ZASTRZEŻENIA WOBEC BEATYFIKACJI JANA PAWŁA II
[Jedna z najważniejszych książek dla światłego katolika, szczególnie Polaka, początku XXI wieku. Będę do niej wracał. M. Dakowski]
ks. Patryk de La Rocque FSSPX wyd. Te Deum Warszawa 2012
Przedmowa
Ks. bp Bernard Fellay
2 kwietnia 2005 r. dobiegł końca jeden z najdłuższych pontyfikatów w historii Kościoła. Tego dnia oddał duszę Bogu Karol Wojtyła, który 16 października 1978 r. został wybrany papieżem i przyjął imię Jana Pawła II. Ten wyjątkowo długi pontyfikat, trwający ponad ćwierć wieku, jawi się również jako okres panowania o rzadkim ciężarze gatunkowym. Jan Paweł II wygłosił ponad 20 tysięcy przemówień, opublikował 14 encyklik i setki innych dokumentów pontyfikalnych. Odwiedził ponadto 130 państw na całym świecie, udzielił blisko trzech tysięcy audiencji – publicznych i prywatnych – w czasie których przyjął prawie 20 milionów osób, w trakcie 10 tysięcy spotkań gościł biskupów z całego świata, odbył ponad tysiąc rozmów z osobistościami ze świata polityki i dyplomacji itd.
Już samo to wyliczenie, które z łatwością można by kontynuować, ukazuje zasadniczą trudność, jaką napotykamy, chcąc wydać wyważony i szczegółowy osąd postaci Karola Wojtyły. Będzie to trudne nawet wówczas, gdy ograniczymy się wyłącznie do okresu papieskiego pontyfikatu. Jak oddać należną mu sprawiedliwość, skoro wiele działań i decyzji nie ujawniło jeszcze w całej skali swych dziejowych konsekwencji? Skoro wiele archiwów wciąż pozostaje nie dostępnych dla badaczy, nie wyłączając tych, którzy reprezentują Kościół?
Dla przykładu, czyż jego życie kapłańskie i biskupie nie powinno zyskać oświetlenia dzięki kwerendzie tajnych archiwów powojennej Polski? Tymczasem archiwa te są dostępne dopiero od wiosny 2007 r., czyli dokładnie od chwili, kiedy zakończył się proces diecezjalny, stanowiący jedyną sposobność zgromadzenia świadectw, które posłużą następnie jako podstawa źródłowa postępowania w procesie rzymskim. To tylko jeden przykład, niemniej ukazuje on wyraźnie, że dokonana już dzisiaj ogólna ocena z konieczności pozostawi w cieniu rozległe obszary tego konkretnego ludzkiego istnienia. Nie bez przyczyny mądrość Kościoła narzuciła respektowanie pewnego okresu zwłoki (50 lat według kodeksu prawa kanonicznego z 1917 r., kan. 2101) między śmiercią danej osoby a początkiem dyskusji nad heroicznością jej cnót, co pozwalało na zachowanie niezbędnego dystansu historycznego.
Tymczasem już miesiąc po śmierci Jana Pawła II papież Benedykt XVI zezwolił na otwarcie procesu beatyfikacyjnego swojego poprzednika. Uznano, że niecałe dwa lata tego procesu wystarczą do jego zamknięcia, a kolejne dwa – do wyniesienia Karola Wojtyły do rangi sługi Bożego. Rzeczywiście, 19 grudnia 2009 r. Benedykt XVI podpisał dekret potwierdzający heroiczność cnót Karola Wojtyły, otwierając drogę do jego beatyfikacji, przewidzianej na 1 maja 2011 r.
Pośpiech, jaki towarzyszy temu procesowi beatyfikacyjnemu, jest godny pożałowania nie tylko z uwagi na ocenę tego pontyfikatu, jaką może przynieść upływający czas. Konsekwencją jest również zaniechanie rozważenia poważnych pytań postawionych sumieniu katolickiemu przez postępowanie Jana Pawła II.
A są to pytania ściśle związane z cnotami, które określają chrześcijańskie życie, to znaczy z nadprzyrodzonymi i zasadniczymi cnotami wiary, nadziei i miłości.
Mając na uwadze pierwsze przykazanie Dekalogu, jak ocenić – przykładowo – gest papieża, który w swoich słowach i poprzez pocałunek złożony na "świętej" księdze mahometan zdaje się wynosić Koran do rangi Słowa Bożego? Jak ocenić papieża, który błaga św. Jana Chrzciciela o opiekę nad islamem? Jak ocenić papieża, który szczyci się aktywnym udziałem w animistycznych obrzędach sprawowanych w "świętych" lasach Togo? Przez całe dziesięciolecia tego rodzaju gesty wystarczały, według przepisów prawa kanonicznego, do sformułowania podejrzenia o herezję wobec osoby, która się ich dopuściła.
Czy dzisiaj stały się one, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, oznaką cnoty wiary praktykowanej w stopniu heroicznym? Pontyfikat Jana Pawła II oraz niezliczone innowacje, które go naznaczyły – począwszy od spotkania przedstawicieli rozmaitych religii w Asyżu, poprzez pierwszą modlitwę papieża w synagodze, aż po rozliczne prośby o przebaczenie – stawiają poważne pytania katolickiemu sumieniu. Pytania te jedynie przybiorą na sile, gdy na skutek beatyfikacji podobne praktyki będą przedstawiane chrześcijańskiemu ludowi jako wzór do naśladowania.
Bractwo Świętego Piusa X, idąc w ślady abp. Marcelego Lefebvre’a, który nieraz publicznie oceniał postępowanie Jana Pawła II, uważa, że podobnych pytań nie można skwitować milczeniem. W stosownym czasie poprosiłem więc o przygotowanie dokumentu, który miał ostać przesłany władzom kościelnym odpowiedzialnym za proces na poziomie diecezjalnym, gdyż to właśnie w tej instancji odbywało się gromadzenie wszelkich świadectw dotyczących opinii o świętości Jana Pawła II, zarówno korzystnych, jak i nieprzychylnych.
Ten dokument, stanowiący zasadniczą część niniejszej książki, zgodnie z regułami prawa kanonicznego został przesłany do różnych osób odpowiedzialnych za przebieg procesu diecezjalnego, aby razem z innymi znalazł się w aktach sprawy i został rozpatrzony z taką samą starannością, jak pozostałe świadectwa. Nasz list, dostarczony na czas do odpowiednich urzędów, z niewiadomych powodów odłożono na bok, po czym otwarto go, ale dopiero nazajutrz po zamknięciu procesu diecezjalnego, kiedy na jego rozpatrzenie było już za późno. Wskutek tego nie będzie on nawet figurować pośród dziesiątek tysięcy stron rozmaitych świadectw przekazanych oficjalnie Kongregacji ds. Kanonizacji i Świętych. Niestety, nasze zastrzeżenia, podane ostatecznie do wiadomości trybunałów rzymskich, nie spotkały się z żadną odpowiedzią. Koniec końców, obwieszczono rychłą beatyfikację Jana Pawła II.
Ujmując rzecz po ludzku, nie żywiliśmy żadnej nadziei, że sami jesteśmy w stanie zatrzymać proces beatyfikacyjny. Niemniej to, co mogliśmy i powinniśmy byli uczynić, z Bożą pomocą uczyniliśmy. Pewnego dnia Opatrzność z pewnością się tym dokumentem posłuży. Dzisiaj, kiedy rozpatrywanie "cnót" Karola Wojtyły zostało zakończone, kiedy niebawem zostanie on wyniesiony na ołtarze, naszym obowiązkiem jest rozpowszechnienie tego tekstu, znanego
do tej pory wyłącznie władzom kościelnym. Dlatego zwróciłem się z prośbą o jego opublikowanie.
Tekst, który składa się na niniejsze opracowanie, mógłby czerpać uzasadnienie z rozlicznych zdumiewających, niepokojących, a nawet gorszących wydarzeń, które naznaczyły omawiany pontyfikat. Czy stosownym i odpowiadającym godności papieskiej gestem było przyjęcie przez Jana Pawła II świętych prochów Śiwy? A modlitwa pod Ścianą Płaczu na wzór żydowski? A czytanie lekcji w jego obecności przez obnażoną do pasa kobietę? Można by przywołać bardzo wiele wydarzeń, które co najmniej rzucają cień na ten pontyfikat i sieją zamęt w duszy prawdziwie katolickiej. Niemniej opracowanie to nie poprzestanie na ukazaniu jedynie wymiaru faktograficznego, lecz poprowadzi nas do sedna problemu, przedstawiając węzłowy punkt i oś tego pontyfikatu, czyli "humanizm" Jana Pawła II, jego założenia i nieuniknione konsekwencje. W trzech odrębnych częściach dokument ten ukazuje nam pewne zasadnicze racje tworzące przeszkodę dla beatyfikacji Karola Wojtyły, jak również ujawnia fundamentalną jedność myśli i działania tego papieża, których zgodność z Tradycją katolicką – trzeba to wyraźnie stwierdzić – bardzo trudno wykazać.
W chwili, gdy Stolica Apostolska podjęła dyskusje doktrynalne z Bractwem Kapłańskim Świętego Piusa X, marny nadzieję, że te stronice, zawierające nasze poważne zastrzeżenia, okażą się pożyteczne dla Kościoła, aby przed oczyma wszystkich ludzi zajaśniała na nowo wiara katolicka w całym swoim blasku, w całej swojej mocy i w całej swojej słodyczy.
ks. bp Bernard Fellay, Paryż, 10 stycznia 2010 r.
za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6675&Itemid=46
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.