Istotą sporu tradsów z modernistami nie jest ani modlitwa po łacinie, ani ilość koronek w komży, czy hafty na ornacie.
Chodzi o coś więcej, ale niżej dajemy przykład jak w XIX wieku patrzono na pomysły wycofania łaciny z liturgii.
Czasem warto zajrzeć w stare, nieco nadgniłe księgi, które wiele nam powiedzą o kondycji współczesnej.
Niestety autor jest przeze mnie niezidentyfikowany, ale imprimatur jest z 1825, a dzieło to, dość obszerne jest wykładem obrzędów kościelnych. "WYKŁAD OBRZĘDÓW KOŚCIELNYCH HISTORYCZNY i DUCHOWNY" Warszawa 1828
"Dla czego, gdy język łaciński ustał, kościół go w publicznem nabożeńśtwie i obrzędach utrzymał? niebyłożby lepiey w każdym kraju odprawiać ie w języku od ludu rozumianym? ileż ztąd nie wynikałoby zbawiennych korzyści? Święte modły, które Kapłani za nim do Boga zanoszą, słyszane i rozumiane napełniałyby iego serce wiarą, ufnością, pokorą i innemi bogoboynemi uczuciami; lud modliłby się goręcey, i te modły, uczucia, miałyby wielki wpływ na ulepszenie serca iego. Te i tym podobne uwagi czynić zwykło wielu z pomiędzy, gorliwymi nawet zdawaiących się, katolików …. Maią one wiele pozoru; w gruncie atoli rzecz uważając wyznać potrzeba, iż kościół mądrze postąpił, utrzymując w publicznem nabożeństwie język łąciński, pomimo iego upadku. Tym sposobem zachował on i uwiecznił naydawniejsze wiary pomniki, dzieła Oyców, pisarzy kościelnych; ułatwił kommunikacyą nauki między kościołami katolickiemi całego świata, i związek ich z najwyższą Głową tym silniey utwierdził; zprowadził i ustalił zgodność co do karności i świętych obrzędów; utrzymał tak potrzebną czci publicznej powagę, którey w wielu wyrażeniach język pospolity osiągnąćby niemógł; nadewszystko, zapobiegł wszelkim niebespiecznym sporom koło nauki, jakieby nieuchronnie ze zmiany żyiących języków wynikały; stan duchowny obwarował przeciw natłokowi osób ledwie czytać umiejących, któreby do funkcyi kościelnych niezawodnie cisnęły, gdyby służba boża w języku narodowym odbywaną była; tenże stan posunął do wyższych usiłowań i nauk, i zostawił go przy nayobfitszym ich zrzódle. Zdrugiey strony, mniemana strata z utrzymania języka niezrozumianego dla ludu, iest żadną, albo obok korzyści, bardzo małą. Niezbywa mu na przekładach psalmów i liturgij, co do słowa nawet; niezbywa mu na naukach, wykładach, instrukcyach, względem modłó i obrzędów. Zna więc lud, jeżeli osobliwie przy dobrych i gorliwych pasterzy iest oświecany i prowadzony, jakie są modły kościoła, o co prosi Boga w czasie ofiary, przy sprawowaniu sakramentów, i w innych obrzędach; umie swoie modły do modłów i intencyi kościoła stosować. Krótko mówiąc, nietracina tem, że języka którym Kapłani do Boga modły za nim czynią, nierozumie."