzielał sakramentów i spowiadał. I kiedy media nagłośniły sprawę był zdecydowanie broniony przez kanclerza kurii w-skiej śmiącego mówić, że to przecież było dawno a zatem jest nieaktualne. Był oczywiście pod ochroną hierarchii bo przecież ks. Lipka jest tylko przedstawicielem grup w polskim Kościele broniących pedofila. Tylko dlatego, że jest księdzem.
Temat pedofilii i nadużyć seksualnych w polskim Kościele będą jeszcze niejednokrotnie pojawiać się w mediach. Wielu będzie oskarżało o to nieprzychylną „lewacką” prasę i antyklerykalnych polityków czy dziennikarzy. Ale największe oskarżenia będzie zbierała kościelna hierarchia. To ona przez dziesiątki lat kierując się fałszywym pojęciem „zawodowej” solidarności zamiatała tego typu sprawy pod dywan. To ona oskarżała wszystkich o występowanie przeciwko Kościołowi, walkę z religią i wierzącymi. Trudno zrozumieć jak bardzo nie zdawała sobie sprawy ze szkód jakie wyrządza w społeczeństwie nie tylko wierzących, jak bardzo sprzeniewierza się nauce Chrystusa i jak bardzo szkodzi Kościołowi. A przecież puszka Pandory dopiero się otwiera bo przecież ci wszyscy poszkodowani na razie milczą. Co będzie jak zaczną publicznie otwierać usta?
Papież Franciszek, Jego słowa, postępowanie i Jego proste nauki sprowadzają zadufane w siebie polskie duchowieństwo na ziemię. Przypominają mu o jego podstawowych obowiązkach moralnych i o służbie swoim „owieczkom”. Budzą z letargu kastę hierarchów pouczających społeczeństwo o służbie Bogu a zapominającej w swojej inercji czym ona naprawdę jest.